ZASADNICZO URODZINY MARCYSIA

CULINARIA w Empiku – WSPANIALA, pieknie wydana i po bardzo przystepnej cenie (takie olbrzymie tomisko – niecale 90 PLN) sprzedawana. Rozsadne proporcje pogawedek i przepisow, sliczne zdjecia, ACZKOLWIEK nasza polska SUCHA KRAKOWSKA zle sfotografowana! N. jęczal nad hiszpanskimi tapas, a Mloda Zebra kazala mi RAZ NA ZAWSZE I KATEGORYCZNIE zakleic tasma klejaca caly rozdzial, dotyczacy jedzenia w Anglii. Ale ksiazka SUPER 🙂

Natomiast z beletrystyka już gorzej. Mielę tego okrzyczanego Le Carre – no coz, chyba autor sam siebie najlepiej zrecenzowal: jego ksiazka to bajeczka dla grzecznych dzieci w porownaniu z tym, co wyprawiaja koncerny farmaceutyczne w rzeczywistosci. I, proszę pana Autora, wcale nie trzeba Afryki, żeby trafic na farmaceutyczny smietnik.

Chcialam zaznaczyc, ze PANU PONIEDZIALKOWI JUŻ DZIĘKUJEMY! Już się pan dzis wykazal – zapomniany portfel, zapomniany telefon, może WYSTARCZY jak na jeden dzien?

A MARCYS MA DZIS URODZINY – w zwiazku z czym, ze tak powiem, ZNOWU SIĘ ZESTARZAL O ROK, ale i tak go lubimy! Mimo, ze jest lysy, i stary, i ma zmarszczki, i cellulitis, to DLA NAS, JEGO PRZYJACIOL, nadal JEST FAJNY 🙂 WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MARCYSIU ::))

HALO?…

Na zebraniu bylam. Bo okresowo cyklicznie trzeba towarzystwo skoszarowac, tak mowia podreczniki zarządzania. No to bylam się skoszarowac – wzielam zeszyt i rysowalam diabołki, starajac się przy tym wygladac ARCYPROFESJONALNIE. Najbardziej podobalo mi się, ze ogloszono, ze BĘDZIEMY MIELI SZKOLENIE w zakresie obsługi nowego ksero.

LUDZIE! Ja zawsze chętna do podnoszenia kwalifikacji, ale dziecięciem będąc, jak na studentkę przystało garowałam jako asystentka, nauczyłam się ROZBIERAĆ i SKŁADAĆ z powrotem do kupy dowolne ksero w calej firmie. Faksy mniej lubie, za to moja ULUBIONA zabawka była BINDOWNICA – mechaniczna, nie termo. To była dopiero jazda! Bindowalam wszystko, co skladalo się z wiecej niż 1 kartki.

A teraz oni mnie chcą przeszkolic z obslugi ksero?… MNIE? SHUMACHERA ODBITEK Z MARGINESEM Z PRZEKLADKAMI?… HOŁOWCZYCA BINDOWNICY?…

Od razu widac, ze to pomysl jakiegos FACETA, co w ZYCIU nie zaczynal jako sekretarka!…

CURRY

No nie pojde siedziec. Znalazl się, drań. Lezal tam, gdzie go polozylam, a nie tam, gdzie go szukalam.

Natomiast TRAGEDIA: pod podloga na dole cos SKROBIE. Matko Buzka, i JAK ja sama w chalupie zostane, jak ON się zawinie i pojedzie sluzbowo?… I co to może skrobac?… A JEŚLI pod NASZA podloga skrobie GINEKOLOG Z NAPRZECIWKA?…

A w ogole to JADE NA FESTIWAL DO OPOLA, bo dostalismy zaproszenie, ale – ale POD WARUNKIEM, ze dostane nagrode publicznosci! I ze wreczy mi ja Haniuta ubrana w kreacje a la maszynka do mielenia mięsa (Galeria Mokotów). Bo co będę tak na sucho jezdzic, w koncu do Opola kawal drogi.

A teraz ide szukac przepisu NA CURRY. Bo w weekend ma padac deszcz, co mi ogromnie pasuje do siedzenia w domu pachnącym curry.

Czy ktos ma jakis DOBRY, sprawdzony przepis na curry? Najlepiej z wołowiny.

