O KOLEJNEJ AWARII PRĄDU

Dobra, nadal kaszlę, ale zaczynam widzieć suchy ląd na horyzoncie. Śniły mi się żółwie i doszłam do wniosku, że kompletnie nic pożytecznego nie robię ze swoim życiem, więc obcięłam Szczypawce pazurki – na razie z przednich nóżek, do tylnych jednak potrzebujemy asystenta. W efekcie jest na mnie śmiertelnie obrażona i się nie odzywa.

Następnie przyszła burza i oczywiście wyłączyli prąd, więc dwadzieścia minut to były kurwy przetykane kaszlem, a jak włączyli, to znowu przyjechał ten pan z ochrony co zawsze. Ten w fajnych butach, pisałam już kiedyś. On ma za każdym razem taką zdziwioną minę, jak otwieram drzwi – nie wiem o co mu chodzi, może powinnam zacząć nosić stanik. No ale w domu stanik nosić?… Bez sensu. Wymieniliśmy opinie na temat stanu polskiej energetyki (tym razem bez kurew, bo w końcu pan jest w pracy), dostałam informację „Mamy tyle wezwań, że i tak się pani nie dodzwoni” i pojechali sobie. Miałam się uczyć hiszpańskiego, ale skoro tak, to chyba pójdę obrabować kilka okolicznych domostw, skoro nie nadążają z wezwaniami. Tylko co ja zrobię z tym co ukradnę? Kompletnie się nie nadaję do handlu, zawsze powtarzam, że gdyby życie mnie rzuciło na odcinek sprzedawcy detalicznego, to bym zdechła z głodu.

A najlepsze jest to, że na te upały wyciągnęłam ciuchy, które zakładałam tylko na Kanarach. I tak sobie obnoszę tego wirusa (z mądrości googla i moich obserwacji wydedukowałam wirus paragrypy) w plażowych bawełnianych tunikach i kaftanach – w życiu tak kolorowo nie chorowałam.

3 Replies to “O KOLEJNEJ AWARII PRĄDU”

  1. A ja się zawsze dziwię (choć już trochę przywykłam) bo należę do mniejszości, która właśnie lubi w staniku latać po domu. Albo ja w nim latam, albo mi wszystko lata i mnie denerwuje.
    Ale się łączę w lęku obcinania pazurów. Co prawda ja kota mam, to ja muszę założyć ubranie ochronne zanim w ogóle się zabiorę.

Skomentuj ~Walentynka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*