O ZUPEŁNIE NIEWALENTYNKOWYM HUMORZE

 

Dajcie spokój, co to się ze światem dzieje, to ja nie mam na to wszystko siły w ogóle. A teraz jeszcze znaleźli młodszą Monę Lisę (“Mistrzu, mąż powiedział, że nie zapłaci, dopóki nie będę młodsza na tym konterfekcie”).

Mięty i łososia nosić nie będę. I tak mam cerę jak trup, a w tych kolorach – jak trup rozkładający się od tygodnia.

Czołgiem jeździć nie będę, gdyż jestem pacyfistką i czołgi mnie nie rozwijają.

I nie będę piec ciast! Jeden sernik w roku (na Święta), a tak, to mowy nie ma.

Jak widać, po prostu ociekam dziś miłością do świata, więc może sobie pójdę do kąta, jeść kurz z podłogi (mój mąż twierdzi, że kiedy on wyjeżdża i zostaję sama, to jem kurz z podłogi, bo jak wraca, to lodówkowe zapasy są nietknięte; nie może ogarnąć rozumem, że garść razowego makaronu z łyżką pesto albo z oliwą i serem to jest JEDZENIE).

 

6 Replies to “O ZUPEŁNIE NIEWALENTYNKOWYM HUMORZE”

  1. Halo – co się dzieje, wizja zbliżającej się planetoidy i nic? Zero napięcia, wzmożonego magnetyzmu czy innych objawów?
    Kosmos szaleje, na Uralu grad meteorytów a tu taka podejrzana cisza;)

  2. Też mi się serca ściska, na myśl o tym, jak się czuje biedna stara Lisa, gdy cały świat zaczął kręcić się wokół młodszej wersji;). Nawet nie może jej nawrzucać – ty tania podróbo!

  3. Nooo, mój też nie rozumie, że makaron + pesto i ciut parmigiano może być posiłkiem. Ha! Już wiem co zjem dziś wieczorem! Mnnniiiiaaaammm.
    Pozdrawiam walentynkowo 🙂

Skomentuj ~bonnie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*