Dziś imieniny Saturnina.
Jesli chodzi o pogodę oraz nastroje, to spieszę donieść, iż: jestem stara, brzydka, głupia, gruba, potargana, nikt mnie nie kocha i nie mam się w co ubrać.
(Nie mam się w co ubrać, gdyż w sklepach folk.)
Ponieważ N. w Paryżu (i jeszcze narzeka, ze ma hotel na Mąparnasie! No ludzie!), zaprowadziłam w domu monarchie absolutną i po raz dwieście siedemnasty obejrzałam „Między słowami” – no bo w końcu co, kurczę blade. (W sumie mam w domu okropny bałagan i na dobrą sprawę, powinnam posprzątać albo przynajmniej spróbować ułożyć cały bajzel na jedną kupę, żeby był w jednym miejscu, pod kontrolą – ale przecież nie będę sprzątać w depresji, bo jeszcze sobie coś zrobię!).
Obejrzałam, popłakałam sobie, wzięłam foke pod pachę i poszłam spać (po drodze przeczytałam „Dziedziczki” Pilipiuka, bardzo bym chciała być wampirem i mieć tyle zapału i energii, z tym piciem końskiej krwi jakos by dało radę).
Efekt jest taki, że jestem dziś jakby mniej załamana, a bardziej wkurwiona.
A dziś wieczorem obejrzę sobie „Love actually”, ale ostrzegam – mam wyrobione zdanie, którego nie zmienię: mąż Emmy Thompson nie przespał się z czarna flądrą z różkami.
Nie w „Love actually”.
I wszystkim, którzy uważają, ze ETAM! Na pewno się przespał, GŁUPI BY BYŁ gdyby się nie przespał, dał jej naszyjnik – więc to OCZYWISTE ze się przespał, rozchylała nogi – ZNAK NIECHYBNY ze się przespał, miala rozbabrane łózko – EWIDENTNIE SIĘ PRZESPAŁ… chciałam coś zaproponować.
Powiedzmy, że przez tę dwuznaczność i niedopowiedzenie, można całą sytuację zinterpretować dwojako: przespał się albo nie.
Ja wybieram wersję, w której się nie przespał.
Nie chcę zyć w świecie, gdzie mąż Emmy Thompson idzie do łóżka z Czerwoną Flądrą. Kupił jej wisiorek – no to kupił, trudno, chwila słabości. W dodatku pewnie odpisał go sobie poźniej od podatku jako wydatek z funduszu reprezentacyjnego firmy. Ale do łóżka z nia nie poszedł. NIE MA MOWY.
Kto wybiera wariant, w której przykładni, choc nieco ciapowaci mężowie idą do łóżka z pierwsza lepszą napalona lafiryndą, w dodatku w same święta Bożego Narodzenia – ależ! Proszę bardzo! Wolna wola! Proszę się częstować. Niech z nia śpi, niech jej wysyła SMS-ki z kibla, niech jego żona znajdzie w kieszeni jego marynarki jej koronkowe stringi, a w laptopie – jej nagie zdjęcia. Tylko, żeby później nie było pretensji – bo ja wam nie pomogę i proszę tu nie przybiegać z płaczem, kiedy mąż zacznie chować przed wami komórke. Państwo wybrało i niech państwo z tym dalej żyje!
A teraz proszę w tej chwili zrobić, żeby było plus szesnaście. ALE MIGIEM!