O POTRZEBIE ZAROŚNIĘCIA BAOBABAMI

Bardzo dziękuję za wszystkie podane propozycje książek – zapisuję sobie i planuję zamówić wielką, OGROMNĄ pakę, bo absolutnie muszę się zdysocjować. Bo oszaleję. Bo dostanę zapalenia mózgu, a syndrom wędrującej larwy skórnej już chyba mam. Ziołowe tabletki bez recepty nie dają rady, zostaje fuga i dysocjacja.

ORAZ zajęcie czymś rąk – na przykład, dostałam od Zebry piękny kupozbieracz; taka szczęka, żeby się nie schylać po psią kupę. No więc otóż doszłam już do takiej maestrii, że zbieram trzy kupy naraz, bez opróżniania urządzenia! Jest to powód do dumy – niech nikt mi nie mówi, że nie. Oczywiście, muszą być spełnione pewne warunki, na przykład lepiej się zbiera takie kilkudniowe, przeschnięte. Bo świeżynki – jak zgodnie z Zebrą ustaliłyśmy – strasznie się mażą.

(Obrzydliwe? Nadal nawet w ułamku nie tak obrzydliwe, jak PIS.)

Dobrze, że ten „Seinfeld” już jest (a w Elaine widzę zadatki na Selinę Meyer, nic na to nie poradzę, chociaż oczywiście jest na razie śliczna, miła i niewinna, ale chwilami są przebłyski).

Oraz, Drogi Pamiętniku, już nie wiem JAK mam z N. rozmawiać, żeby już nie kosił trawy przed zimą. A on nie dość że kosi, to jeszcze mi zarzuca, że ja to bym najchętniej zarosła. ALEŻ OCZYWIŚCIE, że najchętniej bym zarosła! Najlepiej BAOBABAMI, żeby mi dobrze zasłoniły ten piękny kraj, od którego mam migreny.

PS. I jest nowa Fannie Flagg, ale ona jest taka radosna i optymistyczna, że nie wiem, czy dam radę.

8 Replies to “O POTRZEBIE ZAROŚNIĘCIA BAOBABAMI”

  1. Seinfeld… the best “show about nothing” (“The Pitch”, 43rd episode).
    Ogladam od 30 lat i znam na pamiec. Nigdy sie nie nudzi. Zawsze bawi, czego serdecznie zycze.

  2. W kwestii koszenia to powinnaś iść na wino z moją rodzicielką, gdyż rodzic mój również regularnie kosi. Nawet będąc u na w Berlinie wspominał, że po powrocie czeka go koszenie 😉

    Z książek mogę ‘polecić’ ‘Kalkwerk’ oraz ‘Biogafie’ Bernharda. To na pewno nie jest optymistyczne i radosne, więc powinno się nadać…..

  3. Ale która nowa? Ta kontynuacja Zielonych pomidorów? Nie czytaj tego. Chyba sam redaktor jej to napisał dla kasy. Smutek i żal.
    Jest tak książka Zamiana. Babcia z wnuczką zamieniają się życiem na dwa miesiące. Optymistyczne do mdłości i nawet niezłe się czyta

Skomentuj Meg Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*