O BARDZO STRATEGICZNYM LĄDOWANIU

 

Wróciłam, działo się, że oj! W tę stronę przyjechały w butach mejillones en escabeche, ale zanim lekutko odparuję, to muszę o dzisiejszym lądowaniu, bo naprawdę.

LOT się spóźnił pół godziny, pfff, to na LOT tyle co nic, lądujemy, jedziemy po płycie, jedziemy, podjeżdżamy pod rękawy. Wyczołgujemy się ze zdrętwiałymi kończynami, TADAM! – kierują nas do autobusu. Pod rękaw podjechały autobusy! W dodatku DWA, tymczasem wszystkich upychali do jednego. Po pół godzinie w końcu ruszył! Jedziemy do wejścia! Przejechaliśmy… Jak słowo daję, nie wiem, czy to było 20 metrów.

Nooo chyba to była ta słynna strategia oszczędnościowo – rozwojowa, za którą żeśmy pan z panią czyli społeczeństwo zapłacili prezesowi LOT-u pół bańki, a to podobno jeszcze nie wszystko. Bardzo to było nowatorskie, bardzo. Pół nocy teraz będę to analizować.

W następnym odcinku: co zjadłam i dlaczego wcale nie przytyłam.

8 Replies to “O BARDZO STRATEGICZNYM LĄDOWANIU”

  1. Ale dziewczyny, jesteście oblatane, to widziałyście, jak to jest zorganizowane gdzie indziej. Juz nie wspomnę, że Lufthansa potrafi miec całe skrzydło lotniska z darmowymi ekpresami do kawy i prasą, ale zeby flagowy przewoźnik nie miał nic do powiedzenia na największym lotnisku w Polsce? To znaczy, że w zarządzie obu instytucji siedzą buce – specjaliści wyłacznie od omijania ustawy kominowej. Bo to nie załoga ani nie piloci (co lądują tak, że nic nie czuć – to fakt) sa od tego, żeby takie rzeczy uzgadniać.
    Albo za każdym razem komunikat, że Bruksela koordynuje loty i nas przytrzymała. Innych linii nie przytrzymuje? To dlaczego nas tak traktują per noga? Znowu – gdzie jest zarząd?
    Te pół godziny – 40 minut spóźnienia to jest nic przy takim turystycznym locie, ale przy przesiadce? Nasi znajomi z Poznania, z Wrocławia wolą latać przez Monachium, Frankfurt czy Zurich, bo tam mają wiekszą szansę, że będa wieczorem w domu. Bo w Warszawie najczęsciej utkną na noc.
    Śmierdząca kanapka to taki kwiatuszek na torcie juz właściwie jest, ale wiecie – to się wszystko składa do kupy i nawet najlepszy pilot i najcudowniejsza załoga nie wynagrodzi braków organizacyjnych. (A tych dostawców od snierdzącego jedzenia nie mozna zmienić? raz, drugi, może sie w końcu znajdzie taki, co dostarczy cos jadalnego?)

    • Ja wam powiem tylko jedno , tu sztab ludzi pracuje nad tym , żeby to wyglądało jak wygląda. Nie mamy świadomości obywatelskiej i na codzień nie zastanawiamy się dlaczego tak jest. Ale kocham dziewczyny z samolotu i choćby było 20 godzin spóźnienia,mam to w dupie i lecę LOTEM .
      Jestem Polakiem , nie narzekam na to co polskie :))

    • Kochana moja pamiętaj ze Lufta to gigant firma , my przy niej to pikuś!
      Obsługa lotniska, czyli porty lotnicze nie mają nic wspólnego z Lotem, niestety , żyjemy w jakiejś dziwnej symbiozie od lat, ale jak ktoś cię źle potraktuje w czasie odprawy to ludzie sie na nas wyżywają w samolocie myśląc że to Lot.
      Radzę na podróż zabrač swoje jedzonko, pyszne kanapki, które zrobisz sobie w domu z tym co lubisz i masz z głowy. świadome stewki na dłuższe loty maja swoje jedzenie i po kłopocie.