WIERZE W KOSMETYKI

Wierze w kosmetyki i ich uzdrawiajaca moc. TAK! Wlasnie, ze WIERZE! Nabylam mianowicie krem pietruszkowy pod oczy ZIAJA, gdyz:
– był rozczulajaco malutki
– kosztowal rozczulajaco malutko
– lezal sobie taki malutki, samotny i nisko wyceniony na polce w GIGANTYCZNYM SUPERMARKECIE i zrobilo mi się go BARDZO ZAL
– Mloda Zebra poleca Ziaje bardzo

Wlasne wyrafinowanie mnie wzruszylo. Boziu dobra, oto JA posiadam KREM… w dodatku POD OCZY… Na wiosne… Bo wiadomym jest (a tym paniom, które nie wiedza, po tysiackroc USWIADOMIA TO pisma kobiece), ze KOBIETA NA WIOSNE jest PO ZIMIE zaniedbana, zapuszczona, starsza co najmniej dziesiec lat i wymaga intensywnych zabiegow regeneracyjnych, żeby nie przeobrazic się w KLOSZARDA. A JAK O SIEBIE NIE ZADBA, to ja zostawi facet… tak mowia pisma wszelkie, a pisma wiedza co mowia – bo tam pisza DZIENNIKARKI… A nawet SĄ ZDJĘCIA AKTORÓW!

Krem zginął mi jeszcze tego samego dnia.

NIE SZKODZI! Czuje się ZADBANA na wiosne i bardzo wyrafinowana. A skore pod oczami pielegnuje czytaniem. Na razie mam melodie na thrillery. O – “Ptasznik” bardzo dobry, na trzeciej stronie znajduja piec wypatroszonych kobiet w dole z gruzem, a pozniej napiecie rosnie.

Ziewanie trwa. Zaczynaja mi skrzypiec zawiasy szczęk.

FUJ

Mam spiaczke afrykanska. Ziewam tak, ze o malo mi szczeka nie wyleci.

Wkurzyla mnie od rana pinda z zapalonym papierosem w przejsciu podziemnym. W dodatku jeszcze nim wymachiwala.

A do zrobienia – robota, od ktorej mnie ODRZUCA. A w torbie – “Ogrodnik” Le Carre, jak się zdecydowalam kupic, to w RELAYU już nie było i musialam biegac.

A wiosna?… BUUUUHAHAHAHA. Chyba dla PINGWINOW.

NADSZEDL CZAS PORACHUNKÓW

Jeden PIT z takiej jednej chaltury mi przepadl. Nie ma go i koniec. WSZYSTKO PRZEZ TO, ze mi go przyslali od razu w lipcu, zamiast – jak wszyscy – dopiero teraz. I ja go wtedy polozylam w TAKIM MIEJSCU żeby NA PEWNO nie zapomniec, GDZIE JEST. W zwiazku z tym – za chinskiego boga nie mogę go znalezc. NASTEPNYM RAZEM przyrzekam – wsadze do zamrazarki!

Wczoraj szukalam, rece mi się trzesly, probowalam się pocieszac, JAKIE TO FAJNE RZECZY zrobie w wiezieniu, jak już mnie wsadza za oszustwa podatkowe: poczyyyyytam, paznoooookcie sobie wreszcie zapuszcze, wyyyyyspie się… A taki na przykład N. W OGOLE mnie nie rozumie, bo jak mu wyjęczałam, dlaczego przestawiam meble, to zapytal:
– A pamietasz kwote brutto?…

I wedlug niego jest po problemie, jak pamiętam kwotę i umiem policzyc procenty. Nic zrozumienia dla ludzkich problemow, naprawde.

A tak w ogole, jak sobie przejrzalam wydruki, ile to mi zabrali w zeszlym roku na np. ubezpieczenie zdrowotne… Mój ty Jezu! Przeciez za to bym spedzila dwa miesiace w Klinice w Szwarcwaldzie, w pojedynczym pokoju, moglabym sobie zrobic przeszczep nerki, wstawic implanty tytanowe zamiast zębów, zoperowac krotkowzrocznosc i zmienic kolor oczu, wydluzyc nogi, skrocic rece i jeszcze by mi na fryzjera wystarczylo. Gdzie to się wszystko podziewa?…

A Obly się czepia, bo mu powiedzialam, ze kupilam foczce nowa torbe. Bo taka jest prawda, bo tamta – moja UKOCHANA, cudowna, najdrozsza na swiecie – wyglada tak, ze troche przypominalam Pigmeja wracajacego z polowania i targajacego na lewej lopatce martwe zwierze, które przed smiercia DLUGO się wiło w agonii w gliniastym piasku na brzegu Amazonki. Czas było kupic nowa torbe, co nie jest latwe – sprobujcie sami kupic torbe, w ktorej SWOBODNIE może ZGINĄĆ kilogram ziemniakow. A do mniejszych się nie mieszcze – foczka ma przyjaciół. Chociaz NIEKTORZY twierdza, ze to nie FOCZKA tylko obrany żółw – to nie ludzie – to wilki!

