O WSTRĘTNYM BABSZTYLU


Najpierw wysiadł mi kręgosłup do końca, normalnie przestałam umieć chodzić. Każdy krok mnie bolał, jak Małą Syrenkę. A później to już poszłooooo, boli mnie WSZYSTKO i od rana śpię jak pies. W nocy śniło mi się, że mam przeprowadzaną bardzo skomplikowaną operację na kręgosłupie i leżę na stole chirurgicznym rozpłatana jak śledź, a tu chirurg nie może mnie dalej operować, bo pobrudził ostatnią parę sterylnych rękawiczek.

Jak bym dorwała tę SUKĘ Z SAMOLOTU, tego rzężącego bezmyślnego babsztyla, to bym jej wsadziła w dupę wszystkie cztery stadiony na Euro i poprawiła autostradami. Niech cię babo obejdą wszystkie szekspirowskie robaki i obyś dostała gwałtownej sraczki w bardzo eleganckim miejscu z daleka od toalety (najlepiej ze trzy piętra po marmurowych schodach).

(Oooooo, ała ała ała, jak mnie napieprza w krzyżu, aaaaa)

W tej bezsilnej malignie wymyśliłam, że indyka upiekę na święta. Czy też raczej indyczkę, suczki są bardziej soczyste (taka prawda!). 

Na razie mam ochotę tylko zabijać w przerwach pomiędzy spaniem, więc lepiej, żebym jednak spała, bo mi przed oczami miga krwawa purpura i NIE BARDZO KOCHAM LUDZI chwilowo.


10 Replies to “O WSTRĘTNYM BABSZTYLU”

  1. No tak, a do mojej 40 jeszcze 8 Wielkanocy i 8 Bożych Narodzeń, więc chyba mi się jednak nie kalkuluje ten interes…

  2. Już nie leżę, szufluję w robocie.

    JEDNE ŚWIĘTA?… Pfffff!…
    Taki prezent to po 10 latach przeżytych razem, po traumatycznych przejściach i po zwierzeniu się sobie z TAKICH rzeczy, że najstarsi górale by dostali rumieńców. O! 🙂

  3. Hej Barb, jest deal do zrobienia – ja, jako, że Ty leżysz w bezsilnej malignie, pomyję Ci okna na święta, upiekę pasztety, mazurki, zrobię żurek i kiełbaski i co tam jeszcze chcesz w pakiecie świątecznym, a w zamian Ty zafundujesz mi na 40 taki prezent jak Hance. Hę? I co, dogadamy się?

  4. Wraz z Wampirzakiem spędzilismy miesiąc temu z hakiem w szpitalu dziecięcym 10 dni ratując jego życie. Przez pana, co raczył w środku transportu sobie na nas kichnąć nie zakrywszy RYJA.

    Inne moje przypadki życiowe tego typu były znacznie lżejszego kalibru, jak 3 tygodniowe zapalenie płuc, więc nawet o nich nie wspomnę ;>.
    Barb, solidaryzuję się z Tobą w nie kochaniu wiadomych typów i powrotu do zdrowia życzę!
    I nawet zaproponuję jakąś nagonkę na nich!

  5. No dobra, to doprecyzuję, że NIE KOCHAM (by nie rzec dosadniej) tych, co bezmyślnie zarazę roznoszą w srodkach transportu.

    (kod: jytka)

  6. Co jest z tym indykiem! Za mną też od jakiegoś czasu chodzi. Może nie w całości, ale jakieś jego elementy na pewno!
    Najgorsze, że na trzeźwo a nie w “bezsilnej malignie”.

  7. Ludzie jednakże kochają Ciebie, Barb. Nawet, jak latasz do Madrytu i obżerasz się tam czekoladą czy tylko li jedynie na nią patrzysz. Zdrowiej i pisz, co tam w Twoim kręgosłupie piszczy/trzeszczy czy też już nie, czego Ci życzę;-)

Skomentuj Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*