O TYM, ŻE JESTEM, ALE NIC WIĘCEJ

 

Daję znać, że już jestem (choć Fuerteventura nie chciała nas wypuścić, samolot opóźniony kilka godzin). Prawdziwa notka będzie jutro, bo dziś przecież strajk.

Nawet jeszcze nie zmarzłam, nie wiem – czy dlatego, że jeszcze w miarę ciepło, czy też – bo wróciłam wygrzana, opalona i nażarta słońcem. A propos nażarta – przez cały tydzień nie zjadłam ani kawalątka czerwonego mięsa ani kury. Ani grama. Tylko ryby i inna gadzina morska.

Szczypawka oczywiście upasiona jak mały borsuk. A tak już ładnie schudła! W dodatku przytyła od powietrza, bo babcia PRZECIEŻ NIC JEJ NIE DAWAŁA. Ćwierć kilograma kiełbasy przecież się nie liczy. Jako przekąska oczywiście, pomiędzy posiłkami (czterema dziennie). NIestety, jeszcze nikt nie napisał podręcznika „Jak negocjować z babcią”.

Mało spaliśmy, więc huczy mi we łbie i się zastanawiam – dlaczego ja właściwie znowu wróciłam?… Klimat mocno taki sobie, nie mówiąc już o klimacie politycznym, całkiem do dupy. A, do psa wróciłam. Faktycznie.

Dobra, to ten strajk, ale ręczniki i kostiumy jednak wrzucę do pralki, żeby się nie zrobiły wonne i aromatyczne.

Oregano kubańskie mówi, że już mu zimno i chce do domu.

6 Replies to “O TYM, ŻE JESTEM, ALE NIC WIĘCEJ”

    • Enter Air – nie wiem, czy to czartery czy rejsowe, można kupić same bilety bez hotelu czy wycieczki w pakiecie u nich na stronie albo w biurze podróży. Dla nas najważniejsze, że lecą bezpośrednio i z Okęcia.

Skomentuj ~Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*