Jakbym JEDNAK poszla siedziec, to bardzo proszę odwiedzajacych o zwyczajowe podarunki, jako to: cebula na szkorbut, smalec wieprzowy, chleb z pilnikiem, Biblia z młoteczkiem do wykopywania tunelu. Z gory dziekuje.

PTASIE MLECZKO

Podobno Wedel, po przejeciu go przez Pepsico, zaczal robic LEPSZE ptasie mleczko – takie, z którego nie odkleja się czekolada. Buraki! Musieli wrocic do starego patentu – sprzedaz im spadla ZNACZĄCO.

Czy jest osoba na swiecie (pytam z ciekawosci – bo może jest! JA NIE ZNAM, ale może jest!) która zjada ptasie mleczko JAK LECI? Bez odlupywania po kawalku czekolady z boczkow, wierzchu – uuuuuch, najgorszy jest SPÓD! Aby na koniec zjesc SLICZNĄ, obraną PIANKĘ?

Bo nawet w sytuacjach wytwornych widywalam gosci, pracowicie obierających ptasie mleczko przed zjedzeniem. CECHA NARODOWA, ze tak powiem 🙂

PS A z ptasim mleczkiem do konca zycia będzie mi się kojarzylo, jak kiedys w cukierni pan przede mną przepitym glosikiem zażadal od ekspedientki: “PANI DA BAJADERE I PTASIE!” ::))

CZARNE SZTRUKSY

CZARNE SZTRUKSY – polecam kazdemu! Mile w dotyku, ladnie się ukladaja i maja TYYYYYYLE roznych zastosowan PAMIĘTNIKARSKICH. Nadadzą się zwlaszcza osobom ZBYT zajętym żeby prowadzic codzienne zapiski – majac na sobie czarne sztruksy, automatycznie prowadzimy rejestracje WSZYSTKICH miejsc i czynnosci, jakie zaszczycilismy w momencie ich noszenia swoja obecnoscia. Pozniej, w dlugie zimowe wieczory możemy wyjac z szafy CZARNE SZTRUKSY i wspominac przy kominku: “O… A ten zolty flafor to chyba z recznika w tym hoteliku z Paczkowie – pamietasz?…”. A gdybysmy dostali wezwanie na komende Polisi i przesympatyczny major Żbik waląc nas po oczach strumieniem fotonow z lampki biurkowej zada podchwytliwe pytanie “CO-PANI-ROBILA-JEDENASTEGO-STYCZNIA-O-SIEDEMNASTEJ?” – tadaaaaaaam! Wyjmujemy z torby NASZE CZARNE SZTRUKSY i przy pomocy szkla powiekszajacego pokazujemy symp. Panu maj. – o proszę – nabywałam płyty gipsowo-kartonowe WODOODPORNE, czego dowodem na spodniach gips, karton i impregnat ORAZ wlosy fakturzystki. Z cebulką. I majerankiem. TFU! Co ja bredze…

A pretensje mam TYLKO do siebie – moglam wybrac bezowe.

MAJTKI A WIZERUNEK ARTYSTY

Mam taka kolekcje zdjec poprawiajacych czlowiekowi humor. A to mailem dostane serie “Gwiazdy bez makijazu”, a to w jakims szmatlawcu u Mary czy Mlodej Zebry wypatrze wyjatkowo naturalne zdjecie (np. stopka numer 67 w buciku subtelnie wiazanym wokół kostki, pomarszczona jakby nalezala do goryla), bo LUBIE sobie popatrzec na nature niczym nie korygowana, nie tylko w National Geographic. Może to male, i plaskie, ale poprawia humor.

