TRADYCYJNIE O NICZYM, CHOC NA SASKIEJ PRAWIE WIOSNA

 

Dobra.

Liczyłam na Michała Wiśniewskiego, właściwie to trzymałam kciuki za jego kondycje psychofizyczną, i nie przeliczyłam się.

Powitajmy na świecie Vivienne Vienna.

 

Pfff!

Po Xavierze, Fabienne i Etienette to PRAWIE konserwatywnie.

 

Drugi z moich ulubionych Wisniewskich – nasz Leonek od przejeżdżania głuchoniemych koparkami – ksiązke napisał. Znaczy, wydał. Znaczy, po raz kolejny wysłał kilka maili do jakiejs dziennikarki, wydrukował, zszył, oprawił, nalepił metke i kroi naród. Kto to jeszcze czyta, na miły Bóg? Przypominam niewierzącym, że opis podwójnej helisy NAPRAWDĘ znajduje się w podręcznikach do biologii i nie jest to wiedza ezoteryczna, posiadana wyłącznie przez Janusza Leona. Choc on sam pewnie nad tym boleje.

 

A poza tym to nuda, nie? 😉

 

Jadę jutro do Hiszpanii.

Słyszałam, że Ribeira Sacra całkiem obrodziła tego roku. Zamierzam to sprawdzic na własnym organizmie. 


 

0 Replies to “TRADYCYJNIE O NICZYM, CHOC NA SASKIEJ PRAWIE WIOSNA”

  1. Ja się do L.W. zabierałam jak pies do jeża i nie dałam rady. Nawet tego głuchoniemego jakoś przeoczyłam. Reszty jego dzieł nie zamierzam dotykać nawet szmatą na długim drągu.

  2. No co Wy, dziewczyny… Ja czytajac “Samotnosc…” tak ryczalam, ze hoho! Bardzo dobra ksiazka do relaksu (bo jak juz sobie poplacze to mi zawsze potem lepiej).

  3. W sumie to nic nie mam do cudzych imion,zyje w tzw.kotle kulturowym:)wiec mi roznie brzmiace imiona nie sa obce.Aleee..jakos tak mi sie kojarzy:
    Xavier-odkurzacz albo fotokopiarka
    Etiennette-rajstopy damskie
    no i te kielbaski Viedenskie/a Vivienne-zeby bylo,ze nisko tluszczowe/bo to takie zwiewne to imie:)

    Milego pobytu w Hiszpanii:)

  4. Gdyby nie to, że z różnych miejsc lecimy, tom mogłybyśmy się w jednym samolocie spotkać 😉

    To jakaś zmowa, że 06.02 lata się do Hiszpanii ? 😉

  5. oj tam biadolita
    dajcie żyć i tym co lubią Pana JLW
    jedni lubią pomarańcze
    a drudzy jak im skarpetki śmierdzą
    😉

  6. Ale wiesz, wiosna w Hiszpanii to taki sobie czas [zawołała złośliwie spod biurka zawalonego papierami Piarella, marząc o wypadzie gdziekolwiek];)

  7. Ja się jakoś do Leonka nie mogę zabrać, rezygnuję po kilku stronach zawsze, ale znam kilka wyznawczyń kultu mistrza L. 😉
    Hiszpanii zazdroszczę…

Skomentuj Kay Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*