Czyhajace Zaluzje…

Wtorek, godzina 22.

Oddycham z ulga, bo wlasnie przestal grasowac kafelkarz, co prawda w miedzyczasie zatkal się brodzik, kaloryfery po “naprawach” dostaly astmy i gwizdza jak zraniony delfin, a także COS SIĘ DZIEJE NA PIECU (tak! Poprawna forma gramatyczna – NA PIECU! NA! Inaczej ŻADEN przedstawiciel klasy robotniczej nie zrozumie, o co chodzi) i woda lecaca z kranu ma amplitude 0 – 96 Celsiusa co 10 sekund. ALE CO MNIE TO OBCHODZI – jest 22, konczymy Gamze i wstawieni idziemy SPAC jak biali ludzie…

A OTOZ NIEKONIECZNIE! Bo czasem o 22 okazuje się, ze WLASNIE zaraz odwiedzi nas RODZONY OJCIEC. Przyjdzie z wizyta o 22 miedzy innymi dlatego, ze jest TOWARZYSKI i ponieważ posiada hiszpanska kielbase, która kupil, ale nie zje jej SAM bo mu przez gardlo nie przejdzie. I przyjdzie o 22 żeby się PODZIELIC HISZPANSKA KIELBASA czyli chorizo.

Ciekawa jestem, BARDZO ciekawa, kiedy od tego wszystkiego zrobi mi się tak, jak mojej Cioci, która rozmawiala z Panem Bogiem online przy pomocy zaluzji okiennych, a także w wieku 97 lat wydala się za maz. I ZUPELNIE nie przeszkadzalo jej, ze wybranek serca spoczywa na cmentarzu od dobrych 30 lat. Na szczescie, goscie zaproszeni na wesele (z ksiedzem wlacznie) okazali się tolerancyjni i nie zadawali glupich pytan o Pana Mlodego.

Ciocia nawiazala kontakt z Panem Bogiem kolo 90-tki, ale ZALOZE SIĘ ze nie odwiedzal jej OJCIEC Z KIELBASA o 22 we wtorki.
Obstawiam, ze zaluzje dopadna mnie w okolicach 35-tki…

MAM W SOBIE COS…

Mam w sobie cos z NIEDZWIEDZIA. Gen jakis, odpowiedzialny za zapadanie w sen JESIENIA. Czy jest jakis ZAWOD, w ktorym placi się pracownikowi za SPANIE? Bo ja się bardzo chetnie podejme, nawet na 1,5 etatu.

Jeśli trzeba by nieco zdywersyfikowac dzialalnosc, to mogę dodatkowo:
– jesc chipsy
– przewracac się z boku na bok
– czytac Pratchetta
– owijac się po sam nos na kanapie przed kominkiem
– pic nalewke na wisniach

Tylko powazne oferty.

A w ogole – gdybym tak dostala wypracowanie domowe “JAKIM ZWIERZECIEM CHCESZ BYĆ PO REINKARNACJI” – to zaraz bym napisala na 7 stron papieru podaniowego, ze CAPIBARA.

Capibary to sa takie przesympatyczne zwierzatka, które spedzaja zycie na brzegu rzeki i zajmuja się generalnie NICZYM. Perfekcyjne zajecie. Bo jeszcze chodzil mi po glowie JAMNIK (ale chyba trzeba mieć OLBRZYMIE w tym zyciu zaslugi, żeby po reinkarnacji zostac JAMNIKIEM – nie ma szans, nie dopcham się…) albo ZOLW – tylko KTO chce spedzic zycie (nawet kolejne), jako zielony polprodukt na zupe?…

OK, OK… Jestem po prostu LENIWA i dorabiam sobie teorie :::))))

…No i co z tego?… :)))))

Tragiczne Skutki Pasztetu Bojowego

Jestem w szóstym miesiacu ciazy mnogiej wielokrotnej z pasztetem i grzybkami marynowanymi Mojej Babci i nie mogę pisac, bo brzuch mi zaslania monitor.

