O WYCIU W MANFAKTURZE


Zakładam działalność gospodarczą pod nazwą "Wynajmowanie się do napadów i rabunków". Wczorajszy dzień mnie natchnął, że mam takie predyspozycje i je marnuję. 

Byłam wczoraj w Manufakturze. Jest to jedyne centrum handlowe, które lubię i mi się podoba. Nic mnie w nim nie denerwuje, nawet, jak wieje i chlapią fontanny na człowieka. Jest najpiękniejsze na świecie i już. Ale do adremu: wyłam na bramkach. W dodatku nieregularnie. Wyłam w Zarze, ale tylko w przymierzalniach. W Seforze wyłam, ale w H&M-ie już nie. W Mango nie, ale w Stradivariusie tak. W dodatku na przykład zawyłam przy wejściu, ale przy wyjściu już nie. Albo odwrotnie. Podejrzewam torebkę, com ją sobie ostatnio sprawiła na lotnisku w Madrycie – ma gdzieś franca tego gżdacza namagnesowanego, ale za cholerę nie mogę go znaleźć. 

No i teraz będzie klu: myślicie, że mnie ktoś przeszukał? Albo obmacał? Albo w ogóle chciał, żebym się tłumaczyła?… Ochroniarz z Sefory popatrzył na mnie i powiedział "Eeeee…. Pani se w domu na spokojnie sprawdzi torebkę" (cytat dosłowny z przytoczeniem źródła). Pan ze Stradivariusa (macie fajnego pana w Stradivariusie tam w Manufakturze) spojrzał na torby i powiedział "A to pewnie w Seforze pani coś przykleili". No to kupiłam dwa szaliczki i okulary (kocham wchodzić do Stradivariusa dla zapachu; nie wiem, co rozpylają, ale uwielbiam ten zapach i zazwyczaj kupuję coś, żeby to później wąchać). 

Wniosek z tego jasny – muszę wyglądać na mega trąbę, której się o nic nie podejrzewa. Trochę mnie to boli; wiem, że żadna ze mnie femme fatale, ale błagam, żeby do tego stopnia wyglądać na pipę?… No ale trudno, skoro tak, to proszę bardzo – mogę się wynająć do napadów jubilerskich, bankowych i jakich tam kto wymyśli (tylko nie sprzęt AGD lub fortepiany, bo nie lubię dźwigać). Wchodzę, zgarniam kolie do torby, piszczę na bramce, wszyscy machają ręką, a ja pobieram swoje piętnaście procent i wszyscy są zadowoleni (oprócz jubilera, no ale coś za coś i kwi pro kwo). 

A obiadek zjedliśmy u Gesslerowej; ma kurczaka po polsku, z nadzieniem z chałki i wątróbki i był pyszny (niestety, podają pół kurczaka; małego, ale pół, masakra, a znam takich, co twierdzą, że "Jeszcze nikt od Gesslerowej nie wyszedł najedzony" – ja wczoraj wyszłam na, a nawet przejedzona). Kurczak bdb, wystrój jak to u Gesslerowej – trochę przeładowany, ale fajny żyrandol z filiżanek i czajniczków do herbaty, no i śliczne łazienki. Acz chyba skorzystałam z męskiej – jedna była wymalowana w czerwone maki, a druga w białe. Wybrałam białe i N. twierdzi, że jestem psychiczna, bo to była męska toaleta. Faceci to się do wszystkiego przyczepią, naprawdę. 

A zatem,  jaki z tego wniosek?… JESTEM OKROPNIE GRUBA.

