PALECGATE C.D.

W nocy wysiadł piec… Nie komentuję… Kocham zycie, kocham świat, ograniczam liczbę słów uznawanych powszechnie za wulgarne… Pozytywne afirmacje kluczem do sukcesu… Jakim cudem jest zycie…

Palec przewinęłam. Nawet dwa razy przewinęłam. Troche trudno zakłada się plasterek z odwrócona do tyłu głową, żeby nie widzieć tej masakry, ale dało radę.

Jakos nie chce mi się podejmowac tematu „kiedy ta *&^#%^$ zima się skończy”. W ogóle mi się nie chce. Czytam sobie na ukojenie nerwów „Dolores Claiborne”.

10 Replies to “PALECGATE C.D.”

  1. Nie chcę Cię martwić Barbarello Kochana, ale właśnie skończyam czytać Takie opowiadanko Marqueza “Ślad Twojej krwi na śniegu” i bohaterka notabene piękna, mądra, bogata i świeżo poślubiona wykrwawiła sie na śmierć od jednego ukłócia kolcem róży w palec… Całemu zespołowi lekarzy paryskich nie udało sie zatamować krwawienia…
    Taki to był dramat 😉

  2. Ja jeszcze co do palca – moja babcia powiada: “nie rob komu nic dobrego to nie stanie sie nic zlego”… Co okazuje sie kolejna madroscia ludowa…
    Ale co tam, jakies stare zabobony pewnie! Trzymaj sie dzielnie!!!

  3. oczyma wyobraźni widzę właśnie N. jak chodzi z aparatem, ustawia obok śladów karteczki z numerkami i dokumentuje miejsce zbrodni:
    1. zmarznięte ptaki (motyw)
    2. chleb
    3. nóż (narzędzie zbrodni)
    4. ślady krwi
    5. kawałek palca ofiary
    itd.

    a potem np. w Rekowie robimy jakiś wystawowy performens 😉

  4. no, i piknie, linie papilarne out
    to teraz jeszcze tylko sciąc opuszki z pozostalych 9-ciu palcow i bedziesz mogla dokonywac zbrodni doskonalych

  5. hmmm tak na pocieszenie – palec sie zagoji ale opuszka juz nie bedzie wiem cos na ten temat bo jakis czas temu odcielam sobie sprytnie opuszek duzego palca lewej reki przy tapetowaniu i juz go nie mam, co niektorzy twierdza ze teraz ten palec wyglada lepiej niz palec prawej reki no ale ja tam nie bede dyskutowac, generalnie dostalam na ten ubytek masc taka brazowa (nazwy nie pamietam) zeby lepiej sie goiło…boli az do dzis jak sobie opuszek przypomni ze go nie ma…
    aha i tez nie mialam sily patrzec na ta masakre na palcu…matko za kazdym razem slabo mi sie robilo…wtedy dziala mysl np. o drinku pod palemka albo lezak na piasku i szum morza albo oceanu…pozdrawiam

  6. jak “dolores”, to niech N. raczej uważa… to może być książka uznana w niektórych kręgach za kształcącą 🙂 😉

Skomentuj facet-z-marsa.blogspot.com Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*