O TYM, ŻE LARY I PENATY CHCĄ NAS ZATRZYMAĆ

 

Jak to dobrze, że zaraz jedziemy. N. się odklei od papierów i telefonu – prawie zapomniałam, jak to jest mieć męża z dwojgiem uszu, bo ciągle przynajmniej jedno ma zasłonięte. Ja się odkleję od naszej smutnej rzeczywistości, która z dnia na dzień przypomina coraz gorszą powieść soc – fiction, napisaną przez autora bez elementarnej wyobraźni.

Ale jak Szczypawka na mnie dziś spojrzała, jak wnosiłam na górę walizki… O mało z nimi nie spadłam po schodach. Ściszamy przy niej głos, rozmawiając o wyjeździe, ale ona przecież WIE. Wszystko rozumie. W dodatku o mały włos, a zeżarłaby dziś szerszenia; N. jej wyciągał z pyska. Dobrze, że zimno i był śnięty i niemrawy. Słabo mi.

Szpilmanowa też chyba nie chce, żebyśmy wyjechali – schowała mi lakier do paznokci, jak zabierałam się za pedikiur.

Szczypawka, nie patrz tak na mnie. Potrzebuję tego tygodnia słońca.

6 Replies to “O TYM, ŻE LARY I PENATY CHCĄ NAS ZATRZYMAĆ”

  1. Wstałam dziś o 4 w nocy (czy tam dla niektórych – nad ranem, dla mnie w weekend to 4 w nocy), żeby obejrzeć na Canal+ “Truskawkowe wino”. Polski film z 2008, więc może już wszyscy widzieli poza mną, bardzo klimatyczny. Ja go wcześniej nie znałam, a szkoda, bo świetny.

    Fajnie Ci, że jedziesz. Czekam na jakieś zdjęcia. Zaskocz nas czymś 😉

Skomentuj ~malgo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*