O MARCHEWCE I GRZYBACH

 

To, że świat się nie skończył w minioną sobotę, mimo że jeden pan przepowiadał, to nie znaczy że się wkrótce nie skończy. Dowód: wczoraj Szczypawka zajadała się gotowaną marchewką. Tak, GOTOWANĄ MARCHEWKĄ –  która zazwyczaj jest wyciągana ząbkami z jedzenia, nawet kawałki wielkości pyłka na swetrze i wypluwana dookoła miseczki. No i co ja mam o tym myśleć?

W ogródku mamy w tym roku jakiś opętany wysyp grzybów – jak zwykle mamy śliczne muchomory, gołąbki i wędrowniczki, ale też mnóstwo wyglądających na jadalne, i na moje oko wyglądających na zajączki. W każdym razie – gąbka pod spodem. N. zebrał jedną kolonię i już je miałam zrobić z cebulką, a one panie dziejku TRACH! Niebieskie w przekroju. Ale nie tam, że lekko sine – bardzo intensywnie NIEBIESKIE. No i nie wiem – jednak ten niebieski mnie trochę przeraził; co innego niebieski tort weselny, a co innego GRZYB w przekroju. Rzuciłam na blachę do suszenia, żeby odroczyć werdykt, ale co z nimi dalej?

Gdybym miała gwarancję, że spożycie zagwarantuje mi odjazd do Krainy Czarów, to zjadłabym wszystkie. Niestety obawiam się, że raczej na OIOM i oczekiwanie na przeszczep wątroby. A po przeszczepie wątroby już nie wolno pić wina. Czego wszyscy wolelibyśmy uniknąć, prawda?

14 Replies to “O MARCHEWCE I GRZYBACH”

  1. Ja w sprawie grzybów, i wyjątkowo będę mówić krótko i na temat: nie ma w Polsce grzybów z rurkami/poduszką/gąbką, które mogłyby spowodować zejście śmiertelne. NIE MA. Nawet słynny “szatan” (borowik szatański) nie jest śmiertelnie trujący, no chyba że ktoś wiadro tego zeżre, ale weź znajdź człowieku wiadro grzyba, którego jest tak mało, że aż trafił na listę gatunków chronionych (w Polsce ma status gatunku wymierającego). Poza tym jest brzydki.

    Zejścia śmiertelne i wycieczki na OIOM powodują grzyby blaszkowe, z muchomorem sromotnikowym na czele (młode owocniki są często mylone z młodymi owocnikami kani, choć też nie wiem, jakim cudem, może po pijaku, albo po ciemku? Gotować też trzeba obowiązkowo po ciemku, to wtedy jest szansa umrzeć z kretesem, a nawet w butach).

    Oczywiście można się zatruć nawet pieczarką, jeśli ktoś wrażliwy, a pieczarka na ostatnich nogach, albo gdy przechowujemy grzyby jadalne zbyt długo i w nieodpowiednich warunkach, ale tak poza tym to nie.

    I prawda, że wiele grzybów ciemnieje po przekrojeniu, i często przyjmuje barwę ciemnoniebieską, a taki np. borowik omglony robi się niebieściutki jak atrament, aż dziw i podziw bierze, że taki śliczny i zdolny. Na modrzaka bym nie stawiała, bo to trochę jak z ptakami drapieżnymi przynoszonymi co roku do ogrodów zoologicznych. Wszystkim się wydaje, że znaleźli pisklę orła białego, a w dziewięćdziesięciu pięciu przypadkach na sto jest to myszołów. Innymi słowy: czepiamy się gatunków rzadkich i egzotycznych dopiero po wyeliminowaniu tych najbardziej pospolitych i prawdopodobnych. Taka mądra jestem tylko dlatego, że już wszystko to na osobistym przykładzie przerobiłam.

    No i, kruwa, wyszło pół kilometra wywodu, a mogłam napisać: “bierz i jedz te grzyby, Barbarella, bo dobre som!”.

    • No właśnie, bierz i jedz, póki świeże 🙂
      Miło trafić na drugiego narwanego grzybiarza

      Biegnę w Gorce z wielkim koszykiem 🙂

      • od zarąbania. W ubiegły wtorek pojechałam na grzyby w okolice Żagania i osłabłam: dwa kosze i dwie torby – z czego 3/4 jednej to rydze <3
        pstrych jest jak mrówków, rosną całymi stadami. I w ogóle sypnęło grzybami z gatunków, których już daaaawno nie widziałam w lasach.
        wszystkich Zagrzybionych pozdrawia Leśna Baba 🙂

  2. Nie przejmuj się, dziewczyno, niebieskim grzybkiem, bo wg mnie on jest jadalny w stu procentach. Sporo jadalnych grzybów sinieje po przekrojeniu. A te z gąbką pod kapeluszem, jeżeli nie gorzkie, to są zupełnie bezpieczne (gorzkie zresztą też są bezpieczne, bo kto to zje). Podeślij mi zdjęcie na maila, powiem, co to. Albo wstaw tu linka do jakiejś strony z takim grzybkiem.
    Ja grzybiara jestem straszna, od lat, i wątrobę mam w idealnym porządku 🙂

  3. No nareszcie w końcu coś o jedzeniu! Wprawdzie mało apetycznie, ale dobra, nie wybrzydzam. Pociągnijmy wątki spożywcze, bo se akurat nie odchudzam, ok? Ile to se człowiek wówczas nauczył! Np. do dziś robię tatara jak Twój Tata, pól litra oliwy z oliwek, kilo mięsa, kilo soli i dwa pieprzu :). Boski jest!

    A po przeszczepie, wiem to z domowego doświadzcenia, to NIC nie można…

  4. Nie nie nie nie! Nie będzie żadnej zimy stulecia! Proszę to WYPLUĆ!

    Na moje oko, to on ten mój grzyb ma inną nóżkę, niż modrzaki – cienką i złotą, a piaskowiec grubą i białą. I ciemniejszy jest.

  5. Je marchewkę , bo głodna i magazynuje przed zimą stulecia. Ja mojej nie zwiększyłam dawek i czuję,że lada chwila nas zacznie podgryzać nocą .

  6. U nas przez kilkanaście lat wyrastały dorodne grzyby niejadalne oraz kolonie pięknych muchomorów, a w ubiegłym roku- niespodziewanie- cztery wielkie prawdziwki. W tym roku było ich już sześć.

Skomentuj ~Magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*