Wiewiórka nam dziś przebiegła przed samochodem. Mój małżonek wstrzymał ruch na trasie dojazdowej, żeby ja przepuścić, bardzo jestem z niego dumna. Chyba jakaś młoda była, bo wbiegła na drogę, stanęła na środku pasa i skończyły się jej pomysły. I tak stała. Odblokowało ja dopiero po miganiu światłami.
Na ulicy Kredytowej, pod bankiem, mój ajfon wyłapał sieć wifi o fantazyjnej nazwie DUPA. Niestety, zabezpieczoną. Użytkownika sieci pozdrawiam serdecznie. („Dupa” to nie jest przekleństwo, prawda? Już sam Wańkowicz powiedział w telewizji „dupa”, z tego co pamiętam, chodziło o grubszy zakład).
Oraz wczoraj napisałam szybko w księgarni list do mikołaja, na widok biografii Audrey Hepburn. Dla mnie jest ona absolutną ikoną elegancji, piękna i wdzięku. (Dodatkowo została nabyta pozycja z serii ceramowskiej o paleniu czarownic w Europie, ale to chyba nie jest dobry pomysł na prezent gwiazdkowy, przeczytam to sobie niezobowiązująco w międzyczasie).
PS. Dzis oficjalnie Pierwszy Dzien Bez Plastra Na Kciuku. Kciuk wygląda PRZEPIEKNIE – jakby wlasnie przechodzil ostre stadium choroby popromiennej. Troche go przeczołgałam pod tymi plastrami. W dodatku wyrosło mi na min cos jakby ŁUSKA. Ach.