Czy Konwencja Genewska moglaby zajac stanowisko w temacie IMIENIN BABĆ? Czy ktos ma watpliwosci, ze to, co Babunie wyprawiaja pod haslem IMIENINY powinno podpadac pod terroryzm? No bo – do czego to podobne, żeby spora grupa doroslych osob zostala obezwladniona przez jedna niepozorna starsza pania przy pomocy ton artykulow spozywczych? Za TORT KAWOWY to już powinno grozic DOZYWOCIE…

Nie moglam wejsc po schodach, bo tort z pasztetem graly sobie w moim zoladku w TETRIS i zarzucalo mnie przez to na zakretach. Przez cala noc snily mi się pedzace stada bawolow (??? A skad mam wiedziec DLACZEGO?…) i wizyty ekip budowlanych (to akurat WIEM dlaczego – bo przez caly niedzielny poranek ekipy budowlane przewalaly się przez dom, podczas gdy ja spedzalam czas najlepiej jak potrafie – w pizamie, z herbata, z szydelkiem i ogladajac TRAINSPOTTING).

OK… Chwilowo nie jem nic do konca zycia. I niech mi Babcia nie wywija Pasztetem, bo to niehumanitarne!…

INTUICJA vs GOTOWANIE

Mój nietuzinkowy znajomy (który uwaza, ze swiat od samego poczatku nosi w sobie zalazki absurdu, a także, ze czlowiek najlepiej uczy się dobrych manier spiac z dystyngowana kobieta) stwierdzil swojego czasu, ze kobieca intuicja to fikcja wymyslona przez Domagalikowa i jej podobne kolezanki.

Kucharz -twierdzil – ten to musi miec intuicje! I dlatego wsrod wybitych kucharzy brak kobiet.

Moim zdaniem, wyjasnienie tej sytuacji jest nieco inne. Kucharz nie moze miec wyobrazni, zeby sie scisle trzymac przepisu. Dlatego tak wielu mezczyzn dobrze gotuje.

Choc co do intuicji to się zgadzam – nie ma czegos takiego jak INTUICJA, to samo zdanie ma boska Agatha.

Niezaprzeczalnie natomiast istnieja HUMORY. HUMORY miewa każdy i sztuka wielka jest nie zwalac ich na ludzi… Cwicze, cwicze – ale ciagle nie potrafie… Może by tak kupic AKWARIUM na humory? I hodowac w nim glonojady antydepresyjne?…

A wczoraj szlam Marszalkowska i nie moglam przestac się usmiechac – ludzie się gapili, no bo IDZIE TAKA I SIĘ USMIECHA! Zamiast mieć mine “Wlasnie-umarla-mi-cala-rodzina-wraz-ze-zwierzetami-domowymi-i-padl-kon-sasiada”, jak to u nas w kraju jest PRZYJETE.

I co ja mialam tym ludziom powiedziec?… Ze jest SIEDEMSET na Gibonie?…

Jakie jest prawdopodobienstwo ze LUDZ odpowiedzialby “NO NIEE – A JAK wychodzilem to było dopiero 670!”?

Na zywo z Nory Bialego Krolika

W taka pogode jak dzis MARZE o tym, żeby mieć gigantycznego golfa z szenili w jakims slodkim kolorze – czekolady albo miodu, albo toffi. Takiego trzy razy za duzego, żeby się OWINAC i mieć przenosna NORE.

Co laczy Agate Christie z Terry Pratchettem? To proste: Przeczytalam wszystko co napisali i CHCE JESZCZE! Z tym, ze w przypadku Agaty to chyba niemozliwe… Chociaz – NIGDY NIE MOW NIGDY, jak mawia mój pies, kiedy po raz kolejny zostanie nakarmiony przy stole gnatami z kurczaka.

