O PSIM DUECIE I NOWYM CORMORANIE

Piękny ciepły weekend był, w sobotę to nawet za duszno trochę (albo ja mogłam tyle nie żreć na imprezie), ale doceniam bardzo.

Natomiast sprawuję opiekę (naprzemienną) nad Mufką, mojej ciotki psem, z powodu jej wyjazdu na wakacje. Jest bardzo interesująco, zgodnie spacerują razem z Mangustą po ogródku, drą japy na wszystko co się rusza, ale jednocześnie jest lekka wojna podjazdowa. Na przykład sprawdzanie w miskach, czy ta druga nie ma czegoś lepszego (nie ma), zajmowanie upatrzonego miejsca na kanapie, bo akurat to i żadne inne, i podpieprzanie sobie kocyków. Na szczęście bez agresji, tylko łypanie na siebie nawzajem. W nocy nie mam jak nóg wyprostować, bo Mufka jest jednak trochę WIĘKSZYCH gabarytów, niż malutka Mangusta, no ale tydzień spania w kucki jeszcze nikogo nie zabił. Chyba. Przynajmniej nie mam takich informacji.

W najnowszym Cormoranie jestem na stronie 400 i jak do tej pory, czyta mi się dobrze. Poznaję nowe słowa, na przykład „nef” oraz „ambidextrous” (to mój mąż jest). Co może być dla nas trochę dziwne, to brytyjskie realia, zwłaszcza dotyczące arystokracji i masonerii. U nas nie ma hierarchii i arystokracji funkcjonującej w społeczeństwie – nie naprawdę, chociaż niektórzy by bardzo chcieli i aspirują, to jest to zupełnie co innego i dlatego może być w odbiorze wydumane i nie do końca zrozumiałe. A masoneria to już w ogóle – na przykład bardzo mnie zdziwiło, że zupełnie normalnie, przechodząc ulicą, można kupić oficjalne masońskie srebrne ozdoby w oficjalnych sklepach. Myślałam, że to jest jakaś głęboka konspiracja i tylko dla wtajemniczonych i w ogóle, najpierw mroczne rytuały, a później breloczek z okiem i piramidą. 

Natomiast druga sprawa… Tylko połowa mojego mózgu jest skupiona na zagadce kryminalnej, bo reszta cały czas wychwytuje informacje dotyczące (na razie niedoszłego) romansu Robin i Cormorana. Zachowują się gorzej niż piętnastolatki w szkole, brakuje tylko żeby Cormoran zaczął ją ciągnąć za włosy i strzelać ze stanika, jak idą po schodach (to były dowody prawdziwej miłości, z tego co pamiętam), bo te ich rozkminy już mnie zaczynają denerwować. A Robin to już TOTALNIE mnie wpienia, bo jak w mordę strzelił powieliła schemat z Matthew – kolejny facet, z którym niby jest, ale ciągle myśli o Cormoranie i chowa się w kiblu z telefonem, żeby wysyłać SMS-ki. I nowy chłopak jest tak samo zazdrosny o Cormorana i jej pracę, jak był poprzedni, mimo, że właśnie w tej pracy ją poznał. Nie podoba mi się on i guzik mnie obchodzi, że jest podobny do Paula Newmana – wkurza mnie i już. Ale Robin z Cormoranem też mnie wkurzają. No i tak.

(Ja wiem, znam realia, nie może nastąpić zbyt wczesna konsumpcja, bo się temat wyprztyka i sprzedaż spadnie, ale no na litość!…)

O zaległościach w serialach nawet nie wspomnę – nie mam czasu oglądać, bo ciągle coś i ładna pogoda. Będzie jak znalazł na jesienne szarugi, które już się czają za rogiem i dyszą w kark, niestety.

2 odpowiedzi na “O PSIM DUECIE I NOWYM CORMORANIE”

  1. Beznadziejny jest ten nowy tom, najsłabszy ze wszystkich. Robin zachowuje się jak głupie suczywo, a Cormoran jak bubek, jak zwykle. Mam nadzieję, że jutro zmęczę.

  2. Aaa. No więc ja właśnie skończyłam (spokojnie, nie powiem) i tak właśnie, mam dokładnie tak samo, nie mogłam się skupić na intrydze, gdyż ta wkurzająca parka. I też nie wiedziałam, co to jest nef. Ale oidp Strike też nie wiedział, więc wstydu nie ma. A nimi obojgiem aż się chce potrząsnąć, idioci. I nie wiadomo, które gorsze. Chociaż Robin to się chyba jakoś nazywa, syndrom kogośtam. Straszne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*