 

0 Replies to “O WYCIU W MANFAKTURZE”

  1. Dla mnie tez oczywiście dobrze. Tylko J się przyczepił. To mu dzis nasmazyłam polędwicy wołowej że HO HO HO! I tatara – tego nie nasmażyłam. Pierwszy raz na nowych śmieciach wykazała, się kulinarnie. A to dlatego, ze mi bez powodu (tak utrzymuje) bukiet wielki dziś podarował. No coś podobnego!
    Wyciągne go do Nieborowa, dzieki serdeczne, brakuje nam już takich niedalekich adresów wycieczkowych :), Benzin drogi, panie ja tego, to musi być niedaleko ;}

  2. a propos zapachu:tez go ocham, poszłam więc prosto z mostu zapytałam co to-pokazali mi wielgasna butlę z perfumą specjalnie dla nich z hiszpanii idzie..nie da sie kupić ani nic..niestety..moze ktos jak ma lepsze umiejętnosci negocjacyjne wyżebrałby od pań w sklepie taka flaszkę (zdaje sie z półtora litra to ma, wielkie jak do psikania kwiatów..)..ale zapach faktycznie cudo..

  3. Wampi, no tak, powinnam była doprecyzowac, że porcje tam są raczej lanczowe, i bardzo dobrze dla mnie i dla N. – Z WIADOMYCH PRZYCZYN.

    Aaaa jakbym miała polecić dużo i w fajnym otoczeniu – to “Oberża Pod Złotym Prosiakiem”, pomiędzy Nieborowem a Arkadią. Można pojechać na wycieczkę, zwiedzic oba obiekty i zastołować się w Prosiaku:
    http://zlotyprosiak.pl/

    Panie zdenerwowany Rumburaku, “wczoraj” pisałam w sobotę, czyli na zakupach byłam w piątek i zgadzam się, że powinno być jak w Europie – sklepy zamknięte w niedzielę. Czynne kawiarnie, restauracje, kina, muzea. Nie robię zakupów w weekendy, nie cierpię.

  4. wczoraj Solidarnosc robila akcje w Polsce. Polegała na uswiadomieniu ludziom, ze sprzedawcy rowniez chca miec wolny dzien i posiedziec z rodziną, wiec wczorajsze zakupy są A FE! I nie mowcie, że ludzie dzieki zakupoholikom maja prace i takie tam, bo to walenie kotka przy pomocy młotka

  5. AUTOBIOGRAFIA OSZFAKA. EPILOG. Około pół roku temu jakieś spięcie w moich zwojach uaktywniło pewien autodestrukcyjny obszar kory mózgowej i zapragnęłam zostać doktorem Oszfakiem. A ponieważ życie jest ciężkie i w dzień muszę współ-zarabiać na seler naciowy i inne takie, to na czytanki, artykuliki i pracunie zaliczeniowe zostaje noc. Na przełomie semestrów bywa hot, a mamy właśnie takowyż (boże, promotor mnie jutro zabije, zabije, nie będzie Oszfaka, to koniec).

  6. to jeżeli przyjmiemy, że wytworna trumna wykładana welurem (czy tam atłasem) jest metaforą pracy zarobkowej, to i oFszem, przesypiam.

  7. Widzicie, nawet na forum wyzywają mnie od dzieci! Widocznie bycie ofiarą losu w moim przypadku wykracza poza aparycję. Chcesz się policytować na stopień zasiwienia łba? No chodź!! (Na wszelki wypadek ostrzegam, że nie odziedziczyłam w tym względzie dobrych genów)

  8. czyli o popierdelach z grzybami. Były bardzo smaczne, szczególnie grzybki (!!!). Ja zamówiłam dokładnie to co Ty, bo już klusek z gorgonzolą i daktylami nie prowadzą. I to samo winko (z ciekawości czy węgierskie może być smaczne – może). J. doradziłam mięcho, to mi potem nagadał, że się słucham “panienek” i dlatego z restauracji wychodzi głodny [no fakt na danie główne polędwiczki wieprzowe szt 2 na 2 placuszkach i do tego nic. Na szczęście nafaszerowałam J. zimnymi przekąskami. Zatem wszystko cacy, tylko że strasznie czuć było malizną. Ale my to raczej jestesmy OGRY i lubimy dużo zjeśc.
    I siedzieliśmy w tej części szklarniowej o 15, snieg nie padał, to nastroju NY nie było :(. A i kluski miałam takie jakby ugotowane wczoraj, takie trochę podeschnięte. I ten.. stolik zarezerwowany dla nas, na dzień dobry był posypany solą.
    Więc nic nie doradziłam Meg ani nikomu, bo ich nie było… :(.
    Ale chętnie pójdę tam, gdzie napiszesz, że starsznie się przejadłaś i pół porcji jeszcze zostało. To będzie dla mnie w sam raz :).

