O KAPUSNIAKU


Hoduje rzeżuchę (tak, takie zaklinanie wiosny). Rośnie jak
wściekła i za to ją kocham, tylko strasznie dużo pije. Ciągle musze jej
polewać, a jak polewam jej, to mam ochotę sobie też, bo co, ma tak sama pic,
jak dorożkarz?… To nieuprzejme. Droga Redakcjo, czy rzeżucha może człowieka
wpędzić w alkoholizm?… (taaa, wpędzić, jakbym sama tam nie biegła ochoczym
truchtem i w podskokach).

Mąż zażyczył kapuśniak. Przygotowuję się do tego wydarzenia
na sobotę. Zakasałam rękawy i znalazłam przepis na ekskluzywny kapuśniak,
gotowany w dwóch garnkach (i z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej Polskiego
Radia).

Przez to wszystko oko mi lata na potęgę, muszę znowu kupić
magnez. Jadłam magnez na drętwienie kończyn i proszę, pomógł! Koniec świata
idzie, uwierzyłam w magnez na stare lata. I co, może jeszcze w witaminy uwierzę?…
Niedoczekanie. Nie ma czegoś takiego, jak witaminy i kalorie. I że sport to
zdrowie to też jedna wielka ściema.

Bo tylko dwie są prawdy uniwersalne na tym świecie: że
zdrowie jest najważniejsze i że mleko ma najszybszy transport.


0 Replies to “O KAPUSNIAKU”

  1. A propos “sport to zdrowie”, chciałem przypomnieć, że w momencie, kiedy za sugestią lekarza, w zeszłym roku wyciągnąłem rower z piwnicy (i to piwnicy ojca), tego samego dnia, spadając z roweru, złamałem dwie ręce. Więc – ostrożnie ze sportem 🙂

  2. To ja się przyznam, że przedtem – przed fitnessem – kilkanaście lat biegałam. Powiedzcie mi i Soso, ze bieganie jest głupie.

  3. To ja się już przyznam. Tak, chodze na silownie i nawet na fitness, TAK! 3 miesiące stracone! wszystko mnie po tym boli,z krzesła ledwo wstaje, kolana mię bolą, miesnie ciągle bolą, ostatnio to mnie nawet glowa boli codziennie. Przed akcją silownia NIGDY nie mialam takich sensacji!! Przylączam się do waszego klubu i od dziś pale karnet, od dziś bede uprawiac wasze dyscypliny sportu, tylko tego szydełkowania to nie obiecuje, bo mnie to cokolwiek chyba by wkurwiało.

  4. kod: waszm

    Wasz mi pogląd odpowiada! Kasia nuda, Kasi biada!
    Kaja rzekła co ja myślę,
    Utopmy cholerę w Wiśle!

    A teraz idę kaffki porannej żłopnąć.
    Już naprawdę Kasieńko kochana z tym fitnessem, nuda panie, nuda… A jak ktoś ma od cholery energii i życiowej werwy i kondycji bez fitnessu, hm?

  5. Wstaję rano, lekko na kacu, bo UPRAWIAŁAM WCZORAJ WIECZOREM SPORT 😉 😉 😉 i co widzę?…

    No wzruszyłam się bardzo. Nawet nie wiecie, jak mi tego brakowało!…

  6. Kasia, ty już się nie pień i nie generuj sztucznych podziałów. Nikt nie zarzuca ci, że nie czytasz, naprawdę.
    Wydaje mi się, że Kaja chciała ci po prostu przekazać uprzejmy komunikat: “ić wyzywać od leni gdzieś indziej, bo tutaj to komplement”.
    I proszę mnie nie bić, bo jestem pacyfistą, a ci, jak wiadomo, oddają najmocniej w obronie swego wewnętrznego pokoju.
    Dziękuję, dobranoc.

  7. Mniam, mniam, mniam! Nie ma to jak porządna jatka na koniec tygodnia. Bójki u Barbarelli zawsze były prześliczne, marzyłam, żeby jakąś wywołać, szkoda, że nie większą, ale skoro sama Haniuta mnie kopie w nerkę, to jest nieźle.

