O TYM, ŻE RODZINA MNIE WYKOŃCZY I WINOGRONO TEŻ

Czasem się zastanawiam, gdyby wystawić na ringu owsiki N. kontra owsiki mojej siostry – to które by wygrały, bo obydwoje mają niezłego pierdolczyka. Co prawda owsiki N. byłyby większe i silniejsze, ale zawodnicy Zebry nadrabialiby ruchliwością i ogólnym szaleństwem. Niełatwo byłoby przewidzieć wynik walki.

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że jestem adoptowanym misiem koala w rodzinie szalonych kangurów. Kompletnie nie nadążam za tym towarzystwem.

Niby jeszcze ciepło, ale już mocno sierpniowo się zrobiło – przekwitły prawie wszystkie kwiatki, za to wszędzie, WSZĘDZIE i na wszystkim są pająki. I pajęczyny. Wstaję po herbatę, wracam – UPS! Nie mam gdzie usiąść, bo pajęczyna między stołem a krzesłem. Na oknach pajęczyny, na drzwiach pajęczyny, a ile tego towaru wyniosłam z wanny (na szufelce), to nawet nie chce mi się liczyć.

Sąsiad znowu podarował nam kosz pomidorów, ale to i tak nic w porównaniu z wysypem winogrona. Winogrono w tym roku się po prostu WŚCIEKŁO. I jak teraz zutylizować tyle winogron? (Na wino się nadają średnio, nie jestem fanką domowych win). Najprawdopodobniej zostaną dla ptaszków na zimę – mam nadzieje, że sikorki lubią rodzynki.

Tytuł wątku z mojego ulubionego forum: „Poddaję się – ludzie to jednak idioci”. Zgadzam się, choć to i tak bardzo łagodnie powiedziane.

 

10 Replies to “O TYM, ŻE RODZINA MNIE WYKOŃCZY I WINOGRONO TEŻ”

  1. Kiedy to są klasyczne winogrona na wino: nieduże kulki, gruba skórka z nalotem, duże pestki w środku. Miąższ nawet smaczny (zwłaszcza jedne, takie różowe półprzezroczyste), ale ile przy tym plucia! Że nie wspomnę, ile robali siedzi sobie pomiędzy owockami.
    Chyba jednak zostaną na zimę dla ptaszków.

  2. Zrób nalewkę na winogronach.

    A ja dwa dni temu wsadziłam nogę w kapcia i poczułam jakieś patyki w środku
    więc sięgnęłam ręką i wyciągnęłam pająka…
    tak z pięć centymetrów z odnóżami…
    Na ogół się nie drę w sytuacjach stresujących.
    Na ogół.

  3. Wczoraj wyniosłam na kompost 15 wiader jabłek. Sok jabłkowy robiony codziennie w wyciskarce już mi się wylewa uszami. Ciemnych winogron też będzie tona. Aronię i winogrona zjedzą ptaki ( i w podziękowaniu obsrutają mi ganek oraz taras na fioletowo), ale z jabłkami i ze śliwkami nie pójdzie tak łatwo.

Skomentuj Yenna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*