  9. Barb, wszystko ci się pomyliło!
    W wytwornej trumnie pokrytej czarnym welurem zasypiają Wampiry i ich Wampirele a nie Oszfaki, już naprawdę…

  10. Oszfak, a czemu ty, DROGIE DZIECKO (co ty wiesz o leceniu latek, jeszcze ci żadne latko nie poleciało, UWIERZ MI) po nocach piszesz? Wena cię dopada po zmroku czy po prostu przesypiasz dzień w wytwornej trumnie wykładanej welurem?

  11. Narodzie polski, skup się, gdyż ja, Oszfak, znowu będę nauczał (ale mi grzeje, muszę szybko kończyć tę pisaną robotę, bo z każdą nocą jest coraz gorzej).

    Zgodnie z ustawą z dnia 22.08.1997 r. o ochronie osób i mienia (Dz.U. 2005, Nr 145, poz.1221 j.t.) oraz Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 18.11.1998r. ws. szczegółowego trybu działań pracowników ochrony, podejmowanych wobec osób znajdujących się w granicach chronionych obiektów i obszarów (Dz.U. 1998, Nr 144, poz.933) ochroniarz nie może bez Waszej zgody nawet zajrzeć Wam do torebki/kieszeni nie mówiąc o dotykaniu i/lub macaniu. Zatem, gdy bramka piszczy, a rzeczony domaga się oglądania/macania Was lub Waszych rzeczy, możecie mu powiedzieć, żeby Was pocałował w koszyk (no chyba, że lubicie takie prywatne pokazy). Jednakże, jeżeli ochroniarz jest awanturujący się, może w takiej sytuacji wezwać policję, a policję to już możecie Wy (w zasadzie, to my) pocałować w co tam będą chcieli, bo im wolno prawie wszystko.

    A tak na marginesie, to rozumiem ból. Też chyba wyglądam na sierotę, bo po pierwsze – lata lecą, a nadal zdecydowanie zbyt wiele osób w pierwszym kontakcie startuje ze mną na ty, a po drugie, to kiedyś w juwenalia, w budce z piwem i kiełbasą dostałam gratis na tackę drugiego ogórka kiszonego. BEZ SŁOWA, to była czysta litość. Spośród wszystkich małych wydarzeń, w których poczułam, że prawdopodobnie w oczach nieznajomych wyglądam na ofiarę losu, to zapadło mi w pamięć najmocniej.

  12. Nie kracz, nie kracz, bo następnym razem pan ochroniarz zafunduje ci osobistą kontrolę w towarzystwie swojej przyjaciółki rękawiczki 🙂
    Ojciec PL

  13. Ło matko! Już myślałam, ze to Ty z rozpaczy wyłaś …że yyyyy jesteś gru…. nie nawet tego nie napiszę – bo to NIE JEST PRAWDA!!!
    Ja już przestałam wyć w przymierzalniach, od kiedy próbując się wbić w jakąś upatrzoną spódniczkę usłyszałam od męża żebym się nie wysilała, bo ta spódniczka jest jakoś ŹLE USZYTA!!!!! 🙂

  14. barb, a może raczej miałaś taki mord w oku (a przed obiadem to stan raczej naturalny), że panowie ochroniarzowie woleli się taktycznie usunąć na z góry upatrzone pozycje i nie narażać? Bo było nie było, operacja usunięcia obcasa z oka albo zszycia przegryzionej tętnicy kosztuje więcej niż pokrycie manka na dwa mydełka z Sefory albo szaliczek ze Stradivariusa. Taktyka, moja droga, taktyka i postępowanie z terrorystami. Panów ochroniarzy z tego szkolą zapewne 🙂

  15. O matulu wdepnęłam przez przypadek do Ciebie, teraz masz problem, bo chyba zostanę na dłużej – ok, kawę będę swoją przynosić 🙂

Skomentuj Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*