TOSKANIA DLA PSÓW!

 

„Już za trzy miesiące w Toskanii będzie można iść z psem i kotem do teatru, muzeum, restauracji i na plażę”.

 

Jedynym miejscem, gdzie nie można iść z psem, będzie podobno Opera we Florencji.

 

Pff! Ciekawe dlaczego.

Że co, że pies nie doceni „Madame Butterfly”?

(Ja myślę, że oni się boją, żeby psy nie wyły przy wysokim „c”. Jamniki tak reagują na wysokie dźwięki).

 

Miałam okazję siedzieć z psami (cudzymi) w kawiarniach w Krakowie, Santiago, na południu Francji, a nawet w jednej super wytwornej restauracji w Monte Carlo. Mam nadzieję, że właściciele białego pudelka nie mają mi za złe, że dałam mu kilka pistacji. Przepraszam niniejszym.

 

Psy są cudowne i uważam, że to od psa powinno zależeć, czy ma ochote iśc na plażę (upalnym latem to chyba nie jest najlepszy pomysł) czy do muzeum. Ja tam wole psa w knajpie, niż NIEKTÓRYCH LUDZI PALĄCYCH CYGARA.

 

HEJ!

 

Wesołych Świąt!

 

(Ten kurczak u Hanki to fotomontaż, prawda? Prawda? PRAWDA?????).

 

4 Replies to “TOSKANIA DLA PSÓW!”

  1. oczywiscie , ze fotomontaz,ale za to kurczaki, ktore tak ochoczo zjadamy/zjadasz w KFC- to nie jest fotomontaz, to jest pieklo.think about it.

  2. To fajnie, ze mozna, no bo dlaczego niby nie? ja uwielbiałam nasze Muzeum Etnograficzne, bo chodziłam tam ogladac wystawy kolejno z moim pudlem, z owczarkiem belgijskim, buldogiem francuskim i nie było nigdy problemu, do teraz. Zmienił się dyrektor i nie wolno. A psy były spokojne, grzeczne, na smyczy albo na rękach i do muzeum szłam po dordze, przerwa w długim spacerze, przyjemnośc. Teraz, jak chce z dzieciakami zobaczyć wystawe najpierw musze odwieźć psa do domu. Szkoda, bo teraz to specjalna wyprawa. 🙁
    A sprzed lat pamietam wielkie halo,z e chciałam do pizzerii wejśc z psem. Wtedy nie było mowy. teraz uwielbiam El-Popo i inne miejsca, gdzie pies nie jest wypędzany. Choc wyrzucano mnie z psem (szczeniak w koszyku) i dzieciaki z cukierni, lał deszcz, na zewatrz wiec nie można było usiaść, a w śrdoku jeden z klientów zaatakował nas, ze pies i siedziałam warunkowo, za własne pieniądze. Zreszta co jakiś czas takich akcji doświadczam, na przyład w podróży, przewaznie te przydrozne gówniane bary nienawidza psów i drą się na gości, którzy prowadza takie bydle na smyczy, nawet jak bydle jest wielkosci kuchennej rekawicy. Kocham Toskanię. 😉

Skomentuj krokodyl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*