O NIELUBIENIU TEMPERATURY

 

No więc w celtyckim zodiaku jestem, niespodzianka niespodzianka, WINOROŚLĄ.

Tu powinien być najeżony wykrzyknikami i argumentami akapit o wydźwięku „a nie mówiłam” (bo a nie mówiłam? Całe życie? Że mam identyczne wymagania, jak winorośl? I że winorośl jest podstawą cywilizacji? I nie tylko?), ale mi się nie chce.

A nie chce mi się, bo jest ZIMNO! Na jutro zamówiona moja UKOCHANA cysterna z napisem OLEJ OPAŁOWY, nienawidzę tej pory roku, kiedy w moim życiu pojawia się cokolwiek z napisem OLEJ OPAŁOWY. Zwłaszcza w tym roku, kiedy tak strasznie krótko było ciepło. I tylko trochę poprawia mi humor fakt, że tydzień grzania dupy i wysiadywania w ciepłe noce po knajpach w Corralejo jeszcze przede mną.

„Brudna robota” zostaje niniejszym jedną z moich ulubionych książek. Mimo, że temat jest nienowy i parę razy przerabiany, i to przez mistrzów pióra (np. Pratchett) – ot, niczego nieświadomy, spokojny facecik zostaje mianowicie wysłannikiem ŚMIERCI (było, prawda?), to jego rozwinięcie jest bardziej, niż zadowalające. Może dlatego, ze nie dzieje się w jakimś mniej lub bardziej magicznym, alternatywnym wszechświecie, tylko u nas, na Ziemi, tu i teraz. I nic to, że pewnego dnia zastajesz w sypialni córki dwa piekielne ogary, które potrafią zjeść teflonowa patelnię; wystarczy, że na spacerze na pytanie „Jaka to rasa?” odpowiesz „Piekielne ogary IRLANDZKIE”, żeby nikt się niczemu nie dziwił. Nikogo tez nie dziwi, a właściwie mało kogo obchodzi, że ludzka dusza może się mieścić w implantach cycków, a porośnięte piórami dziwki z długimi szponami mówią do ciebie przez studzienki kanalizacyjne. Aha, wrażliwych i ciśnieniowców ostrzegam – większość bohaterów strasznie klnie. Bardzo dobra książka.

I wyszedł nowy zbiorek opowiadań Davida Sedarisa – „Przyjrzyjmy się cukrzycy z sowami” („Let’s explore diabetes with owls”), który sobie zamówiłam, żeby mieć co czytać na wakacjach. (Że niby ja tak intelektualnie spędzam wakacje, nie tylko chlam, ale również pochłaniam literaturę, you know).

Aj hejt ju, temperaturo odczuwalna otoczenia.

 

10 Replies to “O NIELUBIENIU TEMPERATURY”

    • Cudowna jest, acz byłam O WŁOS od zatrzaśnięcia książki, kiedy Bummer wpadł do kanałów, no ale na szczęście autor lubi teriery tak samo, jak ja 🙂

  1. Bo pan Ch. M. w ogóle fajnie pisze. Polecam “Lamb” oraz serię o uroczych wampirach “Bloodsucking Friends”, “Love Sucks” i “Bite Me”. Nie wiem, jak to wygląda w tłumaczeniu, ale oryginał boski. I jeszcze polecam pobróbowanie Toma Holta, Christophera Brookmyre’a oraz Roberta Rankina. Holt jest tłumaczony, Brookmyre nie, a Rankin wybiórczo. Najlepsze, np. “The Hollow Chocolate Bunnies of the Apocalypse” trzeba czytać w oryginale. Stety i niestety.

    • Holt mi nie zażarł (może tłumaczenie słabe?), Rankina znam, OK, ale nie, żeby wstrząsał moim światem. Brookmyre’a nie czytałam – poszukam, dzięki.

      Ale Moore “Aniołem” też mnie nie powalił, ale “Brudna robota” – prześwietna!

      • Popieram! Trylogia o wampirach jest prześwietna. Ciut gorzej, niż “Brudna Robota”, ale wciąż to jedne z moich ulubionych książek. Broń jeżu nie czytajcie tego w wannie. Raz omal nie skończyło się to dla mnie śmiercią tragiczną przy nagłym wybuchu śmiechu!

  2. jesienna aura jest potworna, tyle człowiek się nasiedzi w upały a potem karzą mu swetry nosić bo jak nie to zmarznie i zachoruje, obłęd, lato powinno być co najmniej do listopada

Skomentuj ~Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*