O KURCZAKU Z SIERŚCIĄ I FAJOWSKIM DOWCIPIE

Ponieważ na weekend zjechała do stolicy Haniuta, to trzeba ja było, tradycyjnie, otruć pokarmowo. Co uczyniłyśmy, zabierając nieszczęsną do Arkadii, na pierogi z pieca do baru TUKAN. W efekcie, wszystkie trzy spędzałyśmy pozostała częśc weekendu, nie tracąc z oczu drzwi do toalety – podejrzewamy kurczaka z pierogów pekińskich. Niewykluczone, ze za zycia kurczak z pierogów pekinskich miał cztery zwinne łapki, lsniące futerko, błyszczące czarne oczka i pchły. Pozdrawiamy bar Tukan serdecznie.

A POZNIEJ, żeby nie było nudno, NASI CUDOWNI MĘŻCZYŹNI W ICH WSPANIAŁYCH MASZYNACH zrobili nam taki fajowski ZART, normalnie TAKI SMIESZNY, ze…

ORGANY MOJEGO MĘŻA SPRZEDAM NIEDROGO – nerki dwie w cenie jednej!!!!!

Poszli na mecz Arki z Legią, po czym, zaraz po zakończeniu meczu, WPADLI W CZARNA DZIURE. Nie odbierali telefonow, esemesow. STACILYSMY ŁĄCZNOŚĆ z nimi. Godzina po meczu, półtorej, dwie – NIC, zero odzewu. Maz Ewki, po którego mieli wstąpić po drodze na impreze do Tszeciej, w odpowiedzi na nasze telefony zeznawał, ze niestety nic nie wie, do niego tez nie dzwonili, ale „Spoko, dziewczyny – CALA WARSZAWA JEST ZATKANA, była jakas zadyma po meczu, 20 osob w szpitalu. MOŻE NIE MOGĄ SIĘ WYDOSTAC po prostu”. Nie no, ekstra.

Siedzimy u Tszeciej, cale zdretwiale. Słuchamy radia jak za okupacji. Wizualizujemy sobie, jak nasi mężczyźni a) leją się z kibolami; b) już leza w szpitalu, rozpruci wzdłuż i z rozłupaną czaszką; c) siedzą na komendzie, bez pasków i sznurowadeł; d) cholera wie co, no bo DLACZEGO nie odbieraja i to OBAJ?… W koncu Hanka, której kurczak dokopał najbardziej, nie wytrzymała i wróciła do Ewy się położyć… i dostajemy od niej SMS-a:

„ONI TU SIEDZĄ WE TRZECH OD DWÓCH GODZIN. ZROBILI FLASZKE I SA BARDZO Z SIEBIE ZADOWOLENI”.

W związku z czym otwieram na Allegro kramik z podrobami mojego starego.

(W dodatku KOMPLETNIE NIE MOGLI ZROZUMIEC dlaczego jesteśmy na nich WKURWIONE – „BUUUHAHAH jakie wy jesteście GŁUPIE ze nam UWIERZYŁYŚCIE” – w sumie moze i racja: KOMPLETNE kretynki – wierzyć swoim chłopom! WIECEJ SIĘ TO NIE POWTORZY).

A centrum imprezy u Tszeciej stanowila Sosko, zafascynowana biochemicznymi procesami, zachodzącymi w jej brzuchu. Posypana fioletowym brokatem snuła wykład: „Ogona już nie mamy. Teraz wytworzyły się nerki w biodrach i czekają, kiedy zstąpią jądra. Kiedy nerki mina się z jądrami, pępowina będzie mogła wepchnąć jelita, dla których zrobi się miejsce” – a dookoła niej zafascynowani słuchacze, jak na odczycie dalajlamy.

Poza tym, czwarty dzien z rzędu mam jedno oko czerwone jak SZATAN, nie mogę założyć szkieł kontaktowych i poruszam się troche po omacku, a trochę po zapachu (np. w strone kawy = sekretariat).

Aha i wiecie co? Widziałam żywą CLOUDY! (jest oczywiście wysoka i piekna – swiat jest niesprawiedliwy).

