O INWAZJI


Ale numer z tym Butykiem.

Nie, nie jestem właścicielem Butyku (JESZCZE!… BUAAAAHAHAHHAHA – zaśmiała się wisielczo i błysnęła przekrwionymi oczami). To jak z heroiną: ten NA SAMEJ GÓRZE nie może być uzależniony, bo raczej biznes nie pójdzie.

Wszystkim bardzo dziękuję za życzenia.
Rzeczywiście, niedaleko już do setki (zacznę się martwić, kiedy będę miała do setki mniej, niż Polonez Caro).

Z okazji urodzin, kiedy już N. obsypał mnie prezentami i kiedy się spod nich wygrzebałam (m. in. jubileuszowy zestaw filmów z Audrey Hepburn, zapakowany w pudełko na kapelusze), to obejrzeliśmy film „Inwazja: bitwa o Los Angeles”.

Wspaniały film. Gromada aktorów ubranych w mundury znakomitych żołnierzy amerykańskich przez blisko dwie godziny popiernicza w kółko po dość lichej, zbitej z patyków scenografii i strzela do UFO. Przy czym UFO pokazywane jest z rzadka i pod dziwnym kątem, na wszelki wypadek. Jednego UFO nawet pokroili na kawałki, z tym, że dość niechlujnie i nie wiadomo w sumie po co. W ogóle w tym filmie wszystko jest nie wiadomo, po co: po co przyleciało UFO, po co rzucają żołnierzy do walki, po co ich wycofują, po co pęta im się między nogami zona Biga z Seksu w mieście, po co uruchamiają autobus, a następnie go wysadzają… I po co w ogóle ratowac Los Angeles. Takie więcej egzystencjalne to dzieło, z gatunku „Dokąd zmierzasz, reżyserze”. No bo wiecie, zagrała Michelle Rodriguez i nawet dekoltu nie pokazała?… Bez sensu.

Zjeżdżam na tydzień.

Wasz Nionio – daleki krewny, bliski obłędu.

 

12 Replies to “O INWAZJI”

  1. Zdaje sie, ze Barbarela nie ma nadal wanny Karlosa, wiec tez sie przylaczam do zyczen. No chyba, ze z tej wycieczki wroci z ochota na cos innego 🙂

  2. Maura, a wpisałaś tajne hasło?
    P.S. Ja nie zamawiałam. Cały czas kupuję podręczniki do szkoły. Kolejne i kolejne. I jeszcze następne.

  3. no ja jesze raz zyczę super butów i innych…. i jakże: niech własciciel Butyku w przyszłym roku nie da ciała i podeśle Ci wybrane modele albo chociaż rabat….
    no taka data chyba zobowiązuje.
    serdeczności poza tym.

  4. Uwielbiam Śniadanie. I pudełka na kapelusze. Mam jedno. Ozdobiłam je metodą decoupage, przechodzącą do lamusa. Ale ładnie ozdobiłam. I trzymam w nim dokumenty i papierzyska i gry komputerowe, w które i tak nie gram, bo wolę marnotrawić czas przy książkach. Dostałaś piękny prezent. Uznanie dla N.

  5. Super wyglada! Az zal, ze teraz sie nie nosi kapeluszy… Tzn. nosi sie, ale jakos nie widuje podroznych z pudelkami na kapelusze. Ale moze za malo podrozuje albo w niewlasciwie miejsca 🙂

    PS. Co zrobisz z pudelkiem?
    PS2. Czy te filmy sa z podpisami, dubbingiem czy tez au naturelle?

  6. Zafrapował mnie z lekka ten krewny Nionio. Bliskość obłędu akurat się wpisuje, a co do reszty? Chyba rozgryzłem. Otóż chodzi o Odkurzacz z Teletubisiów. Sądząc po wyglądzie należał on raczej do rodziny trąbowców, a ja też poniekąd… Co prawda znajome słonie na mój widok nadal dziwią się jak ja mogę taką małą trąbą oddychać, ale pokrewieństwo duchowe niewątpliwe.

Skomentuj edyta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*