  8. O, Kaśka mądrze gada to mówię ja i możecie mi skoczyć. A Kaja robi jakieś generalizacje, że jak jedno, to nie drugie. Nienawidzę sportu również, chociaż lubię dużo chodzić, ale robię z tego ideologii, jak również nienawidzę tych, co robią ideologie ze sportu. Anka mówi, jeden pije wino i się relaksuje tak, a drugi pije wino i się relaksuje siak, oba mogą czytać skakać śpiewać i stepować. A nie że jeden ma rację i monopol na być TAKI JESTEM WYJĄTKOWY. JA POWIEDZIAŁEM JESTEM WYJĄTKOWY? NA GŁOS? NO CO WY? Się tu niektóre rzuciły na tą Kaśkę tak energicznie jakby coś trenowały :-))) LEPIEJ SIĘ PRZYZNAJCIE (oraz ani te co ćwiczą ani te co nie ćwiczą nie są najfajniejsze, tylko ja jestem królewna, zrozumiano???!!)

  9. Oooo, też bym może do tej kłótni dołączyła, ale…. nie chce mi się 😉

    Mam skrzyneczkę świeżego szczypiorku, ktoś sobie życzy do twarogu?

  10. Barb, ależ ja nikogo nie namawiam. Doskonale rozumiem, że ktoś może nie lubić sportu i mi to nie przeszkadza. Czytam cię od dawna i wiem, że tak masz. I okej, bo ludzie są różni. Jeden maluje, drugi biega, a trzeci śpiewa. Zaprezentowałam tylko inny, swój punkt widzenia, którego wcale nie uważam za jedyny słuszny. Nie akceptuję natomiast wmawiania mi rzeczy, których nie powiedziałam, jak robi Kaja, i prób wykazania mi, jaką to ja jestem głupią, niekulturalną sportsmenką, żeby poprawić sobie dobre samopoczucie leniucha moim koszem, jak robi Kaja.

    Droga Kaju, najpierw przekręciłaś moje słowa, pisząc o siłowni. Teraz sugerujesz, że klub, gdzie się fajnie ćwiczy z powodu dobrej kadry, jest ekskluzywny i modny. Bzdura. Klub, do którego chodzę na pewno nie jest ani modny, ani ekskluzywny. Generalnego remontu wymagał 10 lat temu.
    Notabene fitness miesięcznie kosztuje tyle co jedna-dwie butelki dobrego wina.

    Ja też lubię napić się wina, zjeść dużo, tłusto i słodko, chipsy też, poleżeć na plaży czy u kosmetyczki, uwielbiam długo spać i czytać książki. Zaczętych książek czeka na mnie więcej niż na ciebie, Kaju, więc nie sugeruj mi, że jak sport to nie kultura, bo na książki, kino, koncerty, teatry itd. też wystarcza mi czasu.

    Bardzo przykro mi, że zepsułam tu niektórym dobre samopoczucie, pisząc że dla mnie fitness jest fajny. Że to nie oznacza krwi i łez ani szkód dla zdrowia. Że nie potwierdzam jedynej słusznej teorii funkcjonowania w życiu założonego przez Kaję kółka wzajemnej adoracji.

  11. Kaja – męczysz, jesli musisz ujadac, to ciszej i rzadziej. Twoj fitness to niestety nawracanie na jedyną słuszną drogę. Połóż się, najedz do syta, obejrzyj coś, przetraw w spokoju.

  12. A jak tym swoim szydełkiem macha to co! Jak nic mięśnie jakieś pracują! A jak jeszcze – niechcący oczywiście – jakaś muzyczka w ucho wpadnie – to jak nic aero… szydłorobic uprawia.

  13. Ha! Wyszło szydło! Nic nie odwołam! Barbarella uprawia fitness grzybowy – wyczynową odmianę! I mamy to na piśmie!

    Sport śmierdzi, to prawda! Okropnie śmierdzi. Ja wolę śmierdzieć leniem.

  14. Ha! Wyszło szydło! Nic nie odwołam! Barbarella uprawia fitness grzybowy – wyczynową odmianę! I mamy to na piśmie!

    Sport śmierdzi, to prawda! Okropnie śmierdzi. Ja wolę śmierdzieć leniem.

