O MIŁOŚCI (ŚCIACH) MOJEGO ŻYCIA

 

Drogi Pamiętniku, czy ja już wspominałam, że kocham Internet? Chyba wspominałam, bo to jest długotrwałe uczucie od pierwszego wejrzenia; bardzo wiele lat już go kocham. I będę kochać nawet, kiedy zacznie zyskiwać świadomość i wystąpi przeciwko ludziom, jak Skynet, bo naprawdę trudno jest czytać fora, niusy i komentarze pod niusami i nie chcieć chwycić za laser i wypalić to towarzystwo jak zarazę do gołej ziemi.

Rozmarzyłam się.

W każdym razie – kocham Internet, moje życie zaczęło się w momencie, kiedy zyskałam dostęp do Internetu. Przedtem była smutna egzystencja.

Na przykład, Internet mi ostatnio powiedział, że naukowcy dowiedli związku pomiędzy pewnymi zjawiskami, a mianowicie takimi, że od kawy obwisa biust. I zmniejsza się nawet o kilka rozmiarów! Bardzo się ucieszyłam, że wobec tego nie piję kawy, bo żeby zmniejszyć mój biust to chyba musiałabym się udać do jubilera.

Następnie Internet zaprezentował mi wyniki kolejnych badań, z których wynika, że wspólne picie alkoholu to jest recepta na szczęśliwe małżeństwo. Też się ucieszyłam, bo okazało się, że to morze wina to była PRACA NAD ZWIĄZKIEM, a nie jakiś tam pokątny alkoholizm. Bardzo pozytywna informacja. Tylko badania nic nie mówią o wspólnym trzeźwieniu. Czy wspólne kace też zacieśniają pożycie? Jak jedno drugiemu wytrąbi ostatni łyk kefiru, to obawiam się, że może być różnie.

Internet podsunął mi również informację o projekcie badawczym, zrealizowanym przez pewną doktorantkę z mikrobiologii. Otóż, pani badaczka zrobiła jogurt na bakteriach pobranych z własnej waginy i go zjadła. To się nazywa żyć nauką! A jakby się ktoś chciał otrząsnąć ze zgrozy, to tylko wspomnę, że czytałam (w Internecie), że bakterie do tych małych jogurciczków niby z probiotykiem pobierane są z ekhem, świńskiego odbytu. Znaczy, ostatniego odcinka świńskiego przewodu pokarmowego. Więc ja nie wiem, co bym na dobrą sprawę wolała. Dobrze, że nie przepadam za jogurtem, wolę jajecznicę – z jajecznicą nie ma takich dylematów.

Na koniec sesji Internert pokazał mi zdjęcie pani Blac Chyna.

To bez wątpienia miłość. Ja i Internet.

(Chociaż, ale nie mówcie nikomu, gdybym miała wybierać pomiędzy Internetem a masłem, to kurde nie wiem. Ciężko by było. Widocznie jestem poligamistką).

A wczoraj wieczorem znowu usiadłam na pilocie i oczom mym ukazała się dyscyplina sportu wodnego, którą niniejszym dopisuję do mojego prywatnego katalogu najbardziej idiotycznych dyscyplin sportowych i kto to w ogóle uprawia i PO CO (abstrahując od tego, że kto w ogóle uprawia JAKIKOLWIEK sport i po co). No więc to były kobiety w takich mini kajaczkach i musiały tym kajaczkiem przemanewrować taki sztuczny, niby rwący odcinek rzeki z bramkami i przeszkodami. I trafić w te wszystkie bramki. Brzmi głupio, prawda? No więc jeszcze na dodatek miały na sobie piankowe kamizelki, przez co górna część ciała była nieproporcjonalnie duża w stosunku do tego mini kajaczka, który skrywał ich nogi i wyglądały jak kadłubki. Całość ogląda się ze zgrozą.

Czy upały jeszcze wrócą?…

 

PS. Internet podrzucił mi też przepis na pieczoną kapustę; uwielbiam kapustę, a przepis był bardzo prosty, więc pytam N., czy mogę zrobić pieczoną kapustę. Na co on, że mogę, ale żebym miała świadomość, że będę ją musiała sama zjeść, bo TO NIE JEST JEDZENIE. No i tak sobie żyjemy.

16 Replies to “O MIŁOŚCI (ŚCIACH) MOJEGO ŻYCIA”

  1. Dorzucę jeszcze mleko z karaluchów, ponoć cztery razy bardziej odżywcze niż krowie, hiszpańskie media o tym piszą, proszę googlać “leche de cucarachas”. Nie ma za co.

  2. Po co ci kapusta po co ci kapusta po co ci kapusta po co ci kapusta biszkopty biszkopty biszkopty biszkopty pieprz pieprz pieprz pieprz odbyt odbyt odbyt odbyt odbyt. Też kocham internet ❤️

  3. Natomiast ten akapit o jogutrach staram sie wyrzucic z pamieci.
    I tak nie jem jogurtów, bo nie lubie – ale i tak sie staram.
    Nie wiem, co kierowalo ta pania doktorantka, ale byla to jakas bardzo chora ciekawosc…

  4. Małżonek mój zapodał mi na imieniny film o kosmitach dla smakoszy owoców morza. “District 9”. Zap[rawdę polecam Ci Barb:)) Smakowity!

    • Zaliczony – dobry film i bardzo się wzruszyłam. Mnie kosmici wzruszają.
      Może dlatego, że większość czasu sama się czuję jak kosmita na obcej planecie.

  5. To ja chyba zacznę w końcu pić kawę w celu pomniejszenia, bo nie mogę już nosić żadnej bluzki koszulowej….
    A praca nad związkiem też funkcjonuje u nas wzorowo. Kaca wspólnie nie leczymy, bo nie miewam takowego. Może szkoda.
    A propos kapusty- właśnie wróciliśmy z Fuerte i tam w hotelowej restauracji usiłowali przetłumaczyć menu na polski. Wyszło im coś takiego “Kapusta z pieczarki”. Nie zaryzykowałam spróbowania, nie lubię grzybów.

      • oj tam oj tam, sa gorsze panie niz Blac Chyna, chociazby Jocelyn Wildenstein albo Donatella Versace. Albo Amanda Lepore.

        A ta praca nad zwiazkiem bardzo mi sie podoba 😀
        Kapusta sie nie przejmuj – jesli ewentualnie spowoduje kryzys w zwiazku – siup flaszeczke wina i naprawione!

        • a ja to im jeszcze trochę zazdroszczę
          bo mieć tak wyjebane na to, co o tobie mówią czy myślą, to moje marzenie
          mnie się i tak wydaje, że dydna mi opinia ludzi, ale to, co oni uskuteczniają, to miooodzio

          • Mnie to wprawia w zdumienie niepomierne :)))) W sumie takie pozytywne. Ze jak tak mozna miec zryte w pietruszce, i ze dobrze, ze ze mna jest lepiej.
            Póki co 😉

Skomentuj ~diabel-w-buraczkach Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*