O TYM, ŻE MOGŁYBY SIĘ CZEREŚNIE SKOŃCZYĆ

Mówiłam, że nie znoszę, jak N. wyjeżdża na kilka dni?

Od razu pierwszego dnia wieczorem wlazłam bosą nogą na zdechłą muchę. AAAAA – przez pięć minut stałam na jednej nodze jak flaming i miałam ochotę się jednocześnie rozpłakać i porzygać. NIE CIERPIĘ much, uważam je za najohydniejsze stworzenia na ziemi, wolałabym dotknąć tasiemca uzbrojonego, niż muchę, a zdechłe obrzydzają mnie jeszcze sto razy bardziej (nie dość, że mucha, to jeszcze TRUP). 

I nie dość, że słabo śpię, to jednej nocy rozszczekały się psy z całej okolicy – przez dwie godziny miałam galopadę myśli, co też się mogło wydarzyć. Nic nie wymyśliłam, a rano nie było żadnych śladów w ogródku ani okolicy, więc może po prostu szła karawana. (A może zombie, a może obrona terytorialna, a może zwykły pijak – już nigdy się nie dowiemy). A mój super ultra czujny pies myśliwski przespał całą imprezę jak niedźwiedź, nawet jej ucho nie drgnęło.

Tymczasem było zaćmienie Słońca (nie zauważyłam, sprzątałam kredens) oraz świeże pesto z Biedronki okazało się jakieś mdłe. Chyba przydałby się ostrzejszy ser.

A w ogóle to próbuję ograniczać rozbuchaną konsumpcję i przestać kupować ciuchy których naprawdę nie potrzebuję i prawie mi się udało… Ups, biała koszula. Ale haftowana i sto procent bawełny!  Kiedy w końcu PIS zamknie sklepy internetowe, żeby nie wodziły na pokuszenie uczciwego (choć leniwego) obywatela? Jak zwykle wszystko przez ten internet.

Calutki taras mamy obsrany na fioletowo. Kiedy kończą się czereśnie? Może by się ptaszki zabrały za spożywanie komarów, zanim komary spożyją mnie, hę? HĘ?

PS. Wspominałam już, że po hiszpańsku rekin to “TIBURON”? Czy tylko dla mnie to brzmi niepoważnie? “Tiburon” to dobre imię dla uroczego pieska z lekką nadwagą, a nie dla wodnej torpedy z miliardem zębisk. Też wymyślili!…

5 Replies to “O TYM, ŻE MOGŁYBY SIĘ CZEREŚNIE SKOŃCZYĆ”

  1. Te psy to pewnie jeża gdzieś zobaczyły albo wywąchały. U nas tak co drugą noc mniej więcej.
    Ganek też mamy na fioletowo. A jak zacznie się aronia, to nawet okna też ;).

  2. Tak:) A ja pisalam, ze po niemiecu to Hai (jak angielskie hi), to dopiero niepowazne;)
    Biala koszula zawsze wchodzi, ale mnie hafty gryza:( Jak Hei;)

  3. U mnie alejki też są na fioletowo, ale myślałam (intuicyjnie), że z czarnego bzu.
    Coś takiego, żeby srać takimi drogimi czereśniami!

Skomentuj Tessa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*