  15. Ha! Wyszło szydło! Nic nie odwołam! Barbarella uprawia fitness grzybowy – wyczynową odmianę! I mamy to na piśmie!

    Sport śmierdzi, to prawda! Okropnie śmierdzi. Ja wolę śmierdzieć leniem.

  16. Ależ tu żwawo dzisiaj! Czy sporadyczna aktywność okołofitnesowa grozi przeniesieniem do sekcji sportowej? Bo jeśli tak, to się wszystkiego wypieram.
    I tak będę leżeć.

    kod: yipyy – jakiś hurra po szwedzku?

  17. Nie, no błagam, niech mnie ktoś wspomoże! Sama mam się awanturować? Takie z Was koleżanki? Jestem pewna, że same ganiacie na fitness, tylko sie wstydzicie przyznać.

    W robocie taki sajgon, że jak komuś nie zmiażdżę obcasem nosa w wirtualnej walce, to nie będę mogła zasnąć.

  18. A tak na poważnie: easy, koleżanko sportsmenko!… Jeden się relaksuje stojąc na głowie, a drugi pijąc wino. Dopóki nie zostanie skrzywdzona mała foczka albo mały jamnik, to wszystko jest dozwolone – oprócz nawracania na jedynie słuszną drogę.

  19. Droga Kasiu, obawiam się, że źle trafiłaś. Przyjrzyj się – jesteśmy leniwym, zdegenerowanym kółkiem wzajemnej adoracji. Barbarella nie wierzy w witaminy i kalorie, ja się potwornie brzydzę potu, w ramach zdrowego trybu życia duzo spimy, jak się da.
    Dla mnie siłownia i fitness to dokładnie to samo – pot, krew i łzy, ohyda, która zabiera cenny czas, a ja jestem bardzo zajęta, bo własnie oglądam nowy serial kryminalny, poza tym mam dwie książki do przeczytania i kończę szalik. Kluby sportowe, choćby miały nie wiem jak modnych, najlepszych i ekskluzywnych trenerów czy jak im tam, budzą wyłącznie moją niechęć.

  20. > Kaja: Czytaj ze zrozumieniem – fitness to nie siłownia. Choć siłowni też kiedyś próbowałam.
    Czy pomogło? A na co? Ale generalnie, tak. Wystarczy już? Nie. A ty jak się przez rok malujesz albo smarujesz kremem to ci wystarczy na kilkanaście następnych lat?

    > mała Znudziło? Nie. Bo to daje dużą frajdę, doładowuje energią i optymizmem.

    Z tym że miałam to szczęście, że chodziłam do jednych najlepszych instruktorów w tym kraju. Trafiłam do nich przypadkiem.

  21. o moja koleżanka za każdym razem jak kupiła dres i karnet to zachodziła w ciążę…
    ma trójkę i już nie chce kusić losu

  22. Ani sport ani zadne karnety zdrowiu nie sluza! Szanowny malzonek jest mistrzem swiata w pindziesieciuosmiu dyscyplinach (to znaczy tak sie przynajmniej zachowuje, bo od lat cwiczy jak do olimpiady) – plywanie, tenis, kolarstwo, narty, golf i cholere wie co jeszcze i tak mu to na zdrowie wychodzi, ze jedna upierwdliwa kontuzja goni druga. Cierpliwie czekam kiedy mu konczyny po prostu odpadna, na co sie juz wkrotce zanosi…
    Ja natomiast w momencie wykupienia calorocznego karnetu na joge (takiego wypasionego ze w morde dal) natentychmiast dostalam ataku kurwy tfu! rwy kulszowej i po uroczej akcji z pogotowiem i morfina w roli glownej, na dzien dzisiejszy jestem posiadaczka leniwej stopy – nie chce mi jedno kopyto funkcjonowac, spi czy jak? I gdzie to zdrowie pytam? Pytam sie!

  23. Narobiłaś mi smaka na rzeżuchę,tylko śmierdzi z twarzy po niej:-)ale mmmmmmmm z białym serem jak złoto czuję,że by mi weszła.

