O KOSZMARNYM ŚNIE I SKANDYNAWSKICH KLIMATACH

Christ on a bike, jak mawia Cleaver – śnił mi się Jan Pietrzak. Grał na fortepianie. Skąd się człowiekowi biorą takie koszmary? Po osiemnastej zjadłam tylko profiterolkę (zły duch mnie podkusił w Biedronce – kupiłam wielkie pudło i pożeram po jednej sztuce z wyrzutami sumienia) (a przecież mogłam kupić owsiankę z quinoa, ahahahah).

Zebra każe mi uprawiać pilates w ramach gimnastyki korekcyjnej, ale chyba nie doszłam jeszcze do takiego punktu w życiu. Sądzę natomiast, że pomogłoby mi spanie w wygodnej pozycji, z wyciągniętymi nogami. Nie jest to proste, albowiem zwykle dwie trzecie łóżka jest zajęte przez malutkiego, kudłatego, niewinnego pieseczka, który nagle w nocy ma trzy metry długości i wyciąga się w poprzek i we wszystkie pozostałe strony jak boa zygzakowaty. Zatem budzę się sztywna, powyginana jak spinacz, przykryta rożkiem kołdry i wczepiona pazurami w materac, żeby nie spaść.

Natomiast kupiłam sobie nową powieść Marian Keyes – „The Break”. Pierwsze kilkanaście stron i od razu mam wyrzut adrenaliny, albowiem powieść zaczyna się od tego, że pan mąż potrzebuje CZASU DLA SIEBIE. I musi, po prostu musi zostawić żonę z trójką (dorastających – chociaż tyle) córek na pół roku i wyjechać z plecakiem do Azji. Czyli numer jeden z listy męskich przebojów wszechczasów (jakoś zazwyczaj tacy panowie dość szybko się odnajdują między nogami innej pani, i to nawet bez żadnego GPS-a).

No nie wiem, zobaczymy. Podobno ma być ŚMIESZNIE. Na razie strzeliło mi ciśnienie.

Zuzanka kazała mi oglądać „Ritę”, no to oglądam. Jest dość wyluzowana i bosko wygląda w dżinsach. Poza tym nie lubi rodziców swoich uczniów (i nie dziwię jej się). Jeśli chodzi o klimat – jest trochę skandynawsko i bezpośrednio, ale dużo przyjemniej niż w „Case” – straszliwie mnie wymęczyła ta Islandia.

Zimo, idź już sobie. Nudna jesteś i brzydka.

 

25 Replies to “O KOSZMARNYM ŚNIE I SKANDYNAWSKICH KLIMATACH”

  1. Nawet jakbym nie wiedziała, że masz jamniora, to po tym wpisie rozpoznałabym rasę bez pudła. Mój zazwyczaj wiadomym tylko sobie sposobem zajmuje całe łóżko 160 cm x 200 cm. Jak on to robi? Nie wiem, jeszcze tego nie rozgryzłam.

    Jamnik to nie pies. Jamnik to styl życia. 😀

    • No właśnie wolałam nawet, jak spała mi na głowie. Przynajmniej była w jednym miejscu i nie kradła kołdry.
      Jamnik to w stu procentach żołądek i w drugich stu procentach miłość 🙂

  2. ja też, ja też oglądam Ritę. Drugi sezon ciurkiem od wczoraj. Zaniedbuję pracę zawodową, dzieci wywiozłam do babci. Bosko wygląda w tych dżinsach!

      • buty jak buty, stawiam na duński pragmatyzm czy inne hygge, ale w trzecim sezonie zmieniła jej się osobowość, więc zrezygnowałam z oglądania, bo nie nadążam

      • e nie, w czwartym (piątym?) odcinku ma kolejne, nie żółte a ecru (choć nie wiem, czy oni tam uznają w ogóle taki obciachowy kolor). Ale brzydsze od tych pierwszych zdecydowanie. No buty od czapy w tym serialu

  3. byłam po te profiterolki, ale zapomniałam, że te w biedrze są zalane czekoladą. Kiedyś w lidlu były takie w lodówce, czy zamrażarce – małe ptysie, w kartonowym pudełku. Najlepsze były takie na wpół rozmrożone.

    • No tak, można je wydłubać i nie nakładać sobie tego sosu, ale są popaćkane czekoladą.
      Dla wielbicieli ciasta ptysiowego maja w Biedrze jeszcze jeden rarytas – słomkę ptysiową, na sucho, bez żadnych kremów ani polew. Tylko strasznie wielkie torby, jak kupiłam to jadłam ją chyba z miesiąc.

  4. Dziewczyny, co Wam ta biedna quinoa zrobiła. Moim zdaniem jest super tylko trzeba umieć przygotować. Uwielbiam na ciepło oraz do sałatek.

    • Quinoa faktycznie jest niewinna i wystąpiła tu jako pewien symbol 🙂
      Na pewno można ja zrobić tak, żeby była smaczna – w końcu to kasza.

  5. Natknęłam się ostatnio na dwa odcinki serialu “The marvelous Mrs Maiser”. Powalił na łopatki, przewietrzył mózg i dodał skrzydeł. A co się naśmiałam to moje.

    • Nie no… podobno są ludzie, którym takie rzeczy SMAKUJĄ.
      Nie neguję. Live and let live.
      Dopóki nikt mnie nie karmi bezmącznym i bezjajecznym sernikiem z tofu.

      • Quinoe raz spróbowalam, i juz wiecej nie bede. Jak ktos lubi to pewnie, niech tam sobie je.
        Co do bezmacznych i bezjajecznych, to taz jadlam takie ciasteczka cytrynowe (ale i bez tofu;) i o dziwo byly pyszne. Wlasciwie to nie wiem co tam w srodku bylo, skoro nie bylo maki, ani jajek – ani tofu czy innego zapychacza – ale dobre bylo.

        • czy nie uważacie, że nazwa tofu – TO FU!! – już sama w sobie określa “smak” wielu tych “super foods”, które mają nam przedłużyć życie, tylko nikt nie dodaje, że będzie ono odtąd
          przepełnione łkaniem za tatarem i bitą śmietaną?…

Skomentuj diabel-w-buraczkach Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*