Na blogu – mania zagadek logicznych (wywolana przez przewodnika stada, KBB). Przypomnialy mi się wyklady z logiki, które pokochalam od pierwszego wejrzenia, bo babka powiedziala nam, ze podrecznikiem będzie “Alicja w Krainie Czarow” (MNIAM). I tam mielismy takie jazdy – co wynika z ponizszych trzech zdan:
1. Żadna kaczka nie tanczy walca.
2. Żaden oficer nigdy nie odmawia tanczenia walca.
3. Caly mój drob to kaczki.

I jak tu logiki nie lubic? Szczególnie, ze wniosek brzmi “NIE MAM OFICEROW WŚRÓD MOJEGO DROBIU” 🙂

A w ogole znalazlam dzis rano grosik na szczescie i mam takie pytanie – czy ja bym nie mogla zamiast GROSIKA znalezc MILION DOLAROW na szczescie?… Nie, zebym nie chciala pracowac – ja bardzo lubie COS ROBIC, ale lepiej gdybym robila to CHARYTATYWNIE, a nie ZAROBKOWO, prawda? Jakos tak SZLACHETNIEJ, no i może nie trzeba rano wstawac. Tak, wiec, droga OPATRZNOSCI (czy kto tam dzis ma dyzur)! Bardzo proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej niesmialej propozycji.

WIZYTA PANA ROMANA

Rano zaatakowaly mnie wlosy. Znowu owoc mojej beztroski – jak się ma wyemancypowane wlosy, to się nie chodzi spac z mokrym lbem. Przy czesaniu zezarly dwie spinki, ledwo udalo mi się odratowac szczotke, chociaz i tak kilka razy mnie ugryzly. Proba grzecznego przedzialka a la Mette-Marit (NIE ZNOSZE zolzy – WSZYSCY wiedza, ze Krol Norwegii przeznaczony był NAM! Mi i Hannie, znaczy) zakonczyla się kleska – poddalam się i paraduje z odprezonym i zadowolonym z siebie ukwialem na glowie, a ludziom z którymi rozmawiam po prostu nie patrze w oczy i już…

Ale sen z powiek nie wlosy mi spedzaja, a skarpetki.
Bo tak: do pralki wkladana jest parzysta liczba skarpetek, a wyjmowana – NIEPARZYSTA! Dlaczego tego zjawiska nikt nie opisal? Ja się zle czuje, stajac twarza w twarz z nie opisanymi zjawiskami!… No bo CO TO MOŻE ZNACZYC?
– parzysta liczba skarpetek stanowi mase krytyczna i na swiat przychodzi nowa skarpetka (wariant pozytywny);
– parzysta liczba skarpetek czuje się nieswojo i zjada jedna skarpetke – najstarsza lub najslabsza ze stada (wariant negatywny);
– pralka wciaga skarpetki i rychło czeka mnie wizyta pana Romana, który od 30 lat naprawia pralki;

Najgorzej ze skladaniem skarpetek – moje miekkie serce protestuje przeciwko wyrzucaniu sierotek, wiec zezuje na boki, czy nikt nie patrzy i zwijam w klebuszek TRZY… “MOŻE NIE ZAUWAZY” – mysle sobie. Posiadacz skarpetek to jednakowoz inteligentna bestia i ZAWSZE zauwaza… JAK on to robi?…

W dodatku, moje wysilki w kierunku BYCIA KOBIETA IDEALNA zostaly wystawione na probe, kiedy to przepadl parmezan do spaghetti i wystapilam z propozycja opracowania metody tarcia sera w plasterkach, która nie spotkala się ze spodziewanym entuzjazmem. ZUPELNIE NIE WIEM, dlaczego! 😉

ADIJOS AMOEBAS

Chcialam – to mam. A chyba mam amebe, albo zlosliwa, galopujaca bialaczke, a niewykluczone ze poczatki tyfusu.

BO TEZ mi się ZACHCIALO! Zamiast spozywac mielone z fladry z surowka z bialej kapusty na Wybrzezu, wizytowac deptak w Ciechocinku albo Krupowki – to mnie diabli wzieli i zaniesli na drugi koniec swiata (jak to diabli w zwyczaju maja – chyba nie oplaca im się transportowanie na krotszych trasach).

