DŻIN Z KONIKIEM

 

Dobra. Wróciłam do równowagi, jest bardzo blisko od OK (świat jest dobry, kobiety piekne, a dzieci łatwe do zrobienia). Słońce świeci.

Torebka się do mnie uśmiechnęła!

 

Pożarłam kruasanta z malinami (aj noł – dupa – ale to taki jednorazowy wybryk, obiecywam).

 

Mam nową torebkę i świat jest o wiele bardziej przystępny jako taki.

 

Przyszła wczoraj paczka z antykwariatu z „Zalotnicą Niebieską” i biografią Agaty Christie. Cudna jest „Zalotnica”, klimacik „Marii i Magdaleny”, na której się wychowałam. Gobliny chwilowo poszły w kąt.

 

Małgorzacie Foremniak ukazała się Matka Boska na szybie, a braci Kaczyńskich zaatakowała Wielka Kanapka.

 

No czy trzeba czegoś więcej do szczęścia?…

 

PS. Do N. tez wczoraj przyszła paczka. Z filmem. „Podstępny węgorz” czy jakoś tak. Mojego męża porwała akcja i motywacja głównych bohaterów, mnie jakoś niekoniecznie.

PSPS. Soso mówi, że do 12, w ostateczności – do 14 można cukier, tłuszcz i węglowodany. Nie odłożą się.  Ale później juz ANI GRAMA!!!! Czyli spaghetti aglio olio pepperoncino  na obiad – prosze bardzo, mozna, ale bez makaronu.

23 Replies to “DŻIN Z KONIKIEM”

  1. Może i me(ga)lomanka, ale gdybyz wszyscy megalomani mieli tyle powodów do bycia megalomanami! 😉
    Ale jako lektura dla dorastających panien – bezbłędna.
    (Jako nostalgiczna lektura dla panien nieco juz starszawych, dorastających jedynie w okolicach bioder – tez się nada).

  2. No i życie znowu ma sens,od jutra wstaję o np.czwartej i konsumuję,cuuudownie(rano,znaczy się)Ja się męczę w sprawie torbieli od tygodnia(bo do torebki to ja się raczej nie zmieszczę)i te w sklepach i w internecie nic do mnie nie mówią.Żadna nie woła głosem Frączewskiego-weź mnie….Poczekamy,pożyjemy…

  3. Przypomniałam sobie – Samozwańcową czytałam i w podstawówce. Lubiłam rysunki Mai Berezowskiej w jej książkach, te “kocice”, a nie obecne “laski” (brrr nie cierpię lasek). Moja mama określiła M.S., że jest megalomanką, a ja dzieciak przekreciłam niezbyt zrozumiałe dla mnie slowo i gdzies publicznie powiedziałam, niby swoje zdanie, że M.S. jest melomanką. ;-)))

  4. Soso to jest ekspertka. Wygląda na taką, że nie tylko dobra z teorii. ;-)))Szczupła sztuka. :-))A mi kiedyś zdjecie dodawało 3 kilogramy, a teraz z dziesięć.

  5. A, to już wiem dlaczego mi się odłozyło. ;-)))

    Zalotnice swego czasu czytałam, w średniej czułam te klimaty. Lubiłam Samozwańczą poczytać.

  6. soso: po 14-tej można już tylko proteiny jak się nie jest po 30-tce oczywiście, bo jak się jest po 30-tce, to po 14-tej nic nie można! Ani pomidora,ani bazylii, ani protein! 🙂

  7. oczywiście, że można! ….
    i nie przytyć można!
    wystarczy po tym pomidorze,
    pobiegać po lesie z 1,5 godz.
    potem przerobić na podłodze przed telewizorem ze dwie płyty DVD z pilatesem,
    a po prysznicu (zimnym!) kochać się całą noc (raczej bardziej dynamicznie niż nostalgicznie)!
    nooo i już, phi!

  8. Aga: i niby mam uwierzyć, ze po 14 tak sobie bezkarnie mozna zjeść pomidora i bazylię?… I NIE PRZYTYĆ?…

    Akurat!!!!!

  9. kruasant phi…ja się wczoraj na 6 dużych plastrów mega tłustego boczku wędzonego połasiłam!!! Jak wyguglałam ile to kalorii to mnie prawie szlag trafił na miejscu.
    Jak znam życie to cały ten boczek zamelinuje się w biodrach…qwa!

  10. Po 12 maksymalnie 14 można zjeść też na obiad pizzę Margeritę bez: ciasta (bo węglowodan), sera (bo jak ma więcej niż 30% tłuszczu, to już jest z kategorii tłuszcz a nie białko), sosu (bo konserwant, a jak konserwant, to pewnie węglowodan). Smacznego!

  11. jak torebka jest, to rozumiem, ze fale mozgowe znowu na pozytywnym pasmie i obeszlo sie tym razem jeszcze bez darcia watroby? 🙂
    tez wczoraj widzialam torebke. ale nie kupilam. kurde, nie mam juz gdzie ich upychac na chacie. a sliiiczna byla… 🙁

  12. Dawaj namiary na antykwariat! Z powodu licznych trosk pocieszam się, wydając wszystkie oszczędności na książki, więc muszę mieć duże pole manewru. Ogołociłam już kilka księgarni z tanią książką (polecam dedalusa – szybko, sprawnie i obficie), ale nadal nie widzę kompletnego dna na koncie, ani światełka w tunelu życia osobistego.

  13. …. ojesu, jak słodko…
    i nawet taka ludzka się zrobiłaś ….
    z tym “krłazantem” i malinami w kąciku ust :):):):):):)

Skomentuj Żona Niczyja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*