  24. Twoja rzeżucha pije wódkę? To chyba ciągle szumi jej łan 😉
    Ja też wierzę w magnez, jestem skłonna uwierzyć nawet w jogging, tylko niech do cholery wyjdzie wreszcie słońce. Bo inaczej cała wiara pójdzie w błoto.

    kod :urzge (taki popijacki)

  25. 12 lat na siłowni i nie pomogło? To ja jednak wolę się napić wina i poleżeć. Robi dobrze, w porównaniu z siłownią wychodzi taniej, nie trzeba tego robić regularnie, człowiek się nie poci, nie zerwie sobie czegoś z wysiłku…

  26. WOW, a który magnez wybrałaś?
    Magnez skurcz? Magnez kawa? Magnez Przemęczenie? Magnez papierosy? Magnez nauka? Magnez szał zakupów? Magnez czarne wizje? Magnez rozpacz? Czy Magnez po prostu?

    Kocham Reklamodawców!

    A, no i smacznego kapuśniaku!

  27. …. tak, tak!
    uwielbiam kupować SPRZĘT!
    niech sobie leży i dojrzewa
    najnowszy nabytek jest cudny,
    tłister obrotowy …. i jak ładnie sie nazywa 🙂
    taki pożyteczny i robi tyle dobrego!
    a wystarczy tyyyyylko 15 minut….
    no, ale skąd brać te 15 minut ???

    P.S.
    kod: dubps , całkiem w temacie

  28. Ja na ten przykład lubię nabywać sprzęt do ćwiczenia w zaciszu.Mam tego tyle,że siłkę mała mogę otworzyć.Lubię mieć taką ewentualność,że jak se powiem,że od dziś się za siebie biorę,to prosz:-)Ofc mam lepsze rzeczy do roboty,poczytać człowiek musi,serial pooglądać,przez telefon z siostra ustalic,że wszyscy faceci to ..je,no normalnie nie mam czasu na ćwiczenie.I dresiwa mam fajne:-)

  29. Słuchajcie, to jest temat na jakiś thriller soc – fiction!
    Zmowa koncernów farmaceutycznych i właścicieli tych wszystkich SPA, siłowni i basenów. Sprzedają karnety, nafaszerowane specjalnymi szczepami bakterii, otrzymanymi od koncernów, dzięki czemu koncerny zarabiają na lekach, a siłownie na karnetach, na które nikt nie przychodzi!…

  30. Ja miałam identycznie z basenem. Poszłam z kasą zapłacić za karnet (całoroczny!). Los mnie ustrzegł przed życiowym błędem i wydawanie karnetów było już zamknięte 😀 Weszłam ten jeden jedyny raz, na bilet, po czym następnego dnia dostałam takiego zapalenie zatok, że ja nie mogę… To było we wrześniu, a nie doleczyłam się do dziś. A pływać kocham mimo wszystko. Ale widać nie pisane mi 😉

  31. Ja też wierzę w magnez. I też w ten od skurczów (skurczy?). Na oko też pomaga, jestem tego żywym przykładem.

    Na aerobik chodzę już ładnych kilka lat, bo czemu nie. Z tym, że bardzo nieregularnie. I jeszcze nigdy, powtarzam: NIGDY, nie udało mi się wykorzystać w PEŁNI całego miesięcznego karnetu. Jak już wykupię, to zawsze w danym miesiącu musi zdarzyć się coś takiego, że nie ma opcji. I w 90% ma to bezpośredni związek ze ZDROWIEM.

  32. Sport? To zdrowie? Phi…

    Zapisałam się na aerobic. Już po trzech latach zbierania się w sobie. Dla zdrowia. I co? NATYCHMIAST po wykupieniu karnetu, mój organizm postawił stanowcze veto. Zaczął od anginy ropnej. Przeczołgał mnie też na okoliczność zapalenia gardła i kaszlu nie reagującego na nic. Trwającego 1,5 m-ca. Lekarz obstawiał krztusiec.
    Trzy miesiące – 4 antybiotyki. Mimo, że wcześniej nie chorowałam prawie wcale.
    Po trzecim opłaconym i niewykorzystanym karnecie, poddałam się. I Paczpani, jak ręką odjął! Wszyscy dookoła prychają, a ja jak ta rybka!
    Organizm mądry jest, wie co robi. A sport szkodzi zdrowiu bardzo. Ja już to wiem.

Skomentuj _wiewiorka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*