O KAWOWYM MYDLE

 

No ale czy NARESZCIE nie jest wspaniale? Można stać pod chłodnym prysznicem i masować się kawowym mydłem od Sistermoon  (RE-WE-LA-CJA, powiadam paniom), a nie – dygotać, rozcierać się ręcznikiem, wbijać się we flanelę i przemykać. I przyszywać palce, które w międzyczasie poodpadały z zimna.

(Tylko te komary. U nas rzeźnia, a Zebra dzwoni znad morza i mówi, że ani jednego, nawet w parku. Obie uwielbiamy do siebie dzwonić i mówić rzeczy, które tamtą drugą wkurwią, tak już mamy. Lubimy podrażnić tygrysa patykiem).

Taką gęsią skórę, jak mam, kiedy pan mówi “Previously on The Killing” to miałam chyba tylko, jak wgłąb ekranu leciał pochylony napis “Long time ago, in a galaxy far, far away” (i to zanim dokręcili operę mydlaną z Madam Padam). Trzeci sezon straszny. Znaczy – świetny, ale straszny. Ruda zmizerniała. Te swetrzyska, w których cały czas chodzi, są prawie puste w środku, a rozpacz w oczach ma jeszcze większą, niż poprzednio (choć to niemożliwe przecież). Naprawdę byłam bliska popłakania się, kiedy pokazali ją na promie, taką zrezygnowaną, chociaż ja płaczę przecież tylko na kreskówkach.

I zgadzam się – “The Fall” bardzo dobre. Agentka Scully jako zimna sukowata fą fatal – bardzo miło czas się z nią obszedł, no i wszyscy jak mówią, to mają taki ładny, irlandzki zaśpiew (pozdrawiam Fana z Belfastu). Lubię, kiedy Irlandczycy mówią i kiedy tańczą, zwłaszcza dziewczyny – prościutkie, z rękami założonymi do tyłu. (Może niekoniecznie, kiedy mordują, ale nawet ten morderca tak jakoś dobrze zrobiony, żonę ma taką fajną, ładnie rysuje i w ogóle).

A tak ogólnie, to jak jest?

18 Replies to “O KAWOWYM MYDLE”

  1. nie wiem nad jakim morzem jest Szanowna Zebra, ale zapraszam do Dębek, gmina w tym roku zaoszczędziła na pryskaniu w jajeczka komarze (czy jak tam one się mnożą) i teraz to jest chyba zemsta za wszystkie poprzednie lata. 15 min = 26 ukąszeń i to tylko w dłonie, stopy i twarz, ale mamy 37 stopni w cieniu 🙂 Pozdrowienia znad morza 🙂

  2. Szanowno Barbarello – dziekuje za wyroznienie – bardzo mi milo!
    Ze swej strony moge sie pochwalic, ze poznalem osobiscie rok temu Jamiego Dornana (przez biurowgo studenta) i dam znac kiedy zacznie sie krecenie drugiej serii.
    Pozdrowienia z ‘upalnego’ Belfastu!

  3. No ja, niestety, mimo najszczerszych chęci, nie podzielam fascynacji Prowadzącej i co poniektórych tutaj aż takim ciepłem. Kota mi żal poza tym, co leży i dyszy ciężko i nawet myszy nie przynosi w ofierze. I równie szczerze wątpię, żeby Szczypawka i wszelkie inne futrzate szczęśliwe były w ten gorąc.

  4. Peeling robię z kawy i śmietany. Nie zbieram fusów, tylko zalewam kawę mieloną tak z centymetr powyżej poziomu tego nasypanego do kubka (takiego szerokiego, 0,5 litra), czekam aż się zaparzy i wystygnie i dodaję śmietanę 18% albo jogurt gęsty, coby to “poślizg” miało.
    A z seriali, to za 2 tyg. wraca “Luther” 😀

  5. No właśnie, to jest trzeci sezon The Killing? Bo szukałam i nie znalazłam.
    W The Fall sie zatrzymałam po pierwszym odcinku, ale wrócę.

  6. ale, że jak, Barbarello,
    czy Ty masz ten prysznic w ogrodzie?
    że warunki atmosferyczne mają znaczenie podczas kąpieli?
    może większy komfort byłby jednak w łazience, z ogrzewaniem ….
    i podłogowym też ?
    ten N. to jednak jest, no!

  7. u mnie w łazience po kawie też masakra, co gorsza to szlam jakoś się klei bardziej do białego i smugi zostawia i wałkuje się zejść nie chce tak od wody tylko!
    z The Fall się cieszę, że Szanownej w gust trafiło, drugi sezon już klepnięty!

  8. czy wiecie ile wytrzymują fusy z kawy zanim skisną? bo może będę je dla Was zbierał pakował i wysyłał 😉
    a ogólnie jest ok. luzik…. cały zeszły tydzień walczyłem z wodą napływającą mi do piwnicy wszystkimi szczelinkami i całą powierzchnią ścian….. nawyżymałem się tyle ścierek jakbym pracował w miejskiej pralni fabrycznej z początku XX wieku… no i na koniec tygodnia wodę z nieba znowu zapowiadają synoptycy…
    ale jest ciepło… no! w pociągach pkp nawet z 50 stopni, to tak dla tych co na zimno narzekali, taki gratis po pracy razem z postojem 30-sto minutowym w okolicy Ursusa jak się do domu wraca żeby mieć jeszcze siłę pobiegać z dzieciakami :)))) ale suuuper jest… ciepło..

  9. Ha! Ja mam dobrze, bo mój mąż pije kawę z ekspresu i mam fusy na bieżąco! I mój przepis na piling kawowy wygląda następująco: FUSY.
    I też jest w pytkę.
    Ale po tych fusach mam łazienkę jak po swiniobiciu (kawowym), a po mydle nie ma śmieci i w ogole ono jest taaaaaaaakieeeeeeeeee… No.

  10. mydło kawowe 🙂 podarowali-mi-odrobinę-luksusu we spa i stąd wiem że kawa robi dobrze szczególnie jak się ma już kolana i łokcie niżej – pani masażystka podała mi przepis na peeling kawowy i mówiła że po tym to co najmniej do podstawówki (!)
    przepis: fusy z kawy+miód+cukier (duże kryształy) – wymieszać i podawać na ciało
    Od tamtej pory nie udało mi się uzbierać takiej ilości fusów coby na moje otłuszczone ciało wystarczyło, ale kto wie co będzie jak schudnę?
    pozdrawiam gorąco GORĄCO (nareszcie)

Skomentuj ~Robi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*