DOBRZE, ZE PAN PRZYWIOZL TEGO KLOMBA – DAWNO SIĘ NIC NIE KŁADŁO

Podsumowanie wczorajszego wypadu siostrzanego do Arkadii (pracuje kilka metrow od Arkadii, wiec to chyba OCZYWISTE, ze wczoraj tam bylam po raz pierwszy w zyciu):
– znowu się obie wystroiłyśmy jednakowo – tym razem, jako motyw przewodni wzięłyśmy POMARAŃCZ (w wersji „uwaga, roboty drogowe”) – nawet nie wiedziałam, ze to taki twarzowy kolor!…
– sorbety Grycana – ABSOLUTNE MISTRZOSTWO SWIATA! A malinowy to już po prostu… Zdecydowanie objęły prowadzenie, odbierając lodom Haagen Dazs zoltą koszulke lidera;
– odraportowalam N., ze w Arkadii jest sklep z CYGARAMI ORAZ KIJAMI DO GOLFA – bardzo żywo się zainteresował;
– nastepnie czekałyśmy u Zebry na naszych mezow, zagubionych we Wszechświecie i nie mogących dotrzec do domu jak nie przymierzając para Odyseuszów; umilała mi czas, puszczając występ Mandaryny w Sopocie (aaaaa!… jak to możliwe, zaśpiewać CALA PIOSENKE i nie trafic w ANI JEDNĄ NUTĘ czysto?…) oraz czytaniem forum „DŁUGIE KARMIENIE PIERSIĄ” – historie stawiające człowiekowi włos na głowie i mrozące piane w ustach!…

N. ostatnio spuchł z dumy w sklepie z winami bułgarskimi (nasz ulubiony – ten na rogu Marszałkowskiej i Żurawiej, kiło Cepelii). Akurat był obecny BUŁGAR we własnej osobie. Oprocz nas była jeszcze jedna klientka – jakas pani, która strasznie marudziła nad jakąś butelką.
– A panu smakuje to wino? – zwrocil się Bułgar do N.
– A tak, tak, smakuje, bardzo dobre.
– NO WIDZI PANI – jak ten pan kupuje, i mowi ze mu smakuje, to znaczy, ze to DOBRE WINO.

Kiedy on się zdążył zaprzyjaźnić z Bułgarem?…

Jest piękny dzień, w dodatku piątek, a od jutra nie będą już nadawane audycje komitetów wyborczych – la lallaa… Ide po herbatkę.

0 Replies to “DOBRZE, ZE PAN PRZYWIOZL TEGO KLOMBA – DAWNO SIĘ NIC NIE KŁADŁO”

  1. wiśnie jesteście. nawet “czesc!” nie krzyknęłyście idąc do arkadii i przechodząc nie dalej jak PÓŁTORA metra ode mnie. ech…

Skomentuj BB Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*