O TYM, ŻE ZBLIŻA SIĘ JESIENNY DÓŁ

No to dziś ostatni dzień upału, co uważam że to i dobrze, i źle. Dobrze dla Szczypawki – i chyba większości psów, tak myślę. W ogóle zwierząt, ptaki w te upały siedzą cicho, pochowane w krzakach, wieczorem dopiero przychodzą się napić (i umoczyć dupę w świeżo nalanej wodzie – ZA KAŻDYM RAZEM). A źle i smutno – bo już koniec lata, koniec klapeczek, opalania nóg na tarasie, chodzenia ubranym w zasadzie w chustkę do nosa i jedzenia pomidora na śniadanie, obiad i kolację. Od teraz już tylko coraz zimniej, ciemniej, skarpety, barchany, dresy, braki w dostawach prądu i gazu, a na koniec WSZYSCY UMRZEMY. Takie przesłanie bym miała na dziś dla świata (tak, już chwilami mi się włącza depresja przedurodzinowa, a w sklepach już same jesienne ciepłe łachy, co też NIE POMAGA).

Natomiast TYLU PAJĄKÓW co w tym roku – a większość to krzyżaki własnego chowu, poznaję po łapkach – to chyba nie było jeszcze w moich skromnych progach i poza nimi. N. nie nadąża wynosić w zakręcanym kubku po lodach z Lidla (bardzo praktyczny, a do wynoszenia pająków i innego robactwa – IDEALNY w zasadzie).

Jeszcze z wyjazdu, to przypomniało mi się – wszyscy zostali pogryzieni przez komary oprócz ja. Ani jeden, ANI JEDEN komar mnie nie użarł. Nie wiem co o tym myśleć. Najwyraźniej już całkiem skisłam na stare lata.

Jednego dnia mieliśmy rozmowę dotyczącą puszkowanych rybek, konkretnie szprotki kontra sardynki. I powiedziałam, że moim zdaniem sardynki mają dłuższą nutę głowy i dostało mi się, że pieprzę głupoty. A ja naprawdę tak uważam – chodzi mi o to, że szprotka może w pierwszym momencie ma wyraźniejszy smak, ale sardynka zostaje na dłużej w kubkach smakowych. No to jak to nazwać? Hę? 

W związku z powyższym kupiłam sobie torbę w Desigualu, bo dali mi kod zniżkowy. Tylko niech nikt nie mówi mojemu mężowi, chociaż w sumie nie wiem dlaczego, bo on sobie kupuje tysiąc czterysta osiemdziesiątą siódmą wędkę i w ogóle nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia. No ale może wędki się zaliczają do środków produkcji, a kolejne torebki to rozpasanie i nadmierny konsumpcjonizm. No trudno, przecież jej nie odeślę, bo to by z kolei była nadprodukcja CO2. 

Uważam, że lato jest – było – stanowczo za krótkie.

6 Replies to “O TYM, ŻE ZBLIŻA SIĘ JESIENNY DÓŁ”

  1. Mnie to w zasadzie jest smutno od końca lipca, gdy skończyły się ciepłe wieczory, a zaczęło lecieć to g…. z brzozy. Teraz to nawet koty wracają na noc do domu, bo im odwłoki marzną, szkoda gadać…

  2. To sardynki raczej idą w stronę nuty bazy, bo nuta głowy to ta najbardziej ulotna.
    Niedawno zrobiłam swoje pierwsze perfumy z olejków eterycznych, żywicy benzoesowej i alkoholu. Kurde, fajne wyszły, a że tam jest cytryna, rozmaryn i jałowiec, to są też pomocne przy pracy, bo pomagają w koncentracji. Mam pie*d*lca na punkcie olejków eterycznych i jednorodnych mam w domu obecnie około 80 rodzajów 😳 Mieszanki robię sama w zależności od potrzeb.
    Co do pająków to mamy swojego na balkonie. Strategiczne zrobił pajęczynę z dala od kocich łap, bo nasze koty mają system półek i jest dostęp na ścianie pod sufit i jeden pająk poległ, a ten jest cwańszy. Jesteśmy wszyscy wysocy, a nie tracącamy pajęczyny głowami, kot nie dostanie łapą, więc sobie wisi spokojnie. Oglądam go sobie z leżaka.
    Macie owocówki?

  3. Mój pies ze wzgórz mglistego Yorkshire, czeka na to ochłodzenie jak kania na dżdżownice. I ja też czekam, to może mentalnie też jestem z tego Yorkshire. Chyba tak, bo od upałów jestem chora.

    Ale z drugiej strony, sama pomyśl, we wrześniu dni bywają jeszcze ciepłe, ale za to nocą da się normalnie spać, a nad ranem przychodzą piękne mgły (chyba naprawdę to Yorkshire rzuciło mi się na głowę). Aż się chce rano, przed pracą, psa na spacer wyciągać w taką pogodę. Tak, tak, naszego lenia trzeba wyciągać, on normalnie wyleguje się do południa. Ale nie u schyłku lata.

  4. O, u nas też jest masa pająków, krzyżaków zwłaszcza. Koty mają zajęcie 🙂

    A co do komarów, to mam własną teorię: wcześniej sądziłam, że im nie pasuje moja grupa krwi ( AB minus), albo że jest za mało słodka, ale teraz raczej podejrzewam, że po prostu balsamy, którymi się obficie smaruję, mają nieapetyczny dla nich zapach.

Skomentuj Hanka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*