Naprawde nie wiem, jak Hania się nam odwdzięczy za te wszystkie stoliczne atrakcje, kiedy przyjedziemy do Gdanska. Chyba już dzis powinna kupic surowego kurczaka i odłożyć w cieple miejsce, żeby zaczal się zasmiardywac.

0 Replies to “O KURCZAKU Z SIERŚCIĄ I FAJOWSKIM DOWCIPIE”

  1. Cha cha cha. A ten co przychodzi do naszych dzieci, to “nosi wielki, ciężki worek ale… jest mu lekko”. ;-)))Mój będzie spóźniony Mikołaj, no bo się nie wyrobił. I dostanę, już wiem, błyszczyk Diora, który się nie rozpełźnie po połowie twarzy, jak ten co moją twarz opanował obecnie (zazwyczaj same usta mu nie wystarczają, globtroter jakiś).

  2. ooo, Mikołaj hojny tego roku nad podziw! Przyniósl pocketa z KFC, soczewki w kolorze hazel i róż Szanel! WIDOCZNIE NAROZRABIAŁ 🙂

  3. Mikołaj był??? ;-)U nas, jak dzieci zobaczyły, ze był tylko u nich, a u nas nie, to stwierdzily, że rodzice są widac niegrzeczni. No i pewnie mają rację. ;-)))

  4. te lamerka – ja cie prosze, nie gadaj jak nie wiesz. Jakby co to ja moge BEZ NICH i 222 godziny wytrzymac, albo i 222 miesiące, tu chodzi o to ze nie lubie jak sie ze mnie wła robi grajac na najdrazliwszej nucie. JAkby sie nie odzywali SPOKO, jakby powiedzieli ze poelcieli w kosmos SPOKO, ale nie ze pomysł ze cos sie im stało. Takimi argumentami sie nie pogrywa i nie zostawia nie tyle ze baby, ile ze ZNAJOMEGO NAWET z taka mysla na dłuższy czas zeby sie czuł jak debil nie wiedzac czy ma leciec pomoc bo cos sie komus mogło stac.

    hipotetycznie jakbym powiedziała takiemu N., że jego anna miałą być, a nie daje znaku zycia a ostanio była w arkadii GDZIE WYBUCHŁ GAZ 30 osob w szpitalu, a ona siedziała sobie w tym czasie obok i nie odbierała telefonu HI HI ALE DOWCIP i tak potrzymałybysmy go sobie w niepewnosci z 2 godziny – to stawiam 8 do jednego że by nas zabił!

    a ja zwyczajnie nie lubie jak sie ze mnie robi debila, chociaz mam cycki

  5. Ja nie w Tukanie, ja gdzieś w tramwaju załapałam grype żółądkową…. Cały dzień z jednej i drugiej strony… bosz…. no i oczywiscie podzieliłam się wirusem z współmieszkańcami…. zCo za blać…

  6. Kobity, chyba z Wami niedobrze. Nie mogłyście bez nich wytrzymać dwie godziny???
    A do czego Wam byli tak pilnie potrzebni??
    Dżizas.

  7. Jezu, z tymi Tukanami musi cos być na rzeczy. Przez bar sałatkowy Tukan na przeciwko architektury nie moge patrzeć na grzyby. Osobliwie borowiki w jakichś sosach i na ostro. Ale i do pieczarek podchodzę z rezerwą. Kurki tylko w jądrownicy, w żadnych dodatkach, sosach, nic. A na myśl o sosie myśliwskim mam cofkę. Nigdy więcej baru Tukan, wolę kebab z Amiry.

  8. O SZCZECINIE!
    Ona mowila o SZCZECINIE (i nie chodzilo o stolicę woj. Zachodniopomorskieggo – o, nie nie nie, BYNAJMNIEJ)!!!

  9. wlasnie przypomniałam sobie, ze Sosko mowila takze o siersci. Puszku takim. Futrze, no. Którym to futrem jesteśmy pokryci do pewnego etapu. A niektórym to zostaje. Chyba to wyparłam.

    Świat nie jest sprawiedliwy. Gdyby był, to miałabyś tylko jedną noge taką długą, jak masz. Druga albowiem dostała by się bardziej potrzebującej. Na przykład mnie.

Skomentuj Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*