I teraz obawiam się, ze jedna z przywiezionych pamiatek jest jakas szalenie egzotyczna, skomplikowana i – oczywiście – SMIERTELNA choroba. Boje się, ze nie wystarczy zwykla kuracja z witaminy Wu (najwiecej witaminy Wu ma oczywiście czerwone wino no i Wutka) i trzeba będzie – O ZGROZO – udac się do LEKARZA!…

Jak wiemy z Mikolajka, wizyta u lekarza jest okropna – badanie drapie i szczypie, wszyscy maja wielkie noze i dookoła jest pelno krwi!!! O matko… matko Buzka! Może Rachela da się namowic i ODCZYNI?… A jak NIE ZDAZY i umre w lekko przeterminowanej PIERWSZEJ MLODOSCI, jako ten wybraniec bogow? Zreszta – i tak NIE MAM SIĘ W CO UBRAC, zadnej gustownej welurowej CZERNI a la Morticia z Rodziny Adamsow…

Zapisy do testamentu przyjmuje w godzinach popoludniowych.

Podobienstwa, atrakcje i zapach

Jestem w amoku, spowodowanym wywolaniem zdjec z urlopu. Kocham zdjecia miloscia czysta i prawdziwa. Mogę je ogladac bez przerwy. Tych z urlopu jest ponad 500 – niektóre TAKIE, ze az dech zapiera… Najbardziej fotogeniczne okazaly się:
– Petronas – bezapelacyjne PIERWSZE MIEJSCE w kazdym konkursie fotograficznym o tematyce ARCHITEKTURA
– Strus
– Kieliszek Hatten Wine o zachodzie slonca
– FLAMINGI 🙂

Co do MNIE na zdjeciach – rodzina jak jeden maz podjela temat “DO KOGO ONA JEST PODOBNA” i podzielila się na dwa obozy.

OBOZ PIERWSZY twierdzi, ze do ksieznej Grace (przed smiercia, mam nadzieje).
OBOZ DRUGI – ze do rodzonego ojca.
(Jeśli uznamy to twierdzenie za przechodnie, to mój ojciec powinien wygladac jak Grace Kelly. Nie wyglada.)

Wrazenia z Polagry:
– Ludzie sa okropni. Ida ogladac zwierzaki, klepia po lebkach krowki i baranki, czochraja kozki, zachwycaja się, po czym udaja sie z nieletnim potomstwem zezrec wieprzowy szaszlyk, smalec z ogorkiem lub kielbase z takiej samej slicznej swinki jak przed chwila glaskali. Mam nadzieje, ze przynajmniej polowa się strula;
– Strusie sa fotogeniczne zawsze i wszedzie, pod kazda szerokoscia geograficzna i niezaleznie od okolicznosci;
– Kudlata jest strikingly beautiful, MIMO Kbb przy boku 😉

Mam także postulat o czestsze wystepy poznanskich koziolkow. Bo naprawde, czlowiek przyjezdza z daleka, wybiega z cieplego lokalu, od UST sobie odejmuje lampke wina (wlasciwie, to już był caly ZYRANDOL…), sterczy o polnocy z zadarta glowa, marznie… A KOZIOLKI SPIA W NAJLEPSZE, bo wychodza sobie cwaniaki raz dziennie – o dwunastej, owszem, ale W POLUDNIE! No MOI DRODZY – taki trebacz w Krakowie trebaczy co godzine, deszcz nie deszcz, i KAŻDY turysta o dowolnej porze doby odejdzie usatysfakcjonowany, a tu trzodzie się nie chce, tak?…

A co do zapachu, to zdradze mój maly sekret: NIC nie dodaje takiej pewnosci siebie, jak flakon WHITE Armaniego, prezent od Ukochanego nabyty na lotnisku w Kuala Lumpur 🙂