No nie, to nie było przeziębienie od lodów. Skłaniam się ku teorii, że jednak HISZPANKA. Od soboty wyłącznie śpię, kaszlę i piję wiadra herbaty z sokiem malinowym. Bardzo ostrożnie mam nadzieję, że NIECO mi przechodzi, bo przestałam trząść się z zimna pod dwoma kocami.
Już jak ja sobie przywiozę suwenira z podróży, to mało kto jest taki zdolny. Tylko gdzie się mogłam zarazić? Obstawiam jednak samolot.
W każdym razie – czuję się jak padlina, a lato mija. Szlag by to.
ojeju to niedobrze….
A jednak hiszpanka!
Moja nie daje za wygraną, ale jednak jakby slabła, bo dziś poczułam apetyt na cokolwiek z jedzenia. Pierwszy raz od 10 dni! I odbyłam pielgrzymkę do bankomatu. Przymusową, bo mi się kesz skończył, a dzieciom karty z pinem nie dam, bo jeszcze wydrenują mi konto a potem powiedzą, że ich napadli, czy coś.
I tak sobie szłam pod to słońce, a wiatr piździł jak nie przymierzając na jakiejś planecie z cyklonami. No i to wszystko musiało mi zaszkodzić, bo bankomat jest przy supermarkecie pss-u i zaszedłszy tam, kupiłam półtonowy moździerz (tym razem nie taki do strzelania). “A będę sobie ziółka rozcierać, może szybciej wyzdrowieję”- pomyślałam i targałam go potem w siatce do domu prawie jak Hodor Brandona Starka na dalekiej północy.
Dobrze, że ta hiszpanka odebrała mi siły, bo taki kawał kamienia w moich rękach, przy złym humorze…
A z całkiem innej beczki: kupiłam sobie taki plakat i będzie wisiał na honorowym miejscu w domu:
http://www.galeriaplakatu.com.pl/plakat5339-jamniki-w-filmie-wieczor-filmowy-plakat-r-kaja.html
Z ostatniej podróży samolotowej, a było to w listopadzie zeszłego roku, przywiozłam sobie jakiegoś obcego w nosie. Leciałam do LA, tam na miejscu rozwinęła mi się piękna infekcja z krwawieniem z nosa, wróciłam, po czym do dziś mam jakiegoś dziada w nosie, który co jakis czas odżywa i sieje spustoszenie. Mam maści antybiotykowe, ale działają tylko na jakiś czas. Martwię się, bo znowu lece do LA za 3 tyg, a widać, że mi to nie służy. 12h w samolocie z jakimś obcym grzybem, fantastycznie :/
Wzbudź w nim tęsknotę za domem to może zostanie za oceanem i uwolnisz się od tej zarazy.
Lepiej dmuchać na zimne- zwykła infekcja juz by minęła Jeśli jest antybiotykoodporna i krwawienie się utrzymuje (szczególnie z jednej strony) to najlepiej szybko (jak najszybciej) zrobić tomograf komputerowy by wykluczyć gorsze rzeczy. Nie chcę straszyć, ale mam taki przypadek w domu i nagle, choć nikt sie nie spodziewał -radioterapia.
Bardzo Ci wspólczuję. Mój J. nie ruszał się z domu i z czymś nie wiadomo czym znalazł se w niedzielę w nocy w szpitalu (niezyt na całego i wielokierunkowy, 39 stopni C i ogólny zjazd).
Wysyłam Ci ładny model suweniru do przywiezienia następnym razem, albo do oblookania :). Zdrowia!!!
https://www.wudyo.com/products/printemps
Fajny, co?
O nie! Barbarello, taka piękna pogoda za oknem – ZDROWIEJ KOCHANA!!!