O ARNOLDZIE W SYLWESTRA

 

Stary rok zakończyłam ostrym shoppingiem – wiadomo, jak to ja. W jednym sklepie internetowym znalazłam nakładki na trójkątnego mopa, którego kupił N., bo był najbardziej odjazdowy w całym sklepie z mopami, a teraz nigdzie nie ma do niego części. No więc jak już je znalazłam, to wykupiłam WSZYSTKIE PIĘĆ! A na dodatek jeszcze teflonowy smar, bo podobno teflonowy smar jest najlepszy ze wszystkich smarów.

Bardzo nie lubię sylwestrów i mam humor jak kiszona kapusta, że trzeba siedzieć do północy i jeszcze pić szampana (którego też nie bardzo lubię). Żeby uprzyjemnić nam oczekiwanie, N. wyciągnął kolejny prezent od Mikołaja, a mianowicie Terminatora Genisys. Nie ma się do czego przyczepić. Na pewno nie do dialogów, bo były może ze cztery. Postrzelali, powybuchało, Arnold jak zwykle był uroczym i pełnym wdzięku sobą, aczkolwiek starali się nie robić mu zbyt wielu zbliżeń. Jakoś się dociągnęło do północy – o mało się nie udusiłam, jedząc dwanaście winogron i głośno poprzeklinałam wszystkich fajerwerkowiczów, co straszyli mi po nocy ptaszki (biedne, nie dość że mróz, to jeszcze taki hałas). Na szczęście, Szczypawka się nie boi huku, ale pamiętam dalmatyńczyka mojej babci – wspaniały widok, jak 80-kilogramowy pies próbował wejść pod wannę ze strachu. Nie lubię sylwestrów i już!

Na dodatek pokręciło mi szyję i bark, nie wiem, czy od krzywego spania, czy to już starość i tak mi zostanie i zrobi się garb. Obiecuję, że jak będę miała garb, to w ogóle przestanę się czesać (wczoraj nie mogłam podnieść ręki, żeby się uczesać), za to będę się przebierać w czarne peleryny i chodzić po wsi i straszyć dzieci. Ale pod warunkiem, że nie będzie mrozu.

12 Replies to “O ARNOLDZIE W SYLWESTRA”

  1. My też nie lubimy sylwestra. By nie opowiadać innym o tym naszym zboczeniu zawsze mówimy, że jesteśmy u X a X mówimy, że u Y itd itp.
    A potem piżama, wino (szampan również nam nie smakuje), kanapa, koc i …w tym roku jakiś dokument BBC o Rosji a potem nawet nie pamiętam co.
    Zwierzyniec na petardy ma wywalone, śpią aż chrapią.

  2. Ja też nie lubię sylwestrów ani szampanów ani fajerwerków i bardzo mi się podobała znaleziona w sieci instrukcja użycia petardy, gdzie zalecają ją posmarować wazeliną i wetknąć sobie do dupy. Dupy miłośnika petard oczywiście.
    Pozdrawiam w kolejnym roku! Forma Ci dopisuje, cieszę się!

  3. Szczypawka by mnie polubila – poddalam sie i wysmarowalam szyje gesina z zywokostem – pachne uroczo – pomysl – niektore odpowiadaja ze spia tylko w nr 5 a ja moge powiedziec ze only Gesina – wszystkie psy mnie polubia

  4. A ja sylwestry to niestety lubię bardzo! I mogłabym tak świętować kilka razy w roku, bo szampan wybitnie mi smakuje i nie szkodzi. A pamiętacie sylwka z Out of Africa? No takie to najchętniej bym obchodziła i to z Redfordem (z mężem a zaraz po Redfordzie) :).
    Ale w tym roku spędzałam sylwestra w całodobowej klinice stomatologicznj razem z innymi nieszczęśnikami. Jako, że byłam na ketonalu, było jako takao. Wywiązała się serdeczna atmosfera, w tle fajna muzyka, dowcipne pogaduszki! Pani doktor witała kazdego uśmiechem, a po wizycie delikwent wychodził w szampańskim humorze. Znieczulenie szampanem było, nie inaczej, tylko nie dla mnie, bo ja na antybiotyku.
    Ogólnie polecam, było inaczej i całakiem rozrywkowo 🙂
    serio – serio.

  5. My też nie lubimy sylwestrów. Ani szampana. Toast był wznoszony hiszpańskim ( to oczywiste) czerwonym winem. Winogrona zjedzone.
    O północy trzeba było pocieszać kota, który panicznie boi się petard. Niczego innego się nie boi. ( nawet ogórka- znasz te filmy na których koty wpadają w panikę na widok ogórka? Na naszym nie robi to żadnego wrażenia.)

  6. Ha, ha. Siostro! U mnie to samo. Zakupy w internecie. Marsjanin obejrzany w piżamie i spać przed północą. Wśród znajomych uchodzimy za dziwaków, że się na dajemy wyciągać na bale, ale jak pomyślę o fryzjerach, sukniach, tańcach, szpilkach, fajerwerkach o północy, to mi się słabo robi. Na wesela też nie chodzimy z tego powodu.
    To dla mnie taki rodzaj sportu ekstremalnego.

  7. Też nie lubię sylwestrów. Nie bardzo widzę, z czego niby miałabym się cieszyć. Że czas tak zapieprza? U nas był grany najnowszy Bond i Sherlock. Znośny mix.

Skomentuj ~marynka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*