O PĄCZKU, KTORY NIE WYSZEDŁ NA DOBRE

 

Zjadłam tego pączka w końcu wczoraj i do końca dnia było mi niedobrze. A nachodziłam się, żeby go znaleźć! Pączki tez kapitalizm popsuł: niby jest pełno, a jakieś takie. Z adwokatem, no ludzie! Adwokata to ja mam w pracy (polecam zresztą), w pączku niekoniecznie. Albo posypany orzeszkami ziemnymi. Pfu, nie jadam orzeszków ziemnych. Nawet jak już człowiek znajdzie takiego niby zwykłego, klasycznego, bez żadnych nowomodnych kocopołów – to jakiś blady i rozdeptany. A ja bym chciała takiego zgrabnego, nie za dużego, brązowego, z odciskiem spracowanej dłoni cukiernika…

(Może także być, że zaszkodził mi nie sam pączek, tylko podatki i rachunki, które tez wczoraj płaciłam – nie wiem, jak komu, ale mnie to samopoczucia raczej nie poprawia).

W dodatku kilka dni temu sobie wymyśliłam, że NA PEWNO mi się humor poprawi od butów i wczoraj przyjechały. Owszem, śliczne. Owszem, przecenione. Letnie klapeczki – drewniaki. Teraz wyć mi się chce jak pomyślę, za ile miesięcy najwcześniej je włożę. To nie była do końca przemyślana strategia.

Dodajmy do powyższego minus piętnaście w nocy i mamy odpowiedź, dlaczego wrzeszczę w samochodzie podczas reklam do pani wyśpiewującej piosenkę pochwalną jakiegoś produktu „Żeby ci franco ten rozdarty ryj odpadł!” (w dodatku nie mam pojęcia, co reklamowała, taka jestem wściekła).

Jedyna pociecha, że w Ikei wróciły schabowe. Chyba, że posypali je orzeszkami ziemnymi.

 

PS. Serdecznie pozdrawiam czytelników, którzy trafili w to mejsce, wpisując w wyszukiwarkę “gwardia szatana posłanka”, a także “okrągła deska z dziurą”.

0 Replies to “O PĄCZKU, KTORY NIE WYSZEDŁ NA DOBRE”

  1. Ja normalnie, to nie jem pączków, chyba, że w Tłusty Czwartek. Przeczytała Twojego posta i co? zeżarłam. I paszło noworoczne postanowienie, sami -wiecie-w-co. UUUUUU

  2. Mam zagadkę! (zupełnie nie na temat pączków)
    Prawie wszystkie dostajemy newslettery z BonPrix (bo nie można się z nich wypisać – to już ustaliłyśmy), więc też na pewno dostałyście ostatnio Gloocklera. I zagadka brzmi: o co kaman? To manekin jest?

  3. Z Chmielnej znam! Z Żelaznej chyba też – to taka mała cukiernia na rogu i mają tam pierniczki – kamyczki w kształcie kostek, oblewane lukrem? Tylko tam i w Żyrardowie można jeszcze kupić te pierniczki.

  4. Najlepsze pączki w Warszawie są na rogu Górczewskiej i Działdowskiej. Nie dlatego, że to pączki mojego dzieciństwa, choć są pączkami mojego dzieciństwa. Ostatnio dowiedziałam się, że znają je ludzie z drugiego końca Warszawy. Są zaznaczone nawet na Warszawskiej Mapie Skojarzeń, a zdjęcie kolejki po nie jest na mapie Google. Tylko trzeba być po nie przed południem. Potem nie ma szans, bo cały wypiek wykupiony.

    • Oczywiście , to są pączki mojego dzieciństwa od lat 4 do 20 ! Najlepsze na świecie i eklery mńiam ! A do lat 4- ch , czyli o-4 ! na rogu Górczewskiej i Działdowskiej , pod oknami starego mieszkania mojego ojca !!!!
      Ludzie , czegoś takiego nie znacie ! Walcie tu jak w dym , cały szpital z Płockiej wymyka się tu cichaczem !

  5. – Tatooo, a gdzie sa ludzie? – pyta mały yeti
    – Ludzie się skończyły – jedz dżem.
    to tak a propos pączków:) troszkę a propos, a troszkę obok..

  6. Dobre pączki są też na chmielnej (tej części bliżej nowego świata światu (?))
    i sprzedają je na CIEPŁO !

    om nom nom 😉 polecam

  7. To ja bardzo proszę namiary na te klapki:)) Dziś zamówiłam takie pistacjowe czółenka bez palców,no chyba wiosna W KOŃCU przyjdzie ?

  8. :))))

    ps. Takie wymarzone pączki od z górą 40 lat można kupić w starej cukierence przy ul. Dickensa w Wawie. Drożdżowe, mięciutkie, brązowe, nieduże, leciutko lukrowane… MNIAM!

    • Pączki z Dickensa! Bożesz Ty mój, toż to smak mojego dzieciństwa! 😀 Cztery się da zjeść naraz i nie mdli. Kocham je miłością obłędną i nigdzie, ale to absolutnie nigdzie indziej takich dobrych nie jadłam (a przez parę lat żywiłam się głównie zjadanymi w biegu pączkami i drożdżówkami, dzięki czemu teraz nawet herbaty nie mogę słodzić :/). Pączki z Dickensa! Pod nosem je miałam, na końcu ulicy rodzinnej, to co? To się na Białołękę wyniosłam. Kretynka.

      • O losie! Na Bialolękę… A ja wrocilam na Ochotę z Kabat i dzis wcięlam 2 pączki z Dickensa (pączki z bajki :). To moze Ci wysłac kilka 🙂

        • Też bym chętnie wróciła, zwłaszcza jak mi tu teraz wszystko rozkopali i ciężko do cywilizacji się dostać :/ Na szczęście Rodzice zostali na Ochocie i coś czuję, że przy następnej wizycie zamiast placków ziemniaczanych pączki będą zamówione 😀

Skomentuj ~konik garbusek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*