O BEZKRĘGOWCACH NA POCIESZENIE


Dzisiejszy dzień taki, że w sumie nawet nie mam ochoty się zabić. Bo raz by nie wystarczył. Ze szesnaście razy bym musiała, żeby to coś dało. Znowu mnie boli cały kręgosłup z nerwów.

No nic. Zebra mi mówi – myśl o krewetkach w czosnku. Myślę. Trzymają mnie przy życiu (czy krewetki mnie słyszą?). I o chrupiących nóżkach kalmarów (ja to mam marzenia, jak słowo daję – bezkręgowce i tłuszcz roślinny).


17 Replies to “O BEZKRĘGOWCACH NA POCIESZENIE”

  1. mam tak samo jak ty miasto moje a wnim ….duszno parno i swoich ludzi wogole nie lubie frutti di mare leca jakos tak lo a ja po nich

  2. Nie jest to moj blog, więc nadużywając miejsca, króciutko odpowiem, że J. jest od miesiaca w szpitalu. Jest cieżko, ale walczymy.

  3. Barb-dam się pokroić za chrupiące odnóżki kalmarów :)))) Toż to cymesik!!!!! I jeszcze grillowane ośmiornice :)))

    ps.kod fyryp znaczy się frying:)))

  4. Huj zkrewetkami i kalmarami,,,
    Jedz ostrygi,,mysl o ostrygach,,
    Czy ty wiesz jak libdo rosnie
    (poped sexualny) po paru ostrygach,,,???
    Jedz ostrygi,,a bedzie ,O,le,,

  5. A tak w ogóle to myslalam, że na pocieszenie po zaginięciu ssaka tzw wąpierza. .. no trudno, żyję, ale nie oddycham.Boje sie odetchnąc. chwilowo kiła jest, znaczy sir beznadzieja…

Skomentuj malgo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*