O ZDECHŁYM WIELORYBIE

Zamieniłam się w wyrzucone na brzeg zwłoki wieloryba, z każdą godziną coraz bardziej wzdęte. Zgodnie ze świąteczną logiką dziś od rana dopycham wzdętego wieloryba własnoręcznie upieczonym piernikiem. Oczywiście z pudełka, no bo w końcu bez przesady – Oetkera, bo nigdzie nie mogłam dostać kętrzyńskiego. A polewa z rozpuszczonej czekolady – nie zachwyciła mnie. Wolę taką gotowaną z kakao, chociaż nigdy nie twardnieje, ale w smaku jest o wiele lepsza. Ciekawe, czy wybuchnę.

Troszkę lekusieńko mam kaca, albowiem wczoraj spędziliśmy uroczy wieczór przy jemiole i horrorze. Jak widać, jemioła (bo choinek mi szkoda, a jemioła to pasożyt – jak np. rząd) była przystrojona w czerwone ozdoby, w tym czerwone wino, w związku z czym lekko mnie we łbie dziś od rana łupie, a w nocy N. musiał ganiać do lodówki po cocacolę.

A na horrorze („Annabelle”) ani przez moment się nie bałam, albo to wino mnie tak rozochociło, bo głównie komentowałam i pokrzykiwałam „Zeżryj jąąą!” albo „No dobrze, ale to jest dopiero pół gospodyni, a gdzie druga połowa?” (no nie lubię dziur w scenariuszu!), albo on sam z siebie nie jest mocno straszny. Na „Obecności” naprawdę solidnie się bałam, a tu? Phi. Baby w ZUS-ie są straszniejsze.

Jeśli chodzi o Szczypawkę, to była tak miła i zapozowała w mojej nowej etoli (z prawdziwych polimerów). I naturalnie o wiele jej ładniej, niż mnie.

Prawda, że wygląda jak gwiazda kina niemego? Podczas gdy ja najwyżej jak rozczochrana gwiazda kina eksperymentalnego. Mocno eksperymentalnego.

No dobrze, czas na bardzo dużo mocnej herbaty, bo inaczej naprawdę mnie rozerwie. Już się lekko pruję na szwie.

 

11 Replies to “O ZDECHŁYM WIELORYBIE”

  1. Baśka, jak tylko dostałam TĘ wiadomość od Onetu, od razu pomyślałam o Tobie. Co będzie z Barbarellą?! Cieszę się bardzo, że tak gładko poszło. Teraz jesteś panią na włościach i nikt Ci nie podskoczy (aż do rewolucji proletariatu). Wszytskiego dobrego w nowym roku i na nowym blogu 🙂

  2. Kętrzyńskiego ile chcąc w Hali Wola. Więc pewnie w Kopińskiej i Banacha takoż. Mogę paczkę zrobić i gdzieś posłać. Ja tez wolę gotowaną polewę, ta z czekolady jakaś za bardzo dekadencka dla mnie.

  3. Ja też generalnie to nie wiem co zrobić z sałatkami, ciastami i rybami w lodówce, bo ileż można pchać…może udostępnię kuchnię dla miejscowych zmęczonych życiem i nie tylko…;) No cóż jest fajnie jak jest dobry pochłaniacz, ale mój aktualnie jest na wyjeździe i nie ma kto jeść. Cieszę się, że jesteś tutaj :). Uściski i zdrówka na ten ten nadchodzący Nowy Rok !

    • poszukaj, czy w okolicy nie ma jadłodzielni, czy czegoś podobnego. Myśmy gar bigosiku oddali i sałatek trochę, bo kazdy zrobił co innego i było za dużo

  4. Upiekłam piernik tylko dlatego, że dorwałam ostatnie opakowanie kętrzyńskiego w kerfurze.
    Bez polewy.
    Ale wolę pleśniaka.

    Nowe miejsce i nowa forma – bardzo, bardzo. Chwała Małemużonkowi!

    Dobrze życzę poświątecznie.

  5. Cieszę się, że jednak jesteś . BoTwój blog to stały element mojego życia.A ja źle znoszę straty . Pozdrawiam bombkowo Was obie 🙂

Skomentuj Chuda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*