O BIUŚCIE I KOMODZIE

 

No i tak się ciągnę przez życie, pokasłując (kiedy ta cholera mi odpuści?). Oglądam Tudorów, oczywiście moje ulubione odcinki to te, w których obcinają łeb Ance Boleyn. Uważam, że wszystkim takim Ankom Boleyn powinno się do dziś obcinać łby, świat byłby naonczas lepszym miejscem.

Pozytywnym efektem snucia się po stronach hiszpańskojęzycznych (tak, w internetowych sklepach z butami też, nie będę ukrywać) jest to, że reklamy kontekstowe zaczynają mi się wyświetlać po hiszpańsku, czyli mamy sprzężony efekt edukacyjny. Wczoraj jedną odcyfrowałam: „Biust o jakim zawsze marzyłaś… teraz może być twój w przystępnej cenie… kochanie, co to jest pecho?” – „Cycek” – „W przystępnej cenie 500 euro za jeden cycek”. No chyba oszaleli, za pińset euro to ja mam trzy torby Tousa i jeszcze apaszkę do tego, nie wspominając o tym, że jednak te cycki powinno się robić dwa, żeby było co najmniej symetrycznie.

Akurat jeśli o to chodzi, to trafili jak kulą w płot, albowiem mam na ten temat zdanie, które brzmi podobnie, jak jedna z mądrości przekazana Amy Poehler przez jej mamę: „Kochanie, nigdy nie będziesz miała takich dużych piersi jak ja, ale jak będziesz starsza, to będziesz z tego zadowolona”. Przyznaję, że wylewałam w młodości łzy z powodu płaskorzeźby i braku wypełnienia dekoltów i gorsetów – a teraz mam ochotę ucałować Matkę Naturę w oba policzki. I oczywiście wszystkich producentów biustonoszy push-up też mam ochotę ucałować, bo przecież o to w życiu chodzi, żeby jednocześnie mieć ciastko (ciastka) i go nie mieć, bo tak jest wygodniej. Nes pa?

Aha, no i jeszcze w sobotę skręciliśmy komodę z IKEA, jak to ubodzy ludzie mają w zwyczaju. Bardzo piękna jest ta wypowiedź jednej z Kulczykowych (ja ich nie rozróżniam), że zanim poznała Jana, miała ciężkie życie i cierpiała takie ubóstwo, że miała w domu MEBLE Z IKEA. The horror, the horror!… Mam nadzieję, że już tej pani nic podobnie potwornego nie grozi i że otaczają ją same Ludwiki czternaste, piętnaste i szesnaste. I kilka siedemnastych.

Skończyłam Tyrmanda „Życie towarzyskie i uczuciowe” – polecam wszystkim, stęsknionym za PRL-em. Natomiast jeśli chodzi o rewolucję obyczajową, to wyprzedziliśmy Zachód o ładnych kilka lat – chyba nie ma w całej książce pary bohaterów, która by się ze sobą nie przespała (wyjąwszy panią Stoll, naturalnie). I znowu nie mam co czytać.

9 Replies to “O BIUŚCIE I KOMODZIE”

  1. Ubodzy pozdrawiają, albowiem wypoczywają nędzarnie w ośrodku gdzie na każdym kroku nie dość że meble to jeszcze tekstylia spotkać można.

  2. Uśmiałam się niemiłosiernie, za ci bardzo dziękuję, bo poniedziałek jest, więc każda pomoc w cenie! Świetny tekst, uwielbiam taki freestyling 😀 Pozdrawiam ciepło, ja i moja ikeowska komoda (i łóżko, i szafa) też!

  3. oooo, jak ja “uwielbiam” takie picze jak ta od Kulczyka, oderwane już nie granatem, ale atomówką od rzeczywistości! ><
    kiedyś o oko zahaczyła mi się także plwocina werbalna jakiejś bogatej kukły, która – chyba? – prowadziła jakiś pseudoprogram w tiwi o tym, jak się ubrać, umalować i ukosmetyczyć, jeśli jakimś dziwnym przypadkiem nie daje się zadu kopaczowi piłki czy innych takich: otóż kukła była ZASZOKOWANA zaradnością polskich kobiet, bo – czy słyszycie? toź to siok! – one potrafią się za 300 zł ubrać i umalować, a za 1200 przeżyć miesiąc, niedowierzanie, oklaski, euforia, bo przecież ONA za 900 zł to CO NAJWYŻEJ krem do szpachlowania paszczy może sobie kupić….
    I ja się absolutnie nie dziwię, że łby w przeszłości spadały jak gruszki, bo się le lud w końcu wziął i wkurwił.
    Fajnie byłoby…..
    a, dobra, za bardzo się rozmarzyłam.

  4. O bogowie, otacza mnie HORROR!!! :)))) I to z kazdej strony, w kazdym pomieszczeniu mego domostwa! Pewnie niedlugo zaczne mówic po hebrajsku i lazic po suficie… Ale moze to akurat dobrze, moze mozna z takimi umiejetnosciami dostac jakas wysoko platna robote?

Skomentuj ~Chuda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*