O TYM, CO W POWIETRZU

 

A idźta z tym kucykiem co mają wyjść loki. Najdłużej go utrzymałam na łbie 15 minut – albo dostaję migreny z aurą i świetlistym halo dookoła przedmiotów, albo co chwilę mi się to rozwija i wyłazi ze spinki na wszystkie strony. Fryzura taka raczej się nazywa “dupa zdenerwowanej kury”, a nie “hollywoodzkie loki”. Jakiś czas temu kupiłam grube wałki z rzepem na zewnątrz – tak żeby przy suszeniu chociaż na moment nawinąć włosy, bo to niby ładniej i się ułożą. I co? Mowy nie ma, zjeżdżają mi. Jestem skazana na proste strąki (albo kompaktową fryzjerkę w torebce).

Zimno się zrobiło i znowu marzną mi nóżki i mam ponure myśli z gatunku – nikt mnie nie kocha oraz trzeba umyć szybki w kredensie. A to przecież nieprawda, bo Szczypawka mnie kocha (nie tak bardzo, jak kocha N., ale zawsze). A szybki… kto się przygląda szybkom w kredensie, oprócz ja. Ale czuć w powietrzu, że nadciąga jesienna melancholia i pajęczyny (gdzie nie pójdę, tam w jakąś włażę).

I jeszcze jedno czuć w powietrzu. N. znowu dopieszcza roślinki cudownym prima sort granulowanym gunwem. Jak się zaczęłam na niego drzeć, to zrobił mi wykład, że na torbie jest napisane, żeby stosować co sześć tygodni (a co mieli napisać? Jak ja bym handlowała gównem, to bym pisała na torbach, żeby stosować sześć razy dziennie – przed i po posiłku, cholera jasna). I teraz otwieram okno – śmierdzi; wychodzę na taras – śmierdzi bardzo. Idę nalać ptaszkom wody i o mało się nie przewracam ze smrodu. No ale – czego się nie robi dla róż. Smacznego, kwiatuszki.

Nie mam bladozielonego pojęcia, co by tu fajnego ugotować w weekend.

11 Replies to “O TYM, CO W POWIETRZU”

  1. Jezuuuu….
    U mnie też i z włosami i z zajadaniem problem. Wprawdzie przeżyłam weekend (mono dieta 🙂 ) ale na włosy patrzeć nadal nie mogę…
    Nie mam pojęcia co z nimi zrobić. Może spróbuję „dupy zdenerwowanej kury” – nawet jeżeli nie będzie lepiej, to na pewno inaczej!

  2. pokaż fryzurę Dupa Zdenerwowanej Kury…
    z jedzeniem to nie pomogę, ja bym zeżarła cokolwiek, może być leczo, byle domowe. 3 tydzień życia w hotelu i jedzenia cokolwieków w Szwajcarii (weganie to tacy kosmici) mnie dobiło

    • 21 sierpnia, na północnym zachodzie Rosji pojawiły się
      pierwsze PRZYMROZKI.

      P.S.
      Bardzo pracowity Twój N. Bardzo!
      Skarb nie mąż!

  3. Kaszotto z kurkami: http://www.kwestiasmaku.com/przepis/kaszotto-z-kurkami-i-pomidorami W zeszłym tygodniu robiłam i szałowe jest. Nie miałam parmezanu do posypania ale następnym razem go nie oleję, bo pasuje faktycznie bardzo. Na tej samej stronie jest jeszcze z bakłażanem i z fasolką i mięsem indyczym – nie robiłam, ale zasada podobna, więc niebawem wykonam. Tylko uważać przy wlewaniu płynów na gorącą patelnię, bo sobie trochę palec przy okazji oparzyłam. Ale warto było.

Skomentuj ~mala Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*