O ULUBIONYM ZAJĘCIU BLONDYNKI

 

Mój domowy duch chyba przeszedł do ofensywy. Wczoraj wieczorem łomotało w garażu i dziś rano też (co za okropny duch! Nie boi się dziennego światła!). Niech N. sobie nie wyobraża, NAWET O TYM NIE MYŚLI, że zostanę sama na noc, jak sobie gwizdnie na delegację. Mowy nie ma. Spakuję się z nim i koniec. Będę się wpychała na służbowe kolacje na krzywy ryj i mówiła do niego tak, żeby wszyscy słyszeli „Zdejmij skórkę z kiełbaski, króliczku, i dobrze gryź!”. O, albo „Nie zamawiaj tego, bo później masz wzdęcia”. (I on mnie wtedy udusi i będą dwa duchy w domu – z tym, że jeden za leniwy na to, żeby czymkolwiek łomotać).

Wiecie, że jak się blondynce urwie głowę, to ona później jeszcze przez trzy dni po sklepach lata? Ja chwilowo jeszcze łeb mam, ale tez trochę latam (po internetowych, ma się rozumieć). Naszło mnie na stare filmy Woody Allena, a akurat są niedrogie. Nie wiem, dlaczego kiedyś go uważałam za nadętego i przegadanego, naprawdę nie rozumiem, to są takie świetne komedie. „Spójrz na tego gościa z Indiany. Zamordował dwanaście osób, rozczłonkował je i wszystkie zjadł. To się dopiero nazywa alternatywny styl życia”. Albo: „Skąd do cholery mogę wiedzieć skąd wzięli się naziści? Ja nawet nie wiem jak działa otwieracz do konserw!” (a ja nie wiem, jak działa ten wyciągacz do korków z butelek, który w Hiszpanii w barach mają przymocowany do ściany).

A wczoraj to już w ogóle orgia, bo moja kochana księgarnia Abe rzuciła książki po 9,99 za sztukę i ciut zaszalałam:

books

 

„Mommies Who Drink” kupiłam, choć nie jestem mommy, ale się solidaryzuję i kibicuję, a książka podobno bardzo zabawna. Jak przeczytam, to pożyczę mojej siostrze Zebrze. Oznajmiłam jej to w SMS-ie i dostałam odpowiedź „Świnia”. I krzew tu człowieku kulturę.

 

 

 

A co u porucznika Borewicza? Hm, wczoraj oglądaliśmy odcinek, w którym nie było już niestety porucznika Zubka (żałuję, bardzo go polubiłam), a pan Karol Strasburger był bardzo, ale to bardzo niegrzeczny. Jednak złapali go i za karę do końca życia będzie prowadził Familiadę.

 

0 Replies to “O ULUBIONYM ZAJĘCIU BLONDYNKI”

  1. Z innej beczki (choć w sumie chyba z tej samej) – kiedy wchodzi się na Twojego bloga, to z dołu wyjeżdża taka ramka z reklamą dedykowaną. Dzisiaj mam u Ciebie 2 nagłówki reklamowe: 1) “O tolerancji” (dla duchów? kretów? czy dla autorki?) 2) “Rzeczywistość osób XXL” ;_; Pytanie zasadnicze – komu niby te reklamy są dedykowane????? Bo jeśli mnie, to czuję się dotknięta.

  2. No, ja tego Borewicza z przyczyn politycznych nie oglądam. Przypuszczam, ze za każde “oglądnięcie” ( z krakowska tak wyjadę) ma hiena dodatkowe kieszonkowe. Ale czasy były, nie powiem, owszem – owszem. Szczególnie podobało mi się luzackie podejscie do seksu i wierności – niewierności małżeńskiej. Im jestem starsza, tym bardzie podoba mi sie luz- bluuuz :).
    Internetowe sklepy rujnuja fortunę Wampirzaka. No co zrobić, jak koleś mnie wykańcza, potem kupuje i piję, aby wrócić do pionu. (poziomu?).
    Tak więc chętnie przeczytam Mummies who drunks, bo co jak co, to akurat znam z doświadczenia.
    Aktuanioe hennesy, ale bardzo polecam malagę z biedrony – słodzio – miodzio, chociaz gustuje w gustownych wytrawnych winach. Jednak malaga ma swoje prawa 🙂 miodzio!

    • Kiedyś też nie poważałam Borewicza, ale jak sie go dobrze poogląda, to na taki trochę na bakier z systemem był i jeszcze życie osobiste miał skomplikowane i w ogóle sporo uroku ma ten serial po latach.

  3. A zupełnie ni z gruszki, ni z pietruszki a propos kreta i olejku lawendowego, to myślisz, że jak tej wiosny nasadziłam grządkę lawendy, to przy okazji pozbędę się kretów? Pozdrawiam

  4. taaaaa, polisy ubezpieczeniowe w kawie!
    monitor w kawie!
    jestem w kolejce do uduszenia ….

    “Zdejmij skórkę z kiełbaski, króliczku, i dobrze gryź!”.
    UMARŁAM!
    ale zabieram! …. na spotkanie z teściami, a co!

Skomentuj ~konik garbusek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*