Informuję niniejszym, że już na dobre zakotwiczyłam w nowym roku, ponieważ musiałam odebrać polecony. Gdzie – jak wiadomo – trzeba się podpisać z datą. Nawet napisałam bez błędu, więc 2023 można uznać (w moim przypadku) za oficjalnie rozpoczęty, na co dowód znajduje się w placówce pocztowej.
Inna sprawa, że polecony przyszedł na moje nazwisko i adres, ale inne imię, więc odbyłam długą i szczerą rozmowę z panią w okienku. Prawie musiałam przysięgać na Biblię, że taka kobieta nie istnieje, a przynajmniej nie mieszka łeb w łeb za mną pod tym samym adresem, no ale nie było na poczcie Biblii (dziwne, prawda?). W sumie mogłyśmy wykorzystać przepisy siostry Anastazji, nie wiem, czemu na to nie wpadłam od razu. Ale tak to jest, że błyskotliwe rozwiązania przychodzą do głowy o te kilka godzin za późno (l’esprit de l’escalier, nieprawdaż).
N. twierdzi, że widział klucz dzikich gęsi przelatujący nad naszą chałupą i pyta mnie, co to za wróżba. Słyszałam, że jak gęś przejdzie po naszym grobie, to ma się dreszcze, ale o latających słowo ludowe nie wspominało. Ani chińskie przysłowia.
Ja natomiast w ramach postanowień noworocznych zdecydowałam, że będę w tym roku wspierała trendy, których rozwój uważam za pożądany (tak, ściągnęłam z Connie Willis). Na przykład – bojkotowanie produktów z tłuszczem palmowym (nie zawsze się da – chyba nie ma ciasta francuskiego bez tego syfu i uważam, że to jest skandal). Czytanie książek. Mówienie „Dzień dobry” i „Dziękuję”. Ograniczenie spożycia mięsa. Wspieranie osób i organizacji, zajmujących się bezdomnymi psami. NO I OGRANICZENIE KONSUMPCJI DÓBR jako takich – chociaż to akurat nie jest proste, bo co ze wspieraniem gospodarki, zwłaszcza lokalnej i zagrożonej kryzysem? Hę? Takie to wszystko skomplikowane.
Na Netflixie wsiąkliśmy z N. w hiszpański serial „Samce Alfa”. Jest fajny, śmieszny, kolorowy, dynamiczny i ma ŚWIETNE teksty. Naprawdę znakomite – z zakresu relacji damsko – męskich. Dodatkowy plus – albo minus – to uliczki i knajpy w Madrycie, na widok których szarpie mnie tęsknota, ale co zrobić. Naprawdę bardzo, BARDZO relaksujący serial.
Strasznie dziś wieje od rana i przyszła styczniowa podwyżka czynszu. To się nazywa miło rozpocząć rok.
w temacie masła i oleju palmowego, to akurat chyba olej palmowy jest mniejszym złem [jeśli patrzymy na dobro planety i zwierząt]- przemysłowe fermy krów na masło, sery, jogurty itp produkują mnóstwo metanu [gorszy gaz niż CO2], wymagają paszy i przestrzeni- ciężka sprawa. Generalnie wybór jak między dżumą a cholerą. Ja jestem weganką ze wzgl etycznych [w tym roku 11 lat mija- jprdl jak ten tempus fugituje…] więc wybiorę olej palmowy ze zrównoważonej plantacji – palma oleista jest bardzo wydajna, i przy odpowiedniej uprawie jest mniej obciążająca dla środowiska niż np. rzepak.
Zmniejszenie użycia mięsa propsuję, służę pomocą gdyby coś 🙂
O, to może któryś z tych psiaków się doczeka pomocy ?https://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/7,35182,29329012,iza-w-swieta-pisala-ze-to-juz-koniec-uratowali-zycie-800-psom.html#S.more_red-K.C-B.1-L.5.zw
To tak a propos Twoich postanowień noworocznych.
borze…. te biedne fundacje i OPP to jest skarbonka bez dna, a jak czytam o tych wszystkich -tfu- sędziach, prokuratorach i policji, którzy zachowują się jak sieroty i z dowodami przyniesionymi na złotej tacy umarzają wszelkie postępowania….. ręce opadają. Idę robić przelew, chodźmy wszyscy!
A ten serial widziala? 🙂 https://www.filmweb.pl/serial/Dziewczyny+z+tylnych+%C5%82awek-2022-10017481
Dla mnie jest świetny!!!
Może te gęsi to wróżba, że zimy już nie będzie? Jak dla mnie to nawet bociany mogłyby już przylecieć.
Oby. Z tą zimą. Bo mój P. dwa dni temu też widział klucz gęsi, a od N.dzieliło go jakieś 250 km, więc o ile to nie te same, to może polskie gęsi się skrzyknęły i lecą gdzieś gdzie zimniej? Chyba, że wróż Adam je przeraził i po prostu uciekają z Polski…
Co do ciasta francuskiego, to też kiedyś ubolewałam nad tym, że nie ma takiego bez oleju palmowego, aż ktoś mi podrzucił to: https://www.frosta.pl/produkty/pozostale/ciasto-francuskie/
Jest drogie w porównaniu z tymi pozostałymi, ale czego się nie robi dla planety 🙂 Poza tym jest w nim masło, a dla masła to ja mogę nawet dopłacać.
Na Śląsku też leje i wieje, poważnie się zastanawiałam, czy nie zawrócić z drogi do pracy…
A gdzie ono jest do kupienia?
Szkoda, że mrożone i w porcjach, bo ja głównie na spód tarty / empanady kupuję, chociaż pewnie da się pozlepiać.
Kliknęłam “znajdź sklep” i po wpisaniu kodu pocztowego pojawiły się najbliższe sklepy z produktami Frosty – ale podejrzewam, że pewnie ze wszystkimi ich produktami, więc jak mały sklep, to będą mieli najpopularniejsze mrożonki, a niekoniecznie ciasto….
Kupowałam w Carrefour.
Fakt, to pewna niedogodność, że nie jest w większym kawałku. Akurat mnie mrożone bardzo odpowiada, bo zwykle nie mam planu ani pomysłu na posiłki, więc takie awaryjne ciasto w zamrażalniku nieraz się przydaje.
Zwijane też jest. Mąż mi kiedyś kupił, ale nie pamięta gdzie. Najprawdopodobniej w Kauflandzie.
Potwierdzam, kupiłam kiedyś francuskie na maśle w jednym dużym płacie w Kauflandzie, świeże (chłodzone). Czy kupiłam wtedy wszystkie sztuki i zamroziłam? Być może. Ale jest chyba w stałej sprzedaży, jakiś czas temu widziałam. Trochę droższe niż standardowe na palmowym, ale czego się spodziewać.