  2. Barbarelko droga!
    Pracuję jako stewka już 20 lat w Locie i kurczę tak mnie to irytuje gdy ludzie narzekają na moją firmę…. Narzekają ale jednak nią latają!
    Jeśli chodzi o nie podstawienia pod rękaw po przylocie, czasami tak bywa, że stajemy obok, zwłaszcza gdy następny rejs jest rejsem poza unię, albo za dobrych kilka godzin.
    Wiesz, chciałabym napisać kiedyś książkę o moim lataniu, o pasażerach, o przypadkach jakie nam się przydarzają, i byłaby to myślę równie pasjonująca lektura jak twój blog. Staramy sie naprawdę wykonywać naszą pracę jak najlepiej, też mnie to wkurza, że przez 20lat dawałam wszystko za darmo, a teraz jest płatne, ale czy jedzenie w samolocie może być dobre????? Raczej nie, zważywszy że catering ładuje tam mnóstwo sody żeby trzymało fason przez dłuższy czas.
    Tak jak moja poprzedniczka pisała , w przyszłości napisz wcześniej którym rejsem lecisz i kiedy a obiecuję ci podróż twoja będzie zupełnie innym doświadczeniem:) potrafimy tak zaczarowač że wszystko będzie super! Really!
    A to że czasami w Madrycie wyskakujemy dosłownie na 15 min do sklepu duty free? Winko, oliwa to przecież rarytasy! Dobre czasy się skończyły, pobyty tygodniowe na Teneryfie jak 15 lat temu to mogę tylko sobie o nich pomarzyć……. Więc jak mi się trafi lot do Madrytu raz na pół roku to taki szybki wypad na shopping obok samolotu wiesz jak to cieszy????
    Czytam regularnie twojego bloga, wiele moich koleżanek też, i zawsze się uśmiecham jak cię czytam, bo jesteś fajną babką !
    Praca w samolocie nie należy do łatwych, pracujemy nieraz po 18 h , bez spania , zmiana stref czasowych kilka razy w miesiącu, to naprawdę wykańcza, polscy pasażerowie to niełatwy kawałek chleba. WIesz, że czasami potrafi przejść koło ciebie 200 osób po rejsie , a może ze 2 odpowie ci ” do widzenia”…. To przykre….
    A już najbardziej przykre jest stwierdzenie ” no to tylko w Locie ! ” – uwaga …… W innych liniach jest podobnie, inne samoloty się spóźniają, nie dolatują na czas, mają też odwołane rejsy, w innych liniach też trzeba płacić za jedzenie czy picie…. Nie tylko u nas.
    Pozdrawiam mimo wszystko cieplutko!

  3. Na rany boskie !
    Nigdy tego nie jedz ! Przecież toooo ma długie trasy przelotu i po tym czymś ,nawet asfalt wyleciałby w powietrze. Chwala sobie tylko na trasie do Londynu i z….no ale hallo, oni tam jedzą fish and chips-tfu ! Na psa urok !Poza tym wszystkim,nawet jeśli coś smakuje w samolocie – zwizualizuj ,ile to ma lat !!!!!!

    A co do odprawy ,to osobiście sprawdziłam, ludzie i owszem byli odprawieni ,ale bagaż nie zważony i tym samym wywarzenie samolotu nie zrobione….wiem co mówię. Jeśli ktoś był z Madrytu albo Barcelony przed czasem-proszę podnieść rękę !!!

    Strasznie ,ale to strasznie zazdraaaszczaaam temu krajowi barów,a co za tym idzie położenia 😉 lub też odwrotnie ,jak kto woli…..
    Maniany i ogólnego pierdolnika-NIE ( do dzis dnia czekam na wrzatek zamówiony w centrum Madrytu, w hotelu 5+, gdzie absolutnie nikt nie mówi po angielsku -ale nie , nie operuje prostymi zwrotami : żelazko,prasowalnica,wrzatek,tabletki od bólu głowy . Nie miałam na myśli wywodu w stronie biernej …)
    Za to adres domowy i telefon prive oczywiście musieli wyciągnąć. Nadal czekam kiedy zadzwonią ,jakoś tak od 2008 r.

