LADIES AND GENTELMEN – DANGER

Zawsze, kiedy widze samochod z logo FedEx, to przypomina mi się zarosniety Tom Hanks, gadajacy z pilka do siatkowki.

Poza tym, widze, ze nie mogę was zostawic samych nawet na jeden dzien – wyjechalam na czwartek, to upusciliscie pana premiera. Ja rozumiem powiedzenie “CALY SWIAT NA MOJEJ GLOWIE”, ale myslalam, ze to tylko takie PRZYSLOWIE! Zabobonik taki. A tu się okazuje, ze… O – znalazlam 30 PLN pod lampką na biurku. Niestety, nie od krasnoludków, tylko pozostalosci po jakiejs zrzucie na wino. W szczególnie kryzysowych sytuacjach bowiem zespol zrzuca się na wino – jak na Titanicu (“to tylko gora lodowa, NA PEWNO JA OMINIEMY”).

W pracy nie mam lekko ani nawet srednio twardo.

Generalnie do dupy, ale to przeciez… TYLKO GORA LODOWA.

DLACZEGO NIENAWIDZE NAKRYC GLOWY

Wszyscy się na mnie drą zimą “ZALOZ CZAPKE, OŚLA ŁĄKO” – a ja nie i nie. I oczywiście znowu jest na mój paskudny charakter, a przeciez to WCALE NIE DLATEGO!

Nie przez charakter to, a przez KOTKA.

KOTEK to była taka moja czapeczka, jak mialam lat około 2, może 3. Nikt mi nie wierzy, ze ja to scierwo pamiętam – A JA PAMIĘTAM! Pamietam do dzis…

Dziecieca kominiarka z rozowej wełenki, zrobiona na drutach w taki sposób, ze nie ukladala się na glowie okraglo, tylko miala cos w rodzaju USZEK, takich kocich, odstajacych, trojkatnych USZEK. Pomiedzy tymi uszkami przyszyte były dwa slodkie bąbelki z welny w kolorze żółtym.

Calosc wykonana z PIORUŃSKO GRYZĄCEGO MOHERU.

I ubierali mnie w to gówno z uporem maniaka, od pazdziernika do kwietnia. Moglam plakac, blagac, dostawac zapasci – mowy nie ma, pakowali mnie w pieprzonego, rozowego, gryzacego kotka. I TERAZ KAŻDY SIĘ DZIWI, dlaczego czapka mi nie chce przez gardlo przejsc! NO – CIEKAWE!

Zreszta, W CO ONI MNIE NIE UBIERALI… Obie babcie, niestety, potrafily robic na drutach, z czego jedna w dodatku ARTYSTYCZNIE. Cale przedszkole się zlatywalo, jak przychodzilam w kolejnej sukieneczce welnianej z falujaca spodniczka, motylkiem, skrzydelkami i cholera wie, czym jeszcze, a babcia fantazje w tym zakresie miala niespożytą. Ja ryczałam i tesknilam za chociaz jedna, zwykla, ohydna, prosta bluzka na guziki, a babcia dźgała kolejny figlarny kombinezonik na łyżwy albo czerwony kapelutek z wywijanym rondelkiem. Gdyby to czasy były inne, a babcia produkowala na wieksza skale, to dzis zasiadalaby w jednym rzedzie z Ewą Minge i Arcadiusem. To znaczy, nie w JEDNYM RZĘDZIE – babcia by nimi dyrygowała.

Zebra tez nosila motylki i falbanki i do dzis obie nie możemy na falbanki patrzec, a wszystko, co marszczone w pasie, omijamy szerokim łukiem.

Ale fajnie się teraz oglada zdjecia z dziecinstwa, nie, Zebra? Możemy wypozyczac w celach dydaktycznych. Np. “Jak nie zjesz zupki, to zobaczysz – będziemy cie ubierac tak, jak tę dziewczynke!”.

W TEJ CHWILI MACIE MNIE POZALOWAC

Nie dosc, ze nie spie po nocach ZE STRESU, to jeszcze mi dolozyli BADANIA OKRESOWE.

Musialam przyniesc do pracy MOCZ. Ludzki mocz, zebrany o poranku. W pudelku. Stal ten mocz w pokoju za moimi plecami, a ja się na niczym nie moglam skupic, tylko zezowalam do tylu, czy się np. nie przewrocil i nie wsiąka teraz w oryginały raportow audytora, na przykład.

Pozniej robili ludziom dziurę w żyle. PO MOIM TRUPIE. Stosunek do ingerencji mechanicznej w moje powloki cielesne mam dosyc JASNO OKRESLONY i brzmi on – WYPAD! W ramach wyjatkowego poswiecenia zaoferowalam pani swój PALEC. Spojrzala na mnie (a przysiegam, ze z wygladu jestem niepozorna!) i chyba MUSIALAM MIEĆ COS W OCZACH, bo tylko westchnela _ “Niech pani usiadzie… poprosze ten PALEC”.

Ale najpiekniejsza ze wszystkiego była KOLEJKA PRZED SALA KONFERENCYJNA (zamieniona na prowizoryczny gabinet lekarski): na korytarzu (w, bądź co bądź, ministerstwie!) grupa osob w roznym wieku sterczy pod sciana i wywija pudelkami z moczem.

Jestem ranna.
Niech mnie ktos przytuli.

MÓWCIE MI INDIANA JONES

Chcialabym umiec strzelac tak dobrze, jak Meryl Streep w “Pozegnaniu z Afryką”.

I chcialabym umiec się naparzać mieczem samurajskim, jak Uma Thurman w “Kill Bill”.

W ogole, chcialabym być jednak bardziej zdzirowata. Niż jestem.

A na Gwiazdke chcialabym dostac “Brata slawniejszego Jacka” Barbary Trapido. Może być w oryginale.

Foka ma się dobrze. W przeciwienstwie do mnie.

KTO MI POWIE PRAWDE

Nie jest klawo jak cholera.
Zlamalam paznokiec, na przykład.

Foczka nadal łypie na mnie z wystawy, a ja nie mogę się zdecydowac – nabyc i przyznac się do totalnego infantylizmu (no dajcie spokoj, żeby W MOIM WIEKU okladac sluzbowe monitory pluszakami w pastelowych kolorach, z blagalnym wyrazem oczu!) czy NIE NABYC i do konca zycia nosic pod powiekami JEJ SPOJRZENIE NA MNIE z witryny!… Jeśli nie JA, to do kogo trafi? Do jakiegos 3-letniego obsmarkańca, który ja wypaprze kaszką blyskawiczną, urwie ogon albo obrzyga.

Widzialam dzis 2 p jeden przesliczny bialy foksterier, drugi – czarna jak wegielek jamniczka dlugowlosa. Jak w Tarocie. “Karta Księżyca leżąca normalnie oznacza lęk, niepewnosć, wahanie. Źródło tego lęku jest dla nas niejasne. Karta podkreśla niezgodność między tym co chcielibyśmy robić, a tym co istotnie czynimy”.

Ha.