O TŁUSTYM ŚLIMAKU

 

Od tych okien ledwo ciągnę, padło mi na kręgosłup i wątpia. Internet postanowił się przyłączyć z czystej sympatii i też ledwo ciągnie. Horoskop mi się ładuje pół godziny, o serialach mogę pomarzyć. Więc oglądam to co mam na DVD, ze szczególnym uwzględnieniem filmów z akcją umieszczoną na Południu USA (właśnie – gdzie moje “Przeminęło z wiatrem”?). Chciałabym być córką plantatora bawełny, w taką pogodę zwłaszcza. A tak, to chodzę owinięta w koc, klnę i po co to komu.

Córka sąsiadów za mąż wychodzi za dwa tygodnie. Ha, ha, mam nadzieję, że się zaopatrzyła w futrzaną etolę i mufkę, bo jak ma kieckę na gorsecie, to może się lekko zdziwić, jak jej ręka odpadnie przy zakładaniu obrączki.

Czuję się jak zimny, tłusty ślimak bez skorupy i duszę cebulę na tartaletki (COŚ musiałam udusić, a cebula była pod ręką).

 

0 Replies to “O TŁUSTYM ŚLIMAKU”

  1. a nie lepiej wymienić szyby na niebrudzące się ? technika idzie naprzód…. nanomateriały nanowarstwy – wszystko jest teraz nano… nitka srebrna w majtkach surviwalowych żeby się czasem nie myć na łonie natury przez tydzień bo strumyk by się skaził i katastrofa ekologiczna gotowa…. nanolakier na mercedesie i… nanopowłoka na oknach….
    Może wtedy internet by ci lepiej ciagnął;).

  2. No i po co było myć okna? Zawsze mówię, że to zły pomysł. A tak byś przynajmniej nie widziała jaka pogoda!

  3. Bardzo ciekawa perspektywa z tą córką, plantatora, nie sąsiada, choć od wizji odpadającej ręki w kluczowym momencie do teraz opędzić się nie mogę, hehe 🙂 Pozostając w temacie, z widokiem za moim oknem, co to podejrzewam jest taki sam jak u Ciebie, strategię Scarlett na przeczekanie proponuję 🙂 Plus tartaletki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*