No i Mloda Zebra, kwiczac ze szczescia, dostarczyla mi kolejne zdjecie do kolekcji. Przedstawiajace mianowicie Dycię Gorniak podczas GALI ROZDAWANIA Zlotych Kaczek, Palm czy innych Akcesoriow – no, jedna z tych imprez co wszyscy wszystkim i aby po rowno, żeby nikt nie czul się pominiety, bo BYĆ MOŻE TO ON będzie rozdawal w przyszlym roku. O wystepie Dyci glosno było w srodkach komunikacji publicznej oraz srodowiskach damskich, ale kobiety lubia przesadzac, wiec do glowy by mi nie przyszlo… Dopóki nie zobaczylam NA ZDJECIU.

No i prawda okazalo się, ze z dwoch szmat, którymi była okrecona Dycia, gorna zjechala jej w dol, ukazujac szlachetnie stonowane w kolorze jasnego beżu plastry opatrunkowe, które miala przyklejone chyba w celach ROZGRZEWAJACYCH – bo jak wiadomo, ogrzewanie często szwankuje, a wiosna nie dopisala, dolna szmata natomiast… Ach – DOLNA… No wiec, DOLNA SZMATA podjechala naszej Gwiezdzie (no – daleko nie pojechala, bo TAK DUZO ZNOWU do podjezdzania nie było) odslaniajac zielone gacie oraz – co ocierajac lzy smiechu uswiadamiala mi moja ukochana Mloda Zebra – PEWNE WATPLIWOSCI co do tego, JAKIEJ WLASCIWIE PLCI jest Artystka… Bo to roznie można interpretowac.

Ja wiem, ze taki teraz trend, ze kazda szanujaca się wokalistka MUSI, po prostu MUSI i nie ma innego wyjscia, mieć image striptizerko – nimfomanki, bo tego od nich oczekuje (?…) publicznosc (???). Co prawda, w szkole uczyli mnie (na lekcji pt. “protokol dyplomatyczny”), ze sa pewne kanony, których przestrzega się, ze tak powiem, automatycznie i pod kazda szerokoscia geograficzna, jedna z tych zasad sa stroje wieczorowe. No ale może się czepiam i to było tak SPECJALNIE, żeby się nie pomylilo, kto gosc – czyli elegancko ubrana widownia – a kto zatrudniony za pieniadze, wiec MOŻE, a nawet POWINIEN zrobic z siebie pajaca. Nie zmienia to faktu, sliczny ubior Dyci może i pasowal na dechy w Miedzyzdrojach, ale nie na galowa impreze – jaka by nie była durna sama w sobie.

ALE CO MI TAM! Nastepnym razem zaprosza Jopek (która potrafi spiewac, wyobrazcie sobie, ubrana w spodnie i marynarke – no NIE WIEM JAK JEJ SIĘ TO UDAJE ale POTRAFI!), a zdjecie Dyci – WPANIALE i ubaw przedni 🙂

A teraz zajme się trawieniem wczorajszych urodzin Mlodej Zebry. Znowu z przezaracia snily mi się stada galopujacych bizonow…

DZIEN II

Zachwycona nowa piosenka Anny Marii – laze i spiewam “Szczescie to piorko na dloni”
– co tylko czesciowo pokrywa sie z moja osobista teoria, ze szczescie to jak komplet kluczy francuskich (prosze czytac uwaznie: szczescie nie JEST kompleetem kluczy, tylko jest JAK komplet) – musza byc wszystkie elementy, nawet te, ktore wydaja sie nam niepotrzebne, nieuzyteczne, prawie nigdy nie uzywane. Musi byc ten duzy klucz i ten najmniejszy i wszystkie, WSZYSTKIE posrednie – to jak z teoria chaosu, gdzie nie da sie powiedziec, ktore zmienne sa ISTOTNE a ktore NIE i mozna je wyeliminowac, bo nie wiadomo… CO TO JA MOWILAM?…

A tak – o piosence Anny Marii. Tak – klucze kluczami, a w piorku jest wiecej POETYKI, chyba BARDZIEJ sie nadaje na piosenke.

A jeden facet – powazny inwestor – dostal pozwolenie na budowe POD WARUNKIEM, uwaga, ze zaprzestanie prac budowlanych, jak sie natknie na BEZKRĘGOWCA…
No i to jest BARDZO ciekawa koncepcja – to jakby ktos tlumaczyl – “KAra smierci? To nie jest zadna kara smierci – MOZE PAN SOBIE ZYC dalej dowolnie dlugo tylko NIE WOLNO PANU ODDYCHAC!”

No to lece sie uczyc. Papa.