    Jeśli stewardesy poszły na zakupy :
    a) były super ceny na super wino ( zazwyczaj Rioja)
    b)oliwki w super cenie
    c)oczekiwanie na tankowanie samolotu (chwileczkę,maja tu takie coś-a kiedy przyjedzie…???)

    Więc nastepnym razem 🙂 wpisuj śmiało datę i numer rejsu i zapewniam ,że polecisz w innych okolicznościach przyrody 🙂

    • Aaaa, po angielsku! Oni nie mówią po angielsku 🙂 Uciekają od turystów mówiących po angielsku! Też to zaobserwowałam: w barze, jak podejrzewają, że inostraniec – to odwlekają podejście do niego jak najdłużej się da i ograniczają kontakt do minimum. Najczęściej też nie rozumieją, o co się prosi, podają co innego albo na wszelki wypadek NIC (może się rozmyśli i sobie pójdzie).
      Jak tylko człowiek się odezwie po hiszpańsku – wystarczy kilka słów – to natychmiast jest się adoptowanym członkiem wielkiej hiszpańskiej rodziny i obsługa jest naszym bratem, siostrą i księdzem spowiednikiem. Tak to działa. Nie raz widziałam, jak się kelnerzy przepychali, który ma podejść do naszego stolika (zdecydowanie NIE WYGLĄDAMY na Hiszpanów – obydwoje blondyni), a później jak się okazało, że hablamy, to jeden przez drugiego przylatywał z bułeczkami, z winem, pogadać o wczorajszym meczu.
      Może na Południu się człowiek dogada po hiszpańsku, ale na północy? W życiu. W Madrycie też nie wszędzie. TAKI JUŻ ICH WDZIĘK 🙂

  4. No tak ,jako ,ze spędzam pół życia w latających konserwach ,czuje się zobowiązana wytłumaczyć pobierznie co i jak.
    Po pierwsze : loty do Hiszpanii to koszmar, mnóstwooooo ludzi zawsze , a odprawa w Madrycie idzie jak krew z nosa,wiadomo maniana ! Nawet gdyby samolot był pół dnia przed czasem i tak nie zdążą z dokumentami – się wie ! Dlatego musi być lądowanie spóżnione ….
    Po drugie : Lot to nie Ppl ( państwowe porty lotnicze ) to dwie różne firmy . Jedna bierze kasę za to ,żeby ludzi dostarczyć z samolotu bądź do , a druga robi operacje przerzutu człowieka z punktu A do B drogą powietrzną .
    Po trzecie : owszem , prezes Lot obciął pracownikom pensję o 53% i sam wystąpił o trzykrotną podwyżkę pozakominową , ale są jeszcze tacy w tej firmie ,którzy nie pozwolą mu zawijać NASZYCH pieniędzy narodowych pod własną kołdrę !
    Dlatego śpij smacznie i nie analizuj – pytaj po prostu 🙂 bo akurat w chmurach masz wielu fanów 🙂

    • Odprawa na Barajas jest błyskawiczna i wygodna, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów i ani razu nie spóźniła się Lufthansa ani Iberia, tylko zawsze jakimś dziwnym trafem LOT ma pod górkę. Zwykle mamy bilety kupione tak, że wraca się tym samym samolotem, który wyleciał z Warszawy, a skoro już wylatując z Warszawy ma opóźnienie, to halo?…
      A tak na marginesie, tym razem dokumenty były dawno wydrukowane, kolejka ustawiona od rzędu 15 do 27, sprawdzone miejscówki, i cały tłum ludzi czekał na stewardesy, które poszły na zakupy i wróciły pół godziny po czasie odprawy.
      Oraz na pokładzie jest ohydne, wstrętne jedzenie. Kiedyś za darmo, a teraz za pieniądze. Zjadłam tortille z kurczakiem i nigdy więcej.

Skomentuj ~Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*