O STYCZNIOWYM SMUTKU

Dajcie spokój.

Miałam w planach powrót na łagodnym kacu, a tu wszystko na głowie stanęło. I jeszcze gołoledź.

Chwilowo nie będzie o niebieskich pomidorach, muszę uzupełnić herbatę w organizmie i pomyśleć.

PS. “Mildred Pierce” – świetna książka.

4 Replies to “O STYCZNIOWYM SMUTKU”

  1. Ja ma mam dosyć, chce mi się wyć na to wszystko. Moja Milcia jak co roku biegała z puszką WOŚP a tu niespełna godzinę po naszym powrocie z tzw.ściskania jak największej liczby ludzi na placu, taka tragedia :(((((((((((((((((((
    I jeszcze Jurek, którego podziwiam od 27 lat ponad wszystko ale mu się nie dziwię. Serce by mi pękło. Chyba napiszę do niego list, papierowy…

Skomentuj bere Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*