O OSTRYGACH NIEZJEDZONYCH

 

Wczoraj mój ukochany mąż pozbawił mnie dresu w godzinach wieczornych – czyli oddresił, a nawet ubezdresowił – i zawlókł na elegancką kolację ze swoimi hiszpańskimi przyjaciółmi. Mimo, że protestowałam, że ja się do ludzi nie nadaję, jestem stara, nudna i potargana itd. Posadzono mnie na DAMSKIM skrzydle z pięcioma chudymi, szykownymi Hiszpankami, a na stół wjechały ostrygi. Tak oni mają, że faceci siedzą w jednym końcu stołu, a chicas w drugim i już – wytłumaczył nam organizator. Na ostrygi nie miałam melodii, marzyła mi się kanapka z chistorrą, ale chicas były fajne. Przez całą kolację zezowały w stronę bufetu z deserami, bo stała tam fontanna z czekoladą. Kiedy padło hasło “postres”, każda zrobiła sobie na deser miseczkę zupy z tej czekolady z kilkoma kawałeczkami owoców. W tym momencie skupiłam na sobie całą uwagę, bo “Jak to – NIE LUBISZ CZEKOLADY?”. Chyba mniej by się zdziwiły, gdybym oznajmiła “A tu, pod pachą, rośnie mi druga głowa, haha”.

Poruszałyśmy ogólnoświatowe tematy “A kiedy matka przestała ci zwracać uwagę, że za późno albo pijana wracasz do domu” i okazało się, że matki nigdy nie przestają. Nawet, jeśli córka ma czterdziestkę i trójkę swoich ninos. Oraz o tym, że politicos to buraki (po hiszpańsku buraki to remolacha).

A kalafior się znalazł – okazało się, że N. go przede mną ukrył, kładąc go na ziemniakach. Moi państwo! W życiu by mi nie przyszło do głowy, szukać kalafiora obok ziemniaków! W szafce z butami, owszem, ale na ziemniakach? Mężczyźni są do bólu nielogiczni.

A Charlotte nie zaczyna się dobrze. Język podjeżdża dretwotą, i to taką drętwotą dobrze poleżałego w zimnym miejscu nieboszczyka, ze dwa dni co najmniej. Czy przyjaciółka do przyjaciółki mówi przez telefon “Ach, ty moja niepoprawna romantyczko”?… NOOO BŁAAAAGAAAAM. Po powyższym dialogu pizłam egzemplarzem o ścianę i poszłam spać (do Zuzanki i innych namawiających na Kindla: oto między innymi powód, dla którego JEDNAK papierowe egzemplarze czasem mają przewagę).

A dziś też wychodzę z chicas. Taka ze mnie Parysz Hilton.

6 Replies to “O OSTRYGACH NIEZJEDZONYCH”

  1. Prawdaż, kindlem nie pierdzielnęłam jeszcze bez względu na nielogikę książki (ale ja mało wibracyjna jestem, zwykłymi książkami też nie rzucam, najwyżej robię Minę i Odkładam).

  2. No tak, Kindelkiem (też nie poważam) nie pizgniesz, nawet, gdybyś bardzo chciała. Mimo wszystko szkoda, jak już się te paręset złotych polskich wyasygnuje.

    • Po hiszpańskoangielsku, a nawet czasem po polsku, bo ja się chcę uczyć hiszpańskiego, a one – polskiego 🙂

      A te ostrygi duże były, ale miały sporo takich czarnych kawałków w sobie. No nie wiem, wydaje mi się, że te czarne punkty się powinno wyjąć z ostrygi, czy nie?

Skomentuj ~Zuzanka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*