I PO FESTIWALU

Oczywiście – spoznilismy się przez korki, wiec moje przebranie się w wieczorowa toalete polegalo na rozpieciu guzika pod szyja w bluzce, w ktorej bylam w pracy. Plus sztruksy.

Nie bylam wczesniej na festiwalu i myslalam – o naiwna – ze festiwal to dla tych, co siedza na niewygodnych lawkach i klaszcza, chociaz nie zawsze powinni. Mylilam się, bo TEN festiwal był DLA TIWI – TIWI zaplacila CIEZKI SZMAL z – tak, tak – także i twoich, dziewczynko, pieniazkow, naspraszala ARTYSTÓW przez duze T i Ó kreskowane oraz wywalila namiot z poczestunkiem, popitką i lodami MARYLA. Aby dostac się do namiotu, trzeba było przypiać sobie zolta smycz do nadgarstka. Auschwitz, cholera jasna – az tak zdesperowana, żeby wypic te lampke wina, nie bylam – ale i tak mnie wepchneli, bo z tylu tlum w zoltych smyczach nacieral.

Nagrody dostali zasluzeni, co przez wiele lat oplacali skladki – mianowicie Pan Wilk, nieco wylenialy i w ceratowych spodniach, oraz Pan Budka i jego Podkoszulek z Wycieciem, który od lat odslania coraz bardziej kurzą pierś, pokrytą wysluzonym nalotem. Pan Budka spiewal podpierajac się mikrofonem, ale cala bylam zdenerwowana, bo wygladal, jakby za chwile miał się wylozyc jak dlugi. Pozycja wertykalna zdecydowanie mu nie sluzyla.

Ja bym dala nagrode BEZAPELACYJNIE “SEKSBOMBIE”. Solista bardzo mi Wuja Rafala przypominal, choc wiele jeszcze powinien się od Wuja nauczyc.

O drugiej czesci festiwalu w ogole szkoda gadac, gdyby nie prowadzacy, to chyba bym wbila zęby w drewniana lawke i zaczela wyć. Chociaz nie – były ciekawe akcje, ale glownie na widowni, gdy opite jak bąki towarzystwo w zoltych smyczach zaczelo uzewnetrzniac swoje emocje, a jeden mlodzieniec (dobrze już sztywny) nawet rapował “NA DOBRE I NA ZLE”. No ale on nie robil tego ZA CIEZKI SZMAL, wiec nie ma o czym mowic.

A w ogrodku w tym roku plaga slimakow. Cos okropnego, jak się idzie przez trawnik i slyszy pod butem takie specyficzne CHRRUP. Jak nie przedziorki, to slimaki, dziamdzia ich glań. Ciekawe, czy takie rozdeptane slimaki będą mnie nawiedzac w koszmarnych snach.