ŻE CO? ŻE KICHUJ?…

Wstaje rano – wua la, ptaszkowie śpiewają, plecy mnie rypią…

STOP!
To moje IMIENINY!
W imieniny się człowiek NIE STARZEJE o rok! Więc DLACZEGO rypią mnie plecy?…

Następnie udałam sie do pracy. Zapowiedziałam, że W TYM ROKU IMIENINY RAZEM Z POŻEGNANIEM. Cukierków tylko kupiłam.

Następnie dostałam NAJGŁUPSZE W CAŁYM MOIM ZYCIU polecenie zawodowe.
Wykonałam je.

Później przez cały dzień miałam pielgrzymkę. Odkąd powiedziałam, że odchodzę, to nijak nie mam kiedy przeczytać horoskopu, zagrac w pociąg czy chociaż wejśc na Pudelka, żeby sprawdzić, jak tam silikon Wiki Bekhamowej się miewa. CO PIĘTNAŚCIE MINUT przychodzi jakas dusza wyżalić się, jakie to okropne, że odchodzę, jak mnie tu wszyscy kochają i co to będzie. I naprawdę tylko dwie osoby przyniosły mi niejako przy okazji wniosek o podwyżkę, więc nie wiem. Szczerze mówią, czy co?…

Następnie dostałam wiecheć półtorametrowych słoneczników. NAPRAWDĘ OLBRZYMI i naprawde piękny.
I naprawde musiałam go targać do domu pociągiem podmiejskim, bo mój małżonek bawi dziś w stolicy Galicji (do której mieliśmy pojechać obydwoje, jutro, a tak się złożyło, że pojechał on sam, dziś. Wyrwę mu kiedyś nogi z dupy czy nie wyrwę?… Oto jest pytanie). Szłam sobie ulicą jak jakiś oszalały wielbiciel Van Gogha.

A bukiet był taki ciężki, że rozbolały mnie plecy, które jakby w ciągu dnia UCICHŁY.

I tak oto moje życie na przestrzeni dnia zatoczyło koło.

Obejrzałam parę dni temu “Małą Miss”, którą mi sprezentowałą Zibra. BARDZO niebanalny film z Toni Colette, którą kocham, a Zebra mnie straszyła, że pozamiata mną jak “Jabłka Adama”. Nie pozamiatał, bo w sumie był bardzo ciepły, ale był moment grozy. NA WYBORACH MAŁYCH MISS. Te dziewczynki… Były… Takie… STRASZNE!!!!!!!!!!! takie MONSTRUALNIE POTWORNE!!!! Jak bym zobaczyła TAKĄ MAŁA DZIEWCZYNKĘ z LOKAMI, TAPIREM, W MAKIJAŻU i w dziwkarskiej sukience – to bym od razu dostała ZAWAŁU. A jeszcze jak one sie strasznie uśmiechały!… MATKO BOSKA, myslałam, że za chwilę RUSZĄ W TŁUM KŁAPIĄC ZĘBAMI, jak laleczki w “Barbarelli” albo nie wiem… Wywrócą im się oczy białkami do góry i zaczną toczyć pianę i syczeć po aramejsku…

TEN MOMENT W FILMIE BYŁ NAPRAWDĘ STRASZNY.

Ale reszta – spoko.
Wszystkie rodziny sa nienormalne.
That’s a fact.

7 Replies to “ŻE CO? ŻE KICHUJ?…”

  1. bardzo, bardzo dobre pozycje. W sumie najlepsze z ostatniego roku.. a widzialyscie moze polskie cudo “Plac Zbawiciela” – mnie sie podobal okrutnie…

    ps. i wszysktkiego naj 🙂

  2. Ja sie popłakałam na tym filmie. Nie wiem co mnie dokładnie wzruszyło, ale chyba ten chłopiec i jego daltonizm. heh… ładny film, ciekawy. Jabłka Adama – lepsze dialogi, śmieszniejsze 🙂

  3. hmmm..ja tam się właśnie starzeję DOKŁADNIE w imieniny…a plecy zaczęły nawalac już tydzień przed-koniec młodości chyba oznajmiając:)

Skomentuj hania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*