O TYM, ZE ZARAZ ZWARIUJĘ

 

Karteczka wisi na klatce, więc czytam (ja to taka głupia jestem, że wszystko czytam) (ostatnio wisiało o remoncie garażu. Najpierw jakiś miesiąc, ze będzie. Następnie ze trzy tygodnie – harmonogram, dokąd należy wyprowadzić samochody. A na koniec, że pokłócili się z wykonawcą i remont nie odbędzie się. Ale co sobie karteczek nawieszali, to ich): „W lokalu numer xxx odbędzie się remont generalny ścian i podłóg, serdecznie dziękujemy za wyrozumiałość i współpracę”. Siadam do biurka z niejasnym wrażeniem, że ten lokal to akurat nad nami. Za dziesięć minut mam potwierdzenie – JEBUT! Włączyli młot. AKURACIEŃKO nad moim łbem.

Poniedziałek.

(Sądząc z odgłosów, w mieszkaniu powyżej jest jakiś skład butli z propanem butanem, które teraz panowie sobie beztrosko turlają. Ewentualnie tor do curlingu lub tez wytwórnia konserw. Wszystko to z towarzyszeniem młota udarowego).

Miałam coś napisać, ale zaraz zwariuję. To może po prostu pokażę bambus.

bambus

 

15 Replies to “O TYM, ZE ZARAZ ZWARIUJĘ”

  1. Baśka, ale przyznaj co to za lato by było bez jakiejś masakry , czyli remoncików, ciesz się , że już nie u Ciebie!:)
    Ps.jak tam Pan Piec, sezon wszak coraz bliżej?

    Bambus wydaje mnie się przyduszon, ja go wizualizuję w ogródku przydomowym!

  2. Ten bambus to Wam strop przebije rychło, bo one rosną 7 cm na dobę, nawet, jak im się ziemię zabierze, to się hydroponią jak w Wyborczej na Czerskiej, sama widziałam. I tylko wody! Wody! No, ale potem będzie można po nim skakać, jak w tym przyczajonym tygrysie, kic, kic…

  3. Lato czasem remontów, ha. Dzień zaczyna się duecikiem – postukiwanie u sąsiada nekstdor + warkot wiertarki piętro wyżej. Z czasem dołączają do nich kosiary pod oknem i szlifierki , a w tle cała symfonia odgłosów robót drogowych, europejskich robót drogowych. I ten koncert jest za zupełne darmo.
    Czy taki bambus na pewno daje się ujarzmić w jakiekolwiek donice? Nie wyszarpie się na wolność? Bo on gaje woli od wnętrz i w swoim zawłaszczaniu przestrzeni bywa nieustępliwy.

  4. Oj tam, oj tam, życie. Też remontowałam i przepraszałam, że żyję. Teraz w okolicy budują galerię, Aquanet coś kładzie, smród, brud, a żyć trzeba… Może jakaś spółka, co się wynosimy na Kubę… Kuba wyspa jak wulkan gorąca…
    PS Barbarella to moje pseudo sprzed lat… Nie opatentowałam i mam 🙂 Podczytuję namiętnie już kilka lat, w ciszy i skupieniu….

  5. A u mnie w robocie od rana śmierdzi kanalizacją. I nie ma bambusa, na którego możnaby popatrzeć dla uspokojenia (Istotnie jest wielki. Nic, a nic nie przesadziłaś w opisie;)). Rzeczywiście, pozostają tylko barowe metody.

  6. Proletariusze wszystkich krajów łączcie się! U nas kładą nawierzchnię na całym osiedlu, co w perspektywie daje jakieś dwa (w porywach do trzech nawet) miesiące we wściekłym kurzu i łomocie, bo cały ten ciężki sprzęt przydatny w takich razach, mam wrażenie, głównie jeździ w tę i nazad zamiast służyć kładzeniu czegokolwiek. A ja mam ostatni tydzień urlopu akurat! A jak sobie pomyślę o opłacie adiacenckiej, którą będę musiała po tym całym bałaganie wnieść – wszak tak mi się polepszy – to nic, tylko… no właśnie, co? (poza oczywistością – jaka dziś pogoda barowa, to chyba każdy/każda widzi)

    • U mnie przez sześć tygodni robili ganek przy wejściu. Trzeba było schodzić i wchodzić sąsiednia klatka , dopiero po dzikiej awanturze zgodzili się, że zatarasowanie przy tym drzwi do piwnicy oraz dojścia do skrzynek na listy to może nie jest dobry pomysł. Poszli sobie tydzień temu. Domofon nadal nie działa.

Skomentuj ~waku Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*