ACH, GDYBY

Naprawde czasem zaluje, ze nie dzialaja na mnie proste, ludowe sposoby poprawiania sobie humoru, na przykład:
– popchniecie staruszki na pasach
– skopanie przygodnego psa
– zamiast dyskusji na temat strategizacji priorytetow – wylanie na oponenta wiadra z pomyjami
– naplucie do cudzej kawy
– wydanie calego limitu karty kredytowej na siedemnascie jednakowych par spodni i haczyki do zaslon
– wlozenie do pralki samych bialych koszul i jednej pary bardzo czerwonych majtek
– nakarmienie dalmatynczyka mojej babci wapnem niegaszonym
– powieszenie sasiadowi w kominie zdechlej wrony lub ogolenie jego kota nozykami Gilette wlasnego mezczyzny
– zlozenie zyczen mlodej parze “Musicie być bardzo szczesliwi WSZYSCY TROJE” z konfidencjonalnym poklepaniem dyskretnie zamaskowanego pieciomiesiecznego brzuszka już wkrotce mlodej mamusi – “TAK, TAK – niektórym mezczyznom trzeba POMOC PODJAC DECYZJE!”

… to bym sobie jak nic poprawila humor.
Zreszta, ten ostatni pomysl – calkiem niezly.
Pomysle nad tym.

7 Replies to “ACH, GDYBY”

  1. pomysl z kotem jest kuszacy-mam nawet jednego na oku….
    jednak najchetniej w celu poprawienia nastroju wywalilabym pajaka mojego brata za okno

  2. A może by tak […] i jeszcze […] a może jednak […].

    Ech… sam zaczynam się przerażać, idę do sklepu, może jednak spotkam prozaiczną staruszkę.

  3. Mnie by tam wystarczyło wysmarowanie roztopioną czekoladą krzesła szefa, kiedy ten jest w swoim ulubionym jasno-szarym garniturze.. :)) echhh…

